Towaru w bród. W 2013 r. możemy liczyć na przeceny

W ubiegłym roku notowania cukru na światowych giełdach spadały. W Nowym Jorku surowiec ten w ciągu roku potaniał o 17 proc., a w Londynie - o 15 proc. - poinformowała Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAMMU/FAPA).

Od 31 grudnia 2011 r. do 31 grudnia 2012 r. cukier surowy na nowojorskiej giełdzie potaniał o 17 proc. do 430 dolarów za tonę. W skali dwóch lat notowania były zaś niższe aż o 39 proc.

Natomiast cena cukru białego w Londynie spadła w 2012 roku (o ponad 15 proc.) do ok. 524 USD/t. W ciągu dwóch lat jego notowania obniżyły się o ponad 31 proc.

Wzrosła produkcja w Brazylii i Indiach. W Rosji, w Chinach i w Pakistanie spadło zapotrzebowanie na cukier.

W opinii ekspertów, spadek cen cukru jest efektem poprawy zaopatrzenia w ten surowiec, trzeci sezon z rzędu jego produkcja będzie wyższa od konsumpcji. Pozwoli to na odbudowę zapasów. Dlatego w 2013 roku, można spodziewać się dalszych przecen. Dużo jednak będzie zależało od kursu dolara, notowań ropy oraz od wyników światowej gospodarki, co przekłada się bezpośrednio na dochody ludności i na poziom konsumpcji.

Reklama

W 2011 r. ceny cukru na rynku krajowym były wysokie - w handlu detalicznym ich wzrost wyniósł 48 proc., a w zbycie 37-53 proc. Wysokie ceny utrzymały się także w pierwszych miesiącach 2012 r., mimo dużej produkcji w kampanii 2011/2012. Pod koniec 2012 r. cukier w sklepach sieciowych kosztował średnio 3,76 zł za kg.

Według Krajowego Związku Producentów Buraka Cukrowego (KZPBC), cukrownie w Polsce w sezonie 2012/13 mogą wyprodukować 1,85 - 1,9 mln ton cukru.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: cukier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »