Udział węgla w produkcji energii wyraźnie wzrósł
W tym roku 80 proc. wyprodukowanej w Polsce energii pochodziło z węgla - poinformował Urząd Regulacji Energetyki przy okazji publikacji nowych taryf na energię elektryczną. Tymczasem w zeszłym roku było to poniżej 70 proc.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
- Nasza energetyka w większości oparta jest na tym paliwie: 80 proc. wyprodukowanej w tym roku w kraju energii elektrycznej pochodziło właśnie z węgla - podał URE w komunikacie.
W 2020 roku z sukcesem odtrąbiono spadek udziału węgla w krajowym miksie do mniej niż 70 proc. To wciąż dużo, ale mniej niż w latach wcześniejszych. W roku 2019 było to ok. 75 proc., a w 2018 ponad 78 proc.
Węgiel stracił w minionym roku przejściowo na znaczeniu, bo przyszedł kryzys gospodarczy wywołany przez pandemię. Spadło zapotrzebowanie na energię, więc w pierwszej kolejności rezygnowano z mocy węglowych, obarczonych opłatą za emisje CO2. Pogarszała się̨ konkurencyjność krajowego wytwarzania, dochodziło więc do taniego importu energii a także wzrostu jej produkcji z innych źródeł.
Teraz wróciliśmy do stanu sprzed lat. Ale nie byliśmy w tym sami, węgiel zyskał na znaczeniu nie tylko w Polsce, podobny trend widoczny był także w innych krajach, w tym również w Niemczech. Od lipca do września około jedna trzecia energii wprowadzonej do sieci u naszego zachodniego sąsiada wyprodukowana była w elektrowniach węglowych. To oznacza wzrost rok do roku o ponad 22 proc.
Węgiel zastępował w miksie drogi gaz. Błękitne paliwo nie było dostępne w odpowiednich wolumenach, w efekcie jego cena rosła do rekordowych poziomów.
Kryzys na rynku gazu miał wiele przyczyn. Nałożyło się na siebie wiele czynników, które spotęgowały niekorzystny efekt, m.in. chłodna zima na półkuli północnej, wzrost popytu na gaz w związku z ożywieniem gospodarek po pandemicznej zapaści, trudności z zapełnieniem magazynów europejskich ze względu na politykę Gazpromu, bezwietrzne okresy w Europie powodujące spadek generacji prądu z wiatraków i ogromny popyt na gaz w Azji, z którą Europa musiała konkurować o ładunki LNG.
Przeciwnicy zielonej transformacji triumfowali - oto cała prawda o energetycznej rewolucji. W momencie kryzysu wszyscy bez wyjątku przepraszają się z węglem, by zapewnić sobie wystarczające wolumeny energii. I przekonywali, że ta sytuacja pokazuje niedoskonałość systemu opartego na OZE.
Jednak kryzys nie zniechęcił przywódców światowych do kontynuowania polityki proklimatycznej. Ze zdwojoną siłą zaczęli oni zapewniać, że jedynym sposobem na uniknięcie tego typu sytuacji w przyszłości jest postawienie na jeszcze szybszy rozwój OZE przy jednoczesnym opracowaniu technologii magazynowania energii oraz technologii wodorowych.
Jak wskazują eksperci, przyspieszyć inwestycje w OZE powinna również Polska. Stabilizatorem energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł przejściowo ma być gaz. Polska planuje też stawianie bloków jądrowych. Zgodnie z planem pierwszy miałby być gotowy w 2033 roku, choć coraz częściej mówi się, że ten harmonogram się przesunie.
Węgiel staje się nieekonomiczny, koszty jego produkcji w Polsce są wysokie. Bardziej opłaca się sprowadzać surowiec nie tylko z Rosji, ale nawet z tak odległych krajów jak Australia czy Kolumbia. Dodatkowym obciążeniem są koszty uprawnień do emisji CO2, które rosną w piorunującym tempie. Od stycznia podrożały one o ok. 140 proc, obecnie kosztują ponad 80 euro za tonę. Eksperci oceniają, że jeszcze tej zimy przebiją kolejną barierę, 100 euro.
Monika Borkowska
Zobacz także: