Trump nie pójdzie na całość
Pierwsze reakcje na wyborcze zwycięstwo Donalda Trumpa były zdecydowane: efekt zaskoczenia i przecena dolara, spadki na giełdach, droższe złoto, tańsza ropa. Potem przyszło uspokojenie, choć tak naprawdę trzeba mówić raczej o oczekiwaniu na kolejne wypowiedzi prezydenta elekta. Bo to od jego realnych decyzji, a nie przedwyborczych obietnic będzie zależało, jaką drogą pójdzie po wyborach Ameryka.
Analizując przedwyborcze hasła zwycięskiego kandydata można delikatnie stwierdzić, że były one kontrowersyjne. Ale jak widać amerykańscy wyborcy podzielili wizję zmiany, która w tym wypadku ma się sprowadzać m.in. do cięcia podatków dla firm, rewizji umów handlowych i porozumień klimatycznych, protekcjonizmu. Nowy prezydent obejmie swój urząd 20 stycznia, ale to wyczekiwanie na decyzje potrwa zapewne trochę dłużej, czemu będzie towarzyszyła większa niż dotąd zmienność na rynkach. Nie wiemy bowiem, które zapowiedzi zostaną zrealizowane.
Część z nich oznacza mniejsze wpływy do amerykańskiego budżetu, część zdecydowanie wyższe wydatki. Mogą one oczywiście poprawić nawet koniunkturę za oceanem, ale kosztem wyższego zadłużenia. Pozostaje mieć nadzieję, że Trump podejdzie do zarządzania państwem jak do biznesu, a na tym się na pewno zna. Zatem część obietnic musi pozostać niezrealizowana, bo zbyt wiele kosztowałyby gospodarkę.
Niepewność dotyczy jednak zarówno gospodarki jak i polityki, a te światy są ze sobą wzajemnie połączone. Doskonałym przykładem są wydarzenia towarzyszące tzw. Brexitowi w naszej części świata. A ona, można skwitować, od blisko 10 lat przeżywa ciągłe kryzysy, co odbija się na gospodarce. Nawet jednak ekonomiści podkreślają, że dla Polski głównym ryzykiem związanym z wyborczym sukcesem Trumpa jest jego podejście do zobowiązań w ramach NATO. Gdyby bowiem amerykańskie deklaracje obrony sojuszników były słabsze, niosłyby one większe ryzyko dla inwestycji w Polsce i krajach regionu przy napiętej sytuacji na Ukrainie i ewentualnej "zaczepnej" polityce Rosji.
Skoro zatem przed nami miesiące większej zmienności na rynkach i niepewności co do decyzji za Oceanem jedyną receptą jest dbanie o stan polskiej gospodarki, zwiększanie wolności gospodarczej nad Wisłą i lokalne czynniki wzrostu gospodarczego. W tych czasach szczególnie będzie się liczyło zachowanie zdrowej kondycji finansowej i nie zadłużanie się ponad miarę. Wystarczy, że niestabilnie może być za Oceanem. A jak wiadomo, gdy Ameryka ma katar, cały świat kicha.
Paweł Czuryło