Tydzień w biznesie
Najważniejszym wydarzeniem ekonomicznym ostatniego tygodnia był debiut na warszawskiej giełdzie akcji największego polskiego banku detalicznego.
Udany debiut PKO BP
Akcje PKO BP wzrosły na debiucie 10 listopada br. o 13,17 proc. do 23,20 zł, lekko przekraczając oczekiwania analityków. Akcje szybko zaczęły zyskiwać, aby po 20 minutach handlu osiągnąć 23,9 zł (wzrost o ponad 16 proc.), a obroty przekroczyły 925 mln zł. Ministerstwo Skarbu Państwa oferując 385 mln akcji największego polskiego banku ustaliło cenę sprzedaży akcji PKO BP na 20,50 zł, czyli w górnym progu przedziału 17,5-20,5 zł. Wyceny domów maklerskich robione metodami porównawczymi były w przedziale 20-25 zł, jednak inne modele, uwzględniające zwrot z kapitału, dawały cenę akcji poniżej 20 zł. Analitycy spodziewali się wzrostu kursu na debiucie między 22 a 23 zł.
Fala pieniędzy
Inwestorzy indywidualni przygotowali blisko 20 mld zł na akcje PKO BP oraz prawie 2 mld zł na WSIP. Zakładając, że znaczną część tych środków stanowiły kredyty, to i tak przy redukcji PKO BP 89,99 proc. i 90,3 proc. na WSIP daje to olbrzymią sumę pieniędzy do zainwestowania, która pojawiła się ponownie na rynku. Co się stanie z tymi środkami? Czy wszystkie pieniądze wrócą na rachunki bankowe, z których zostały wypłacone? Prawdopodobnie znaczna cześć pieniędzy, za które miały być nabyte akcje banku PKO BP oraz WSIP, a także część z tych, które szczęśliwi nabywcy otrzymają ze sprzedaży akcji tych spółek na pierwszych notowaniach, zostanie przeznaczona na nowe produkty przygotowane przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych i banki.
Michalkiewicz: Zanim pozjadamy bogatych
Co politycy zaoferują ubogim w następnej kadencji? Być może jeszcze jedną stawkę, tym razem 100 procent? Ubodzy, zwłaszcza ubodzy duchem, bardzo by się z tego ucieszyli i głosowali masowo na swoich dobroczyńców, niczym Białorusini na Łukaszenkę. "Qua opiekun i qua krewny miałbym z Klarą sukces pewny" - marzył Cześnik Raptusiewicz. Zatem upragnioną przez prezydenta Kwaśniewskiego stabilizację mielibyśmy w ten sposób zapewnioną, w każdym razie na następną kadencję. No dobrze, ale co potem? Potem nie ma rady - trzeba ubogim zaproponować, żeby zjadali bogatych, a właściwie nie tyle bogatych, bo tych już nie będzie, tylko po prostu tłustych. Wygląda na to, że socjalizm, wszystko jedno - bezbożny czy pobożny, musi skończyć się kanibalizmem. Przez socjalizm do kanibalizmu - to jest to!
Pytaj i płać
Od stycznia 2005 roku zarówno firma, jak i zwykły podatnik będą mogli w razie wątpliwości zwrócić się do urzędu skarbowego z pytaniem o interpretację prawną dotyczącą płaconego podatku. Niestety, jednak trzeba będzie za to fiskusowi zapłacić. Zgodnie z ustawą o swobodzie gospodarczej, o wydanie interpretacji mógł starać się każdy. Opinia ma być wiążąca nawet wówczas, gdyby później zmieniono prawo. Resort wymyślił jednak, że za wydaną interpretacje trzeba będzie... uiścić opłatę.
Zszargany biznes w Polsce
Burza wokół najbogatszego człowieka w Polsce, Jana Kulczyka, ma niepokojący rezonans w dużej części dawnej komunistycznej Europy Środkowej, gdzie narasta podejrzliwość wobec ludzi biznesu - pisze w piątek "Financial Times". Tekst w rubryce "Europejski komentarz" ma tytuł "Biznes zszargany". Kulczyk, który miał wyjaśnić komisji okoliczności spotkania z byłym agentem KGB - czytamy - tłumaczył chorobą niemożność powrotu do Polski dla złożenia zeznań w ramach toczącego się śledztwa w sprawie niestosownych wpływów politycznych w Orlenie. Prawicowi politycy okrzyknęli biznesmena złodziejem i szpiegiem, podczas gdy centrolewicowi politycy unikają go.