Ubezpieczyciele walczą o miliony złotych
Branża motoryzacyjna chce rozliczać naprawy aut wyłącznie na podstawie faktur. Rzeczoznawcy chcą, żeby to im powierzać ocenę rozmiarów szkód likwidowanych z OC komunikacyjnego.
Posłowie PIS chcą zgłosić projekt zmiany w ustawie o działalności ubezpieczeniowej i ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych. Według ich propozycji towarzystwa miałyby wypłacać odszkodowania tylko na podstawie wystawionych faktur, "...do górnej granicy sumy ubezpieczenia ustalonej w umowie." W praktyce oznacza to przyznanie warsztatom prawa do określania wysokości odszkodowania.
Istnieje ryzyko, że warsztaty będą stosowały wysokie stawki za robociznę, a do naprawy każdego pojazdu będą używały najdroższych oryginalnych części z logo producenta (patrz zestawienie). Tymczasem klienci, którzy dostają pieniądze do ręki, na podstawie kosztorysu przygotowanego przez towarzystwo nie korzystają z nich. Po pierwsze, dlatego że dla samochodów, na które skończyła się gwarancja, ubezpieczyciele proponują używanie tańszych części. Według wyliczeń fundacji Multi-Ekspert, zajmującej się problematyką likwidacji szkód komunikacyjnych, oszczędzają w ten sposób około 300 mln zł rocznie. Po drugie, czasem oszczędzają i korzystają z części używanych, często niewiadomego pochodzenia. Temu zjawisku ma właśnie zapobiec obowiązek dokumentowania napraw fakturami i likwidacja możliwości wypłaty odszkodowania do ręki klienta.
- Skutkiem wprowadzenia takich zmian byłby wzrost kosztów ubezpieczenia - przestrzega Marek Molak z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Ale to nie koniec propozycji zmian. Swoje chcą dorzucić również środowiska rzeczoznawców. Jak dowiedziała się GP, tuż po świętach do wicepremier Zyty Gilowskiej i przewodniczącej sejmowej Komisji Finansów publicznych Aleksandry Natalli-Świat trafi propozycja zmian w ustawie o działalności ubezpieczeniowej.
Chodzi o wprowadzenie zasady, że oceny rozmiarów szkody w samochodzie ma dokonywać osoba o określonych kompetencjach zawodowych, m.in. posiadająca certyfikat i wpisana na listę rzeczoznawców. Obecnie robią to pracownicy towarzystw. Stąd podejrzenie o brak obiektywizmu, bo ostatecznie towarzystwo im mniej odszkodowań wypłaci, tym więcej zarobi. Dlatego na przykład w Niemczech oceny szkody dokonuje rzeczoznawca.
- Nie jest to jednak efekt zapisów ustawowych, ale ukształtowania się pewnego zwyczaju pod wpływem orzecznictwa sądowego - mówi Adrian Sklorz, prezes fundacji Multi-Ekspert.
Ubezpieczyciele chętnie widzieliby inne rozwiązanie.
- Jedynym wariantem akceptowalnym tej idei jest zlecanie przez zakład ubezpieczeń czynności rzeczoznawczych zewnętrznym ekspertom, co pozwoli negocjować ceny, prawidłowo określać zakres zlecenia oraz dostarczać niezbędnych informacji do wykonania zlecenia - uważa Paweł Ptaszyński z Warty.
Marcin Jaworski
OPINIA
Wojciech Kamiński, prawnik w Krajowym Biurze Obsługi Roszczeń Ubezpieczeniowych
Kodeks cywilny zostawia do wyboru poszkodowanego, jak i czy w ogóle chce naprawiać swój samochód. Wprowadzenie zasady dokumentowania kosztów naprawy fakturą doprowadziłoby do tego, że polisy OC komunikacyjnego w niektórych przypadkach byłyby niewykorzystywane. Poszkodowany, który nie będzie chciał naprawiać samochodu, będzie żądał odszkodowania w gotówce bezpośrednio od sprawcy przed sądem cywilnym. Ten, mimo że ma polisę OC, będzie musiał płacić z własnej kieszeni. Nie wiem też, jak według pomysłodawców miałyby być likwidowane szkody osobowe. Kto i na jakiej podstawie wystawi poszkodowanemu fakturę VAT za stracone zdrowie czy śmierć bliskiej osoby.