Tygrys sposobi się do ataku

Indie to wielki i najludniejszy po Chinach kraj na świecie. Indie są też krajem nieprawdopodobnych kontrastów od kapiącego złotem bogactwa i przepychu do skrajnej nędzy. Dochód narodowy w przeliczeniu na głowę mieszkańca należy do najniższych na świecie i nie przekracza 400 USD.

Powszechnie wiadomo, że Indie szczycą się prastarą wspaniałą cywilizacją, a w ostatnich latach stały się również krajem nowoczesnego przemysłu opartego o najnowsze technologie. Na podkreślenie zasługuje rozwinięta inżynieria energetyki nuklearnej, zakłady budowy samolotów i aparatury kosmicznej. Bangladore stanowi centrum szybko rozwijającego się przemysłu elektronicznego w tym komputerowego.

Indie zasłynęły również ponurą sławą kraju skrępowanego wszechogarniającą biurokracją, która zdominowała życie gospodarcze i polityczne państwa. Indie znane są z kastowego podziału społeczeństwa, które nadal funkcjonuje w tutejszej obyczajowości. Wiele wskazuje na to, że w ostatnich dziesięcioleciach wykształciła się nowa kasta biurokratycznych urzędników państwowych i samorządowych obezwładniających rytm normalnego funkcjonowania gospodarki rynkowej.

Reklama

Należy jednak podkreślić, że w ostatnich latach władze w Dehli uczyniły wiele, aby biurokratyczne procedury i urzędniczą wszechwładzę zmniejszyć do niezbędnego minimum. Udało się to osiągnąć, acz w niewielkim zakresie i nie pora jeszcze gratulować Hindusom sukcesów na tym zachwaszczonym polu. Mimo tych wysoce doskwierających utrudnień przemysł Indii rozwija się w imponującym wymiarze, a konsolidacja w tym sektorze gospodarki postępuje szybko naprzód. W ciągu ostatnich 3 lat indyjskie takie jak Tata Steel & Tata Motors, Reliance, Mercator Lines, Aban Loyd, Godrej i trzy inne miały swój udział we wzroście PKB kraju w wysokości 20-25%. Stanowią one obecnie w wyniku wielu powiązań wielkie, międzynarodowe konglomeraty przemysłowe. Jest to niewątpliwie sukcesem szybko rozwijającego się gospodarczo kraju. Wielu obserwatorów uważa Indie za wielkiego ekonomicznie tygrysa jeszcze pozostającego w półcieniu. Klasycznym tego przykładem jest wielobranżowy koncern Tata, którego przychody w ciągu ostatnich 4 lat wzrosły sześciokrotnie (!) i w 2006 roku wyniosły 24 mld USD, czyli o 7 mld USD więcej niż w roku 2005. Nie dziwi zatem fakt, że Tata podjął ostatnio negocjacje z renomowanym japońskim armatorem NYK na temat utworzenia żeglugowego joint enture o kapitale akcyjnym 50:50. Zadaniem wspólnego przedsięwzięcia ma być transport morski indyjskiej stali Tata Steel dysponuje obecnie hutami stali o zdolności produkcyjnej 5 mln ton rocznie. W wyniku prowadzonych teraz inwestycji zdolność przerobowa stalowni zostanie zwiększona aż o 25 mln ton.

WIELKIE KORPORACJE PRZEMYSŁOWE

Koegzystencja z japońskim potentatem żeglugowym spowoduje, że koszty transportu eksportowanej stali znacznie się obniżą. Walnie się do tego przyczyni jeszcze jedna poważna inwestycja. Tata Steel buduje obecnie głębokowodny port w Dharma w stanie Orissa. Tata Motors - inny sektor wchodzący w skład grupy znacznie zwiększy eksport aut osobowych i samochodów ciężarowych na rynki europejskie i afrykańskie.

Nie należy jednak zapominać o drugiej stronie medalu tzn. olbrzymim uzależnieniu Indii od rosnącego importu ropy naftowej, węgla i zbóż. Bilans handlowy kraju wykazuje rosnące saldo ujemne, a eksport wzrasta wielokrotnie wolniej niż import. Indie sprzedają przede wszystkim rudę żelazną, samochody, urządzenia przemysłowe sprzęt elektroniczny, tekstylia i różnego rodzaju konfekcję.

 INDIE W PIGUŁCE
Ludność - 1.05 mld
Kurs walutowy - 1USD = 46 rupii
Wzrost PKB - 9%
Inflacja - 4,7%
Import 2006 r - 40,3 mld USD
Eksport.2006 r - 27,6 mld USD 
Główne sektory gospodarcze: rolnictwo, oprogramowanie  komputerowe, przemysł stalowy, rafinacja ropy, urządzenia przemysłowe. 

Szybko rosną powiązania indyjskich przedsiębiorstw z zagranicznymi rynkami zbytu. Potęguje się zdolność produkcyjna w kraju głównie w takich sferach aktywności gospodarczej jak przemysł stalowy, rafinacja ciężkiej ropy naftowej samochodów, wewnętrzny handel detaliczny i hurtowy, przetwórstwo żywności, produkcja maszyn i urządzeń na relatywnie wysokim poziomie technologicznym.Hindusi są pełni euforii w ocenie swych przedsięwzięć na niwie krajowej i międzynarodowej.

POTĘŻNY RYWAL Z PÓŁNOCYUważają, że nie zagraża im wręcz przeciwnie utrzymują, że w niedługim czasie, choć bliżej nie określają w jakim, są w stanie uzyskać co najmniej podobne sukcesy gospodarcze. Hinduski tygrys w ostatnim dziesięcioleciu dokonał wielkiego skoku stając się drugą znakomicie prosperującą gospodarką Azji. Teraz sposobi się do drugiego - czyli ofensywnego ataku na chińskie mocarstwo ekonomiczne. Hindusi są przekonani, że ta inwazja zmaterializuje się w ciągu kilku lat. Oczywiście kończąc się sukcesem.

Światowi eksperci twierdzą, nie bez racji, że Indie nie osiągnęły jeszcze poziomu ekonomicznego zbliżonego do obecnych chińskich standardów. Jednak wielu analityków uważa, że czynnikiem sprzyjającym indyjskiej ekspansji jest ewidentne przegrzanie gospodarki Państwa Środka, które trwa co najmniej od roku. W czwartym kwartale 2006 roku wzrost chińskiego PKB wspiął się na wysoce niebezpieczny poziom 11,3%. Był to najwyższy wzrost PKB w ciągu raptem 3 miesięcy, jaki zarejestrowano w Chinach w ciągu minionej dekady. Jak dotąd wysiłki Pekinu zmierzające do schłodzenia nadmiernie rozpędzonej gospodarki, zdającej się powoli wymykać spod kontroli, nie dają pożądanego rezultatu.

Te sygnały płynące z Chin powodują coraz większe zaniepokojenie wśród graczy rozdających karty na branżowych rynkach globalnych. Dość powiedzieć, że Chińczycy są drugim na świecie importerem ropy naftowej. Sprowadzają ponad 12 mln ton miesięcznie tego surowca. Kupują corocznie 30% miedzi, 40% cementu i prawie jedną trzecią stali w skali produkcji światowej.

DROGA DO GOSPODARCZEJ NOBILITACJI

wiedzie pod górę stromo i wyboiście, choć Hindusi są pewni, że w ciągu najbliższych kilku lat ich kraj stanie się piątym mocarstwem gospodarczym świata. Znani publicyści z Dehli przyozdabiają swe wywody wcale nie małą doza propagandy nieustannego ekonomicznego rozkwitu Indii w skali globalnej. Jeden z nich Jaseph Tharakan stwierdził ostatnio, że "prawdzie Chiny przechwyciły prawie wszystkie przyczółki gospodarczego wzrostu, to jednak nie doceniły opartej na zdrowych zasadach ekspansji hinduskich przedsiębiorstw, a Indie w przeciwieństwie do Chin są krajem demokratycznym, co daje im większe szanse rozwojowe".

Należy podkreślić, że dobra passa hinduskiej gospodarki nie jest drogą usłaną różami. W ub. roku budżetowym Indie zakupiły ponad 100 mln ton ropy naftowej płacąc za nią niebagatelną kwotę 43 mld USD. Szacuje się, że w roku finansowym 2007-2008 (trwającym od marca 2007 do marca 2008) ta kwota wzrośnie prawie o 50%. Spowoduje to dalszy wzrost popytu na walutę amerykańską, co bardzo osłabia rodzimą rupię.

Obecnie wartość hinduskiej waluty spada i wynosi prawie 47 rupii za 1 USD. Mimo to hinduskie firmy zdają się nie odczuwać negatywnych skutków spadku krajowej waluty. Wzrost produkcji przemysłowej Indii w ostatnim roku finansowym wyniósł 11,2%. Spowodowało to zwiększenie inwestycji w środki produkcji aż o 23%, a słaba rupia sprzyja wzrostowi eksportu w większości realizowanego drogą morską. Dlatego rozwój rodzimej floty handlowej jest uznawany w Dehli za jeden z najważniejszych priorytetów wzrostu gospodarczego kraju i dążenia, aby stać się jednym z czołowych mocarstw morskich , opóźniają, a często powstrzymują krępujące armatorów paraliżujące więzy wszechobejmującej biurokracji, która mimo usilnych starań rządu w Dehli została zdławiona w stosunkowo niewielkim stopniu.

MORSKIE ASPIRACJE

Procedury rozliczeń podatkowych, rejestracji statków, zezwoleń na zmianę załóg przedłużają się w nieskończoność i wydatnie obniżają kreatywność firm żeglugowych.

Tym właśnie czynnikom przypisuje się fakt, że flota handlowa Indii nie wzrasta zgodnie z sformułowanym przez rząd planem według, którego hinduski tonaż handlowy w marcu br miał objąć statki o łącznej pojemności 12 mln GT. Tymczasem obecnie stanowi on 756 statków o łącznej pojemności 8,6 mln GT.

Przeszkody urzędnicze, jakie stoją przez armatorami chcącymi inwestować w nowy tonaż, a zwłaszcza zakupy z drugiej ręki wydają się być prawie nie do pokonania. Mimo wielu obietnic biurokratyczna obstrukcja w tej dziedzinie została nieco złagodzona, ale jeszcze nie zlikwidowana. W Dehli uważa się, że dla potrzeb gospodarki hinduskiej flota handlowa pływająca pod banderą narodową powinna obejmować statki o łącznej pojemności co najmniej 18 mln GT. Wówczas koszty transportu morskiego Indii byłyby znacznie niższe i zwiększyłyby konkurencyjność cen w eksporcie i imporcie.

Osiągnięcie tego celu z pewnością wzmocni kreatywność hinduskiej ekonomii i przyczyni się do jej dalszej ekspansji. Tym bardziej nie należy zapominać, że Indie to druga na świecie najszybciej rozwijająca się gospodarka, jak twierdzi Jaseph Tharakan. Świadczy o tym entuzjastyczna, jego zdaniem aprobata tego stanu rzeczy na Forum w Davos przez największe potęgi gospodarcze świata. Zatem wszystko wskazuje na to, że na arenę globalnej ekonomii wkracza nowy, prężny, azjatycki tygrys.

Grażyna Milewska

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: PKB | Indie | hindusi | przemysł | atak | Tygrys | eksport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »