Tatry tylko dla bogatych!
Wybierając się w Tatry musimy nastawić się na słone wydatki. Dla klasycznej polskiej rodziny koszty idą w setki złotych, a chodzenie po szlakach staje się rozrywką tylko dla zamożnych.
Wybierając się w Tatry musimy nastawić się na drożyznę i słone wydatki. Wygląda na to, że włodarze gór i Podhala zakochali się w "dutkach" i przez ich pryzmat widzą wszystko. Wielu nie jest świadomych że obniżając ceny i tak generalnie zarobiłoby więcej. Niestety, prawda jest okrutna. Potwierdza to nawet Andrzej Kawecki z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, który wskazuje iż "największą wadą Podhala czy Zakopanego jest fakt, że na czas wakacji podnosi się ceny".
Tanie spanie?
To jedyna dobra wiadomości dla udających się pod Tatry. Bazę noclegową można znaleźć w prywatnych pensjonatach, które jak grzyby po deszczu pojawiają się skutecznie wywołując spadek cen nawet tych kwater w centrum. Już od 25-30 zł od osoby można mieć przyzwoity nocleg, nawet ze śniadaniem i miłą obsługą gaździny.
Drogie szlaki
Tatrzańskie szlaki nie są tanie. Dla przeciętnej rodziny (2+2) jednorazowe wejście w obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego to wydatek 13,20 zł (dwa bilety normalne po 4.40 zł i dwa ulgowe po 2.20 zł). Do tego mapka za ok. 8 zł. TPN ma zniżki dla uczących się, emerytów i rencistów oraz służb mundurowych. Dostępne są bilety 1,2,3 4 lub 7 dniowe, co nie zmienia faktu ze dla przeciętnego turysty ceny są wysokie. Czterodniowy bilet dla dwóch osób dorosłych i dwójki dzieci to prawie 55 zł.
Uwaga, jeżeli będziemy się poruszać po szlakach prowadzących do miejsc kultu religijnego, kościołów i kapliczek, wówczas wejście jest bezpłatne!
Uważaj na parkingi
To typowy przejaw drapieżnego kapitalizmu. Czy parking prywatny czy miejski trzeba być przygotowanym na spore opłaty. Aby zdobyć normalne miejsce parkingowe trzeba być odpowiednIo wcześnie, później graniczy to z cudem. Gdy już znajdziesz upragnione miejsce, licz się z wydatkiem minimum 10 zł od auta. Jednak coraz częściej postój liczy się od godziny!, wiec przy postoju całodziennym np. 8 godz., trzeba będzie wysupłać z kieszeni 24 zł. (3 zł za godz.). Znane są też przepadki, że samochody z rejestracją KNT - np. Nowego Targu uważane są za persona non grata na podtatrzańskich parkingach - taki klient bowiem nigdy nie zatrzyma się na dłużej.
A może busami?
Z pozoru busy są tańsze, bo do wymarzonej dolinki można dojechać przeciętnie za 5 zł od osoby, o ile znajdzie się komplet pasażerów w pojeździe. Dla czteroosobowej rodzinki to wydatek "jedynie" 20 zł. W jedną stronę.
Furmanki
W tym przypadku mamy do czynienia z typową zmową cenową. Wszyscy właściciele pojazdów żądają iście bajońskich kwot za transport, np. 50 zł od osoby (do Morskiego Oka), droga powrotna to 20-30 zł. Negocjacje cenowe ceprów z góralami mogą spełznąć na niczym. Woźnica pytany, czy obniży cenę, stwierdza buńczucznie: "wolę jechać sam"! Może tą sprawą powinien zająć się UOKiK?
Bunc czy oscypek
Te specjały regionalne są osiągalne dla każdego. Jednak zadziwia pewna prawidłowość: cena tych produktów rośnie w miarę wspinania się po górskich szlakach. Im wyżej, tym drożej. Na polanie Rusinowej w szałasie nr 6 malutki oscypek kosztuje 1,5 zł co zaskakuje, skoro kilkaset metrów niżej, przy parkingach można go nabyć za złotówkę. Tak więc lepiej i taniej będzie kupić go na tarasach widokowych czy parkingach, lub stoiskach z pamiątkami.
Wnioski płynące z wycieczki w Tatry są raczej gorzkie. Ale magia miejsca działa a oferta - zdaniem górali - i tak się sprzeda. Tatry tylko dla bogatych powoli stają się faktem!
Na pocieszenie należy dodać, że konkurencja nie śpi. Warto pojechać gdzieś na ubocze, z dala od głównych turystycznych szlaków, gdzie magia pieniądza nie jest regułą: np. Białki Tatrzańskiej.
Słowacy też skutecznie podbierają turystów Zakopiańczykom. Nowe ośrodki tuż za granicą kuszą niezłym standardem. Ciepłe źródła (Orawica), coraz lepsza baza noclegowa i gastronomiczna a do tego przyjazne ceny (tańsze piwo, bryndza) skutecznie ostudzą naszych górali...