TVN i Polsat będą musiały odsprzedać swoje kanały?
Jesienią może zacząć się rewolucja na polskim rynku telewizyjnym. Nie za sprawą fuzji platform cyfrowych Cyfrowy Polsat i nc+, tylko planów rządzącej partii. - Jeśli chodzi o duże reformy, to z całą pewnością stoi przed nami kwestia dekoncentracji mediów. Tu też będzie zapewne bardzo silny opór - ogłosił na antenie telewizji Trwam prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Na czym może polegać zmiana w praktyce? Czy dojdzie do skutku? Jak mogą bronić się nadawcy? Na te pytania próbuje odpowiedzieć na swoim blogu Daniel Gadomski.
O tym, że partia rządząca przygotowuje się do repolonizacji mediów wspominałem (...) już w styczniu. Wydaje się, że ten scenariusz wkrótce zacznie się spełniać. Chociaż PiS zapewniał dziennikarzy, że po lipcowym kongresie zejdzie ze ścieżki rewolucyjnej, to wybuchła awantura o sądy. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że reforma mediów zostanie przełożona na czas po ewentualnej kolejnej wygranej PiS-u w wyborach parlamentarnych. Wygląda na to, że nic z tego. Chęć przeprowadzenia zmian w mediach lokalnych i regionalnych przed wyborami samorządowymi jest najwyraźniej zbyt duża.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce wzorować się na rozwiązaniach francuskich. Tam liczba dostępnych w całym kraju telewizji naziemnych należących do jednego gracza jest ograniczona. Podobnie jest z liczbą popularnych stacji obecnych na platformach cyfrowych i w sieciach kablowych (takich, których udział w rynku przekracza 8 proc.). Można sobie wyobrazić, że po wprowadzeniu nowych przepisów TVN będzie musiał odsprzedać TVN7, a konkurencyjny Polsat kanał Super Polsat. Nie mamy stacji tematycznych, których udziały przekraczają 8 proc., ale w Polsce pułap można ustanowić na 2 albo 3 proc. Wówczas TVN będzie musiał sprzedać TVN24.
Wszystkie zmiany klepnie Trybunał Konstytucyjny. Nadawcy, przy wsparciu opozycji będą mogli odwoływać się do Brukseli i Strasburga. To jednak długa droga. Szybciej będzie zrealizować groźby, których nie zrealizowały platformy cyfrowe. Przenieść koncesje popularnych kanałów tematycznych do Wielkiej Brytanii albo Czech. Sęk w tym, że wtedy nadawcy naziemni będą musieli uważać na bardzo wnikliwą kontrolę ich anten przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która może nałożyć na nich kary finansowe. Spór rządu z imperium Zygmunta Solorza-Żaka obserwujemy już po ruchach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (40 mln zł kary dla Cyfrowego Polsatu). Ostatnio Sejm rozwiązał umowę z Plusem i porozumiał się z niemieckim T-Mobile. W stacjach telewizyjnych panuje przeświadczenie "Wkrótce zabiorą się za nas". Podsycają je cytowane przez Onet.pl żarty posłanki PiS Krystyny Pawłowicz.
Na portalu społecznościowym Twitter krążą plotki, że rząd PiS-u zdecyduje się na wykupywanie niektórych tytułów prasowych i stacji telewizyjnych za pieniądze spółek skarbu państwa typu Orlen czy PZU. Jeśli UOKiK zmusi nadawców do odsprzedania "siostrzanych" kanałów, to będzie to możliwy scenariusz, ale czasochłonny. Wymaga długich negocjacji i ogromnych inwestycji. Poza tym za bardzo będzie przypominał przejęcie rosyjskiej telewizji NTV przez rosyjską Gazprom Media. Protesty w Polsce i całej Europie niemal gwarantowane. W Stanach Zjednoczonych, skąd pochodzi amerykański Scripps, do którego należy TVN, być może nie. Prezydent Donald Trump patrzy na liberalne media w swoim kraju równie krytycznie, co Jarosław Kaczyński w Polsce. Nie przyszedł mu jednak do głowy zakup CNN. Polska to jednak inna estetyka. Nie zdziwiłbym się, gdyby w pewnym momencie stacje komercyjne powiedziały: dość. Nadajemy tylko w płatnych pakietach, wychodzimy z naziemnej telewizji cyfrowej.
Daniel Gadomski