Telekoncesje mogą naruszać Konstytucję

Około 20 licencji telefonicznych wartych 2,8 mld zł może mieć wadę prawną.

Około 20 licencji telefonicznych wartych 2,8 mld zł może mieć wadę prawną.

Część specjalistów od prawa konstytucyjnego oraz telekomunikacyjnego kwestionuje ważność ponad 20 wydanych przez resort łączności lokalnych koncesji telekomunikacyjnych. Poddają w wątpliwość fakt, że ministrowie łączności organizowali przetargi na mocy rozporządzenia, a ustawa o łączności nie daje im adekwatnej delegatury do podejmowania takich decyzji. Jeśli mają racje i potwierdziłby je Trybunał Konstytucyjny, na polskim rynku telefonii stacjonarnej może zapanować duży chaos.

Duże wątpliwości specjalistów od prawa konstytucyjnego oraz telekomunikacyjnego budzi fakt, że kolejnych trzech Ministrów Łączności: Marek Zdrojewski, Maciej Srebro i Tomasz Szyszko wydawali lokalne koncesje telekomunikacyjne na mocy rozporządzenia. Ich niepokój budzi kwestia, czy ustawa o łączności tak daleko oddaje rozporządzeniu możliwość regulacji rynku. Nie brakuje i takich, którzy twierdzą wręcz, że ustawa nie zawiera takiego upoważnienia, a w związku z tym decyzje o przyznaniu około 20 koncesji Trybunał Konstytucyjny mógłby uznać za nieważne.

Reklama

Miała być niespodzianka. Już w czerwcu 2000 r. na rynku pojawiły się opinie, że rozprawa w NSA dotycząca wniosku Netii kwestionującego wydanie pierwszej koncesji warszawskiej El-Netowi może zakończyć się bardzo zaskakującym orzeczeniem. Nie stało się tak, a to dlatego, że sąd nie wydał żadnego orzeczenia w tej sprawie. Netia doszła do porozumienia z Ministerstwem Łączności i wycofała skargę z NSA. Nikt nie wiedział zatem dokładnie na czym miałoby polegać owa niespodzianka. Według naszych informacji, niejako przy okazji skargi Netii do NSA wyszło na jaw, że kilkanaście koncesji telekomunikacyjnych może być nieważna.

Paradoksalnie okazuje się, że ta sprawa wcale nie jest nowa. Zajmowało się nią kilku prawników, specjalistów od prawa konstytucyjnego i to tuż po wydaniu przez resort łączności - 16 kwietnia 1998 r. - rozporządzenia w sprawie trybu i warunków przetargów. Nie było woli - Wątpliwości budziły dwie kwestie, które tak naprawdę sprowadzają się do tego, czy organ wykonawczy mógł tak dalece posunąć się w regulacji rynku korzystając z rozporządzenia, ponieważ ta rola powinna być przypisana ustawodawcy. Powstaje zatem pytanie, czy działania kolejnych trzech ministrów łączności były prowadzone zgodnie Konstytucją z 1997 roku - wyjaśnia jeden z prawników badających tę sprawę- Należy postawić pytanie, na ile z ustawy wynika możliwość ukształtowania takiej treści rozporządzenia z punktu widzenia poprawności upoważnienia ustawowego ministra do wydania rozporządzenia, oraz - z punktu widzenia innych norm tej ustawy - określenie z upoważnienia warunków i przesłanek przetargu wpływających na prawa przedsiębiorców.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Na ile minister mógł w ten sposób ograniczać wolność gospodarowania w sektorze telefonii stacjonarnej - mówi Jan Stefanowicz, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. Mimo tych licznych wątpliwości, które pojawiły się już w 1998 roku, do tej pory nikt nie doprowadził do wyjaśnienia tej kwestii. Osoby, które interesowały się tą sprawą, nie chcą oficjalnie wypowiadać się na jej temat, zaś zainteresowane firmy albo nic nie wiedzą o tym problemie, albo milczą. - Ta kwestia pozostaje niewyjaśniona z kilku powodów, ale najważniejszy z nich jest taki, że werdykt sądu mógłby być niekorzystny zarówno dla resortu łączności jak i samych operatorów - twierdzi jeden z naszych rozmówców.

Porażające konsekwencje decyzji sądu uznającej działania MŁ za niezgodne z Konstytucją są trudne do przewidzenia. Na rynku niezależnych operatorów stacjonarnych mógłby zapanować jednak kompletny chaos, który odbiłby się negatywnie również na kilku spółkach giełdowych, chociażby Elektrimie, KGHM Polska Miedź oraz Netii. Poza wszystkim resort łączności na podstawie obecnej ustawy o łączności zamierza ogłosić pod koniec 2000 r. przetarg na licencje UMTS. - Niezadowoleni z wyników przetargu gracze mogliby się zdecydować na zaskarżenie decyzji resortu do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a co ważniejsze mieliby sporo szans na wygranie takiego postępowania - uważa Jarosław Nowrotek, wiceprezes Synergies, a wcześniej doradca Macieja Srebro, poprzedniego szefa resortu łączności. Na mocy tego rozporządzenia MŁ zorganizowało 22 przetargi, które skutkowały wydaniem licencji (w tym m.in. tych na świadczenie połączeń w ruchu międzystrefowym) oraz 19 koncesji lokalnych. Deklarowane wpłaty od operatorów z tego tytułu wynoszą około 700 mln EUR, co przy obecnym kursie tej waluty daje ponad 2,8 mld zł. - W razie potwierdzenia wątpliwości co do ważności prawnej wydanych licencji konsekwencje dla rynku mogą być bardzo poważne. Proszę sobie wyobrazić, że wszystkie pokonane w przetargach firmy mogłyby wnieść o unieważnienie tych decyzji i wznowienie postępowania. Skutkowałoby to natomiast całkowitym rozchwianiem rynku niezależnych operatorów telefonicznych - uważa specjalista od prawa telekomunikacyjnego. Jedno wiadomo - gdzie ewentualnie szukać winnego. - Parlament i rząd nie wywiązały się z należytego obowiązku dostosowania norm niższej rangi - chociażby tego rozporządzenia - do ustawy zasadniczej. Zatem ewentualne konsekwencje w razie niekorzystnego wyroku sądowego musiałyby wziąć na siebie właśnie te organy. Podkreślam jednak, że nieważność tych koncesji wcale nie jest przesądzona. Sprawa jest bardzo skomplikowana, a wyrok może wydać Trybunał Konstytucyjny - uważa Jarosław Nowrotek.

Podobna sprawa miała miejsce w przypadku przyznawania koncesji przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Wątpliwości co do ich ważności rozstrzygał sąd, stwierdzając, że koncesja - chociażby ta dla TVN-u - została przyznana z naruszeniem prawa. Wówczas ponownie ogłoszono przetarg, tym razem zgodnie z Konstytucją, a koncesję otrzymał ten sam podmiot. Ramka INTERPRETACJA NA NIE. "Artykuł 92 Konstytucji przewiduje, że rozporządzenia jako akty wykonawcze wydawane są na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie. Z kolei art. 14a Ustawy o łączności z 1990 roku nie zawiera stosownego upoważnienia. Ministrowie łączności nie bacząc na tę niezgodność - na mocy rozporządzenia z kwietnia 1998 r. określającego tryb i warunki przetargów - ogłaszali kolejne przetargi, które skutkowały przyznaniem w wyniku postępowania administracyjnego 22 koncesji telekomunikacyjnych. Zgodnie z art.156 kpa decyzje administracyjne wydane bez podstawy prawnej są natomiast nieważne." To przykład uproszczonej interpretacji tego problemu. Wszyscy prawnicy, z którymi rozmawialiśmy podkreślali jednak, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i nie odważyli się wydać jednoznacznego werdyktu.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »