Tusk: zmiany w traktacie UE odpowiadają Polsce

Polsce odpowiadają zmiany traktatu UE w celu zwiększenia dyscypliny budżetowej - powiedział premier Donald Tusk tuż przed rozpoczęciem Szczytu Społecznego w Brukseli, który poprzedza właściwy, rozpoczynający się o godz.17, szczyt przywódców 27 państw UE.

Polsce odpowiadają zmiany traktatu UE w celu zwiększenia dyscypliny budżetowej - powiedział premier Donald Tusk tuż przed rozpoczęciem Szczytu Społecznego w Brukseli, który poprzedza właściwy, rozpoczynający się o godz.17, szczyt przywódców 27 państw UE.

Niemiecko-francuski postulat zmiany traktatu UE zdominuje czwartkowo-piątkowy szczyt. Domagają się tego przede wszystkim Niemcy, by wprowadzić prawne podstawy dla nowego, stałego mechanizmu antykryzysowego w celu ratowania krajów strefy euro, a także za karę pozbawiać głosu kraje, które uporczywie łamią dyscyplinę budżetową, osłabiając euro. "Dyskusje w Brukseli nie mają przełomowego znaczenia dla Polski w tym sensie, że zmiany traktatowe, które się rodzą w głowach polityków europejskich, nam odpowiadają. Jestem dość spokojny, że jeśli chodzi o dyskusję na temat tempa zmian i terminarza zmian traktatu, to wbrew pozorom nie dojdzie do politycznej jatki, a Polska na pewno nie będzie blokowała zmian, które zwiększą dyscyplinę budżetową UE jako całości" - zadeklarował Tusk. Jednocześnie za mało prawdopodobny uznał drugi postulat kanclerz Angeli Merkel, by wprowadzić do traktatu sankcje polityczne: zawieszanie prawa głosu państwa ociągającego się z reformami. "Te polityczne postulaty wydają mi się egzotyczne, mało prawdopodobne" - ocenił premier. Na razie uzgodnione przez kraje członkowskie sankcje za brak dyscypliny budżetowej mają obowiązywać w strefie euro. Komisja Europejska zapowiedziała, że dopiero na kolejnym etapie zaproponuje sankcje dla wszystkich krajów UE, polegające na zawieszaniu wypłat z unijnych funduszy, np. rolnych czy strukturalnych. Tusk odniósł się do tego pomysłu z rezerwą. "Staraliśmy się przez ostatnie tygodnie, żeby nie było pomysłów, że główną sankcją będzie redukcja albo eliminacja środków funduszy spójności. Żeby nie było tak, że wszyscy się martwimy o dyscyplinę, no to łup: tych biedniejszych będziemy dyscyplinować" - tłumaczył. Tusk zapowiedział, że "przy okazji" dyskusji o zmianach traktatowych Polska chce zrealizować swój główny postulat odliczania od długu i deficytu publicznego kosztów przeprowadzonej reformy emerytalnej.

Reklama

Po tym, jak UE nie zgodziła się na zmianę statystycznej metodologii liczenia, Polska, według polskich źródeł dyplomatycznych, będzie na szczycie domagać się zapisu we wnioskach końcowych, że koszty OFE zostaną "na stałe i trwale" wykluczone przy decyzjach o wszczynaniu procedur karnych dla państw z nadmiernym zadłużeniem i deficytem. Tak, by obecnie obowiązujący w Pakcie Stabilności i Wzrostu dopuszczalny pułap deficytu w wysokości 3 proc. PKB i długu w wysokości 60 proc. został odpowiednio podwyższony dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne. "Przy okazji każde państwo formułuje swój postulat - naszym postulatem jest inny sposób traktowania państw, które zainwestowały tak dużo jak Polska w reformę emerytalną i to jest (nasz) główny cel" - powiedział polski premier. "Najważniejsze, by nasi partnerzy zrozumieli, że nasz system emerytalny jest bardzo poważną i kosztowną inwestycją w przyszłość i czyni Polskę jednym z najbardziej odpowiedzialnych państw w długiem terminie, ale jesteśmy za to karani. Wydaje się, że powoli większość naszych partnerów to rozumie. Można się spodziewać jakichś efektów - przez które rozumiem inne liczenie deficytów" - powiedział Tusk.

Dodał, że to dla Polski ważne, skoro KE oczekuje - w ramach procedury nadmiernego deficytu - że Polska obniży deficyt do poziomu 3 proc. w 2012 r. "Jeśli te dzisiejsze, jutrzejsze rozmowy przyniosą efekt, będziemy mieli trochę więcej oddechu. On jest Polsce potrzebny, bo rzeczywiście nie jesteśmy krajem najbogatszym, a system emerytalny zafundowaliśmy sobie, jakbyśmy byli najbogatszym krajem UE" - zauważył.

Dyplomaci prognozują, że szczyt udzieli mandatu przewodniczącemu Rady Europejskiej Hermanowi Van Rompuyowi, by do marca przygotował propozycje zmian traktatowych. Zdecydowana większość krajów, a także Komisja Europejska, mówią, że lepiej nie ryzykować, pamiętając "horror" z ratyfikacją eurokonstytucji i Traktatu z Lizbony. Proponują, by szukać rozwiązań "w ramach istniejącego porządku prawnego" bez wymaganej jednomyślności zmiany traktatu. Poza Francją i Niemcami na razie dwie kolejne prezydencje: Węgry i Polska są otwarte na postulat zmiany traktatu.

Szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek poprze na szczycie UE postulat dziewięciu państw, w tym Polski, w sprawie odliczania z długu publicznego kosztów reformy emerytalnej. Kraje te powinny być nagradzane, a nie karane - powiedział w czwartek PAP Buzek.

"Kraje, które rozwiązują problemy strukturalne i idą naprzód z reformami nie powinny być w żaden sposób karane" - oświadczył przewodniczący europarlamentu tuż przed szczytem UE. Zapewnił, że popiera postulat, by koszty reformy emerytalnej były odliczane od deficytu i długu przy podejmowaniu w UE decyzji o procedurze karnej przeciwko krajowi z nadmiernym zadłużeniem. A dotychczasowe propozycje Komisji Europejskiej w sprawie OFE ocenił jako niewystarczające.

"Z 3 do 4 proc. PKB przesunięto poziom alarmowy, jeżeli chodzi o liczenie deficytu budżetowego, ale to jest niewystarczające. Szczególnie, że aż dziewięć krajów jest już po reformie i wykonały one wielki skok w tym zakresie. KE powinna nagradzać tego rodzaju działania" - powiedział Buzek.

W rozmowie z PAP przypomniał, że reforma emerytalna w Polsce została wprowadzona 10 lat temu, kiedy on był premierem.

Po tym, gdy UE nie zgodziła się na zmianę statystycznej metodologii liczenia, Polska - według polskich źródeł dyplomatycznych - będzie domagać się na szczycie zapisu, że koszty OFE zostaną "na stałe i trwale" wykluczone przy decyzjach o wszczynaniu procedur karnych dla państw z nadmiernym zadłużeniem i deficytem. Tak, by obecnie obowiązujący w Pakcie Stabilności i Wzrostu dopuszczalny pułap deficytu w wysokości 3 proc. PKB i długu w wysokości 60 proc. został odpowiednio podwyższony dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne.

W propozycji z 29 września KE zaproponowała dla państw, które przeprowadziły reformy emerytalne, dozwolony pułap deficytu wzrósłby z obecnych 3 do 4 proc. PKB. Ponadto KE zaproponowała pięcioletni okres przejściowy na odliczanie w sposób degresywny od długu kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim etc.

Minister finansów Jacek Rostowski uznał te propozycje "za daleko niewystarczające" i apelował do KE o nowe. Tłumaczył, że w przypadku Polski koszty OFE szacowane są na znacznie więcej niż 1 proc., bo na 1,8 proc. PKB. Natomiast udział OFE w ponad 50-procentowym polskim zadłużeniu wynosi ok. 13 proc. Polska domaga się, by koszty reform były odliczane "w pełni i trwale", a nie tylko przez pięć lat.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: 27 państw | traktaty | Donald Tusk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »