Telekomunikacja szybciej odda rynek

W wyniku dalszej liberalizacji rynku telekomunikacyjnego udział Telekomunikacji Polskiej w rynku abonenckim może spaść nawet o 20 pkt proc.

W wyniku dalszej  liberalizacji rynku  telekomunikacyjnego udział Telekomunikacji Polskiej w rynku abonenckim może spaść nawet o 20 pkt proc.

Ministerstwo chce się zająć przede wszystkim zwiększeniem konkurencyjności na rynku połączeń stacjonarnych (70% wszystkich połączeń).

- Nie ma przyrostu liczby linii telefonicznych, a koszty połączeń w stosunku do siły nabywczej Polaków są wysokie - tłumaczy Anna Streżyńska, wiceminister ds. łączności.

Reformy odbiją się w wynikach TP. W 2004 r. operator "zgarnął" aż 86,8% wszystkich przychodów z tego segmentu. TP dysponuje też ponad 90% linii abonenckich w Polsce. Wczoraj MTiB poinformowało, jakie mogą być efekty reform planowanych na lata 2006-2007. - Liczymy na spadek cen podobny do tego, który nastąpił po otwarciu rynku międzystrefowego. Oszczędności abonentów sięgną w ciągu trzech lat 1,5 mld zł - wyjaśnia wiceminister. Co to oznacza dla TP?

Reklama

- Udział spółki w rynku abonenckim może spaść do około 70% - przewiduje A. Streżyńska. I zastrzega: - To tylko szacunki. Doświadczenia z innych rynków wskazują, że dominujący operatorzy mogą "uciekać" przed liberalizacją i utratą rynku, szybko zmniejszając ceny. Ale o to chyba chodzi.

Jak już pisaliśmy, MTiB planuje wprowadzić tzw. hurtowy dostęp do sieci (WLR). Operatorzy alternatywni będą mogli kupić od TP pakiet abonamentów po preferencyjnej cenie (rabat nawet do 50%). Tak wyposażeni, obsłużą użytkowników TP, zarabiając na marży. Według A. Streżyńskiej, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty może wymusić na TP zaoferowanie WLR konkurencji już za miesiąc. Operator blokował reformę, argumentując, że regulator nie przeprowadził stosownych analiz rynkowych. - Obronimy tezę, że analizy są niepotrzebne - zapowiedziała A. Streżyńska.

MTiB planuje także inne "ruchy" - m.in. przyspieszenie prac regulatora nad zmianą oferty ramowej TP dla połączeń sieci. URTiP zaproponował co prawda jej modyfikację na korzyść operatorów alternatywnych, ale sprawa do tej pory ciągnie się w sądzie. Co ciekawe, A. Streżyńska spotkała się już ze spółką, aby omówić problemy techniczne przy połączeniach sieci różnych firm.

MTiB zapowiada też szybkie zakończenie badania najważniejszych rynków i nałożenie na dominujących operatorów dodatkowych obowiązków (proces ma się zakończyć w II kwartale 2006 r.). Prawo telekomunikacyjne przewiduje m.in., że URTiP będzie mieć wtedy większą kontrolę kosztów takich podmiotów - a więc i TP.

Z zapowiedziami wiceminister kontrastuje wczorajsza informacja regulatora, że TP jest jedynym oferentem w przetargu na świadczenie usług powszechnych. URTiP szukał firm chętnych do obowiązkowego dostarczania podstawowych usług telekomunikacyjnych, do każdego bez wyjątku mieszkania na terenie konkretnej strefy numeracyjnej. Państwo obiecało dopłaty do inwestycji, gdyby podprowadzenie łącza okazało się nierentowne.

Barbara Górska,rzecznik Telekomunikacji Polskiej

Strategia regulacyjna na lata 2006-2007 przygotowana przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa została przedstawiona TP i innym partnerom społecznym. Mamy dwa tygodnie, aby z uwagą zapoznać się z projektem. Po tym okresie przedstawimy uwagi, które, mamy nadzieję, zostaną uwzględnione.

Karol Wieczorek, rzecznik Tele2

Historia pokazuje, że zmiany w prawie mogą doprowadzić do zmiany układu rynku. Bardziej jednak chodzi o to, aby spadły ceny, niż o to, aby ktoś - np. TP - tracił udział w rynku. Oczywiście, nie chodzi o to, aby TP świadczyła usługi poniżej kosztów, jednak jest nadal sporo miejsca na obniżki, które do tego nie doprowadzą. Liczymy na uwolnienie rynku abonamentu czy uwolnienie rynku szerokopasmowego. Uważamy, że plan ministerstwa jest realny i możliwy do szybkiego wykonania.

Krzysztof Kaczmarczyk, analityk DB Securities

Zapowiedź, że udział TP w rynku abonenckim może spaść do 70%, nie jest zaskoczeniem, choć warto pamiętać, że nie jest w mocy ministerstwa to sprawić. Wszystko zależy od rynku, od polityki cenowej, jaką przyjmie TP, i od tego, czy innym operatorom będzie się wówczas opłacać walczyć o tę część rynku. Dla tych, którzy obserwują wydarzenia zachodzące w krajach Europy Zachodniej, takie zmiany nie będą niczym nowym. W ostatnich pięciu latach operatorzy na tamtejszych rynkach stracili sporą część rynku. W latach 2001-2002 w niektórych krajach skurczył się on z 90% do 80%. Teraz w zależności od rynku zdarza się, że wynosi nawet poniżej 70%. Sądzę, że świadomość tego, co może się wydarzyć również w przypadku TP, jest już uwzględniona w giełdowej wycenie. Szacuję, że w ciągu trzech lat udział operatora w rynku telefonii stacjonarnej skurczy się do 70%. Potem - do 65%.

Urszula Zielińska, Konrad Krasuski

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: telekomunikacja | wiceminister | operatorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »