To SLD zależało na Petrovalu
Na kontrakcie Orlenu z Petrovalem zależało SLD, które chciało zbudować kolejną ścieżkę umacniania swoich wpływów gospodarczych - powiedział w wywiadzie dla RMF FM Konstanty Miodowicz, członek sejmowej komisji śledczej.
Tomasz Skory: Czy UOP, a potem ABW miały prawo do instalowania podsłuchów, zakładania agentury w PKN Orlen?
Konstanty Miodowicz: Nie powinny tego czynić, ponieważ Orlen jest spółką prawa publicznego, obecną na giełdzie i udziały w niej ma wielu inwestorów, nie reprezentujących Skarb Państwa, w tym inwestorów zagranicznych. Nie mniej jednak potrafimy chyba zrozumieć zainteresowania służb specjalnych wydarzeniami w strategicznym sektorze gospodarczym naszego kraju. Ale wtedy, kiedy rozpoznają ten sektor, obowiązuje zasada: "zdobywaj informacje, nie pozostawiaj śladu i odchodź". W tym przypadku ta robota była niezwykle tandetna. Wywołała szereg perturbacji, była ordynarną, nieoperacyjną, ale ingerencyjną robotą.
Tomasz Skory: Czy to znaczy, że mówimy o agentach wpływu, którzy wymuszali na koncernie takie a nie inne zachowania?
Konstanty Miodowicz: Nie w sposób zakonspirowany realizowano przedsięwzięcia polegające na lokowaniu aktywów agenturalnych w PKN Orlen. Czyniono to poniekąd z otwartą przyłbicą wobec dyspozycyjnego wobec służb specjalnych zarządu koncernu, który nastąpił po wyprowadzeniu tych, którzy byli związani wcześniej z prezesem Modrzejewskim.
Tomasz Skory: 6 marca 2002 roku szef bydgoskiej delegatury UOP Piotr Lenart uzgodnił ze świeżo powołanym prezesem Orlenu Zbigniewem Wróblem na zlecenie Zbigniewa Siemiątkowskiego takie zasady współpracy - według pana godzące w zasady działania spółki prawa publicznego. Prezes Wróbel wymienił kilku dyrektorów, a pod koniec roku Orlen podpisał kontrakt z nową firmą dostawczą Petroval. Z czyjej inicjatywy tak naprawdę wybrano Petroval i w czyim interesie?
Konstanty Miodowicz: Nie tylko wyrzucano kogoś ze stanowiska w Orlenie, ale lokowano na tych stanowiskach agenturę. O tym decydowało kierownictwo UOP. Kto nadzorował UOP? Pytanie to retoryczne - premier RP. On ponosi za sprawę odpowiedzialność.
Tomasz Skory: A w czyim interesie było to robione? Komu na tym zależało i dlaczego? Akurat na Petrovalu?
Konstanty Miodowicz: Sprawa jest prosta. Zależało na tym SLD, które chciało zbudować kolejną ścieżkę umacniania swoich wpływów gospodarczych. Być może całe przedsięwzięcie posiadało - to wysoce prawdopodobna hipoteza - tło korupcyjne. Ponieważ Petroval to operator Jukosa. Jukos w tym czasie słynął z jednego - gratyfikacje dla swoich partnerów nie przekazywano na jakieś tam konta. Wożono je po prostu w walizkach. Te sprawy są odsłonięte śledztwami, realizowanymi wobec Jukosu na terenie Federacji Rosyjskiej. Zawierając kontrakt z Petrovalem, nie tylko nie obniżono poziom zagrożeń dla koncernu, które miało towarzyszyć pracy zarządu kierowanego przez Modrzejewskiego, ale je zeskalowano.
Tomasz Skory: Zwiększono zagrożenie, ale pan powiedział o tym, że SLD był zainteresowany wprowadzeniem Petrovalu ze względu na te okazałe prowizje wożone w walizkach. Należy szukać gotówki, a nie kont w Szwajcarii?
Konstanty Miodowicz: Nie wyciągałbym tak jednoznacznych wniosków z tych uwag, które poczyniłem. Poruszamy się w sferze przypuszczeń, aczkolwiek prawdopodobnych.
Tomasz Skory: A dlaczego specsłużbom pod kierownictwem Siemiątkowskiego tak zależało na spotwarzeniu spółki J&S? Tylko by zająć się dostawami Petrovalu?
Konstanty Miodowicz: Zainteresowany w redukcji, eliminacji J&S z polskiego rynku ropy naftowej był wielki koncern rosyjski Łukoil. To zastanawiające, że wielu wpływowych polityków w ekipie Leszka Millera, w tym Wiesław Kaczmarek, pozostawali pod wpływem opinii rozpowszechnianych przez Łukoil. Na te opinie powoływał się m.in. minister skarbu w rozmowie z Leszkiem Millerem 7 lutego 2002 roku. Zastanawiam się, czy nie mamy do czynienia z efektem inspiracji obcych nam środowisk gospodarczych, być może kontrolowanych przez obce wywiady, i przejęcie ich inicjatyw w sposób niekorespondujący z interesem naszego państwa. Byłoby to równie smutne jak owe bezczelne, bezpośrednie ingerencje w funkcjonowanie spółki, jaką jest PKN Orlen.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.