Twarde dno
Po "czarnym czwartku" na największych światowych parkietach koniec tygodnia przyniósł kruchą stabilizację.
Dno zostało osiągnięte i do końca roku indeksy największych giełd świata powinny rosnąć choć nie uda im się osiągnąć poziomów notowanych w grudniu 2001 r. - wynika z opinii ponad 90 analityków z USA, Europy i Azji ankietowanych przez agencję Reurtera.
Średnioterminowe prognozy wynikające z tego sondażu pokazują, że amerykański indeks Standard&Poor?s 500 do końca roku zyska 19 proc. dochodząc do poziomu 1000 pkt. Podobny obraz rysuje się odnośnie innych giełd.
Skandale finansowe schodzą z pierwszych stron gazet. Jeśli uda nam się przetrwać najbliższe dwa tygodnie kiedy publikowane będą informacje o zyskach spółek to potem powinno być lepiej - pocieszał inwestorów Tom Galwin strateg z CS First Boston w Nowym Jorku.
Optymizmu zagranicznych kolegów nie podzielają polscy analitycy. Na zachodzie trwa trend spadkowy i nie widać oznak jego odwrócenia. Gdybym miał postawić własne pieniądze w zakładzie o to czy indeks Dow Jones z obecnych 8 tys. pkt. za rok wzrośnie do 10 tys. czy spadnie do 6 tys. wybrałbym drugi wariant - powiedział nam Paweł Homiński, zarządzający OFE Dom.
Jego zdaniem giełdy USA i Europy Zachodniej płacą obecnie wysoką cenę za szaloną hossę z drugiej połowy lat 90. i muszą ją -odpokutować-. Nasz rynek w zasadzie w niej nie uczestniczył dlatego spadki na GPW nie są tak dramatyczne.