Trup w szafie systemów bankowych
W klasycznej teorii bankowej, kiedy banki komercyjne mają kłopoty, zawsze mogą zwrócić się do banku centralnego po pomoc.
I dlatego często bank centralny jest nazywany ,"lender of last resort'', co w rozumieniu potocznym oznacza ostatnią deskę ratunku dla banków komercyjnych. A zatem, wydawałoby się, że obecne problemy finansowe na świecie stanowią idealną okazję do tego, aby banki centralne wywiązały się z tego zadania.
Wielu analityków i komentatorów jest temu jednak przeciwnych. W związku z tym, jak rozumieć wobec tego cel ,"Planu Paulsona'', który zakłada wpompowanie 700 mld dolarów w system bankowy Ameryki, celem uratowania instytucji pogrążonych w rozmaitych kłopotach?
Podstawowym problemem obecnego systemu bankowego jest fakt, że tracą one zaufanie klientów, bo mają ,"trupa w szafie", czyli złe kredyty lub inne instrumenty finansowe mające podstawę w kredytach hipotecznych. Cały proces polegał na tym, że pewna instytucja finansowa X udzieliła kredytu hipotecznego pewnej rodzinie Y, przyjmując hipotekę jako zabezpieczenie. Instytucja ta nie była zainteresowana zdolnością finansową Y , mało ją obchodziła zdolność Y do obsługi tegoż kredytu. Kiedy Y - i miliony jemu podobnych - stał się nagle niewypłacalny, bo kredytu udzielono mu zbyt pochopnie, wywołało to natychmiast reakcję łańcuchową, która pociągnęła za sobą coraz to większe ofiary.
Wspomniany "Plan Paulsona" zakłada wpompowanie w chory system finansowy 700 mld dolarów. I tu pojawiają się problemy: te pieniądze idą na ratowanie instytucji finansowych, które są odpowiedzialne za obecny stan rzeczy. Ten plan nie zakłada pomocy dla zwykłego kredytobiorcy, który jest podstawowym ogniskiem w tym chaosie! Kryzys ma jednak coraz większy zasięg i zaczyna docierać do Europy.
W wiadomościach jest pełno informacji o europejskich bankach, które mają kłopoty i są ratowane przez poszczególne rządy i banki centralne, np. Fortis Bank, Hypo Real Estate, pojawiają się plotki o kłopotach UniCredit. Wielki szwajcarski bank UBS już nie należy do ,"top 10 banks of the world''. Największe problemy ma ostatnio mała Islandia, która zamierzała nawet zaciągnąć wielki kredyt w Rosji celem ratowania swojego systemu bankowego.
Rodzi się pytanie: czy Europa jest w stanie zwalczyć te problemy w ramach Unii Europejskiej, czy tak jak dotychczas, każdy kraj będzie samodzielnie radził sobie z kłopotami? Otóż Europa nie jest w stanie działać jako jedno ciało i w związku z tym narażona jest na różne problemy o charakterze globalnym. Jednocześnie to brak jednomyślności w działaniu stanowi siłę Europy: przykładem mogą być działania wobec Fortis Bank. 3 europejskie kraje: Luksemburg, Belgia i Holandia przeznaczyły 11 mld euro na jego ratowanie. Klienci Fortis Bank Polska mogą jednak spać spokojnie, bo bank w danym kraju to jakby osobna firma, niezależna od kondycji centrali, a poza tym pieniądze są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG).
Rolą Europejskiego Banku Centralnego nie będzie zatem rola ,,lender of last resort'', bo wynika to z charakteru samej UE - luźnego raczej związku państw europejskich, które mają wspólną politykę monetarną, ale pozostawiają u siebie odrębności narodowe, co widać chociażby w polityce fiskalnej, czy braku wspólnej polityki wobec wielu zjawisk globalnych, takich jak migracja, krachy finansowe, problemy ocieplenia globalnego, polityka handlu międzynarodowego, itd. Kryzys ekonomiczny z pewnością dotknie także Europę, ale o dziwo polska gospodarka na razie radzi sobie dobrze. Swoją drogą ciekawe, na ile kryzys ekonomiczny wpłynie na podział unijnej kasy za kilka lat?. Na razie jednak mamy bieżące zmartwienia.
dr Richard Mbewe