UMTS: Wiele hałasu o niewiele

Im bliżej terminu zakończenia konsultacji (7.02. br.) prowadzonych przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty w sprawie warunków przyznania nowych częstotliwości GSM 1800 i UMTS (telefonii komórkowej), tym głośniej o sprawie.

Im bliżej terminu zakończenia konsultacji (7.02. br.) prowadzonych przez Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty w sprawie warunków przyznania nowych częstotliwości GSM 1800 i UMTS (telefonii komórkowej), tym głośniej o sprawie.

Dokładnie 8 marca 2004 r. prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP) Witold Graboś poinformował, że wojsko zwolniło niektóre kanały i regulator bierze pod uwagę wprowadzenie nowego podmiotu na rynek. Początkowo wszyscy przyklasnęli inicjatywie. Spekulowano, że z europejskich gigantów w Polsce nie ma tylko Telefoniki i Hutchinsona i przetarg to okazja, żeby się pojawili. Z krajowych typowano Netię (już raz się przymierzała do UMTS) i Sferię. Z czasem jednak zaczęło przybywać sceptyków. Dziś na chwilę przed ogłoszeniem warunków przetargu optymistą pozostaje chyba sam regulator. Część analityków otwarcie już twierdzi, że czwartego podmiotu w Polsce nie będzie, bo albo trzej dotychczasowi operatorzy skutecznie go zablokują, uniemożliwiając roaming krajowy, albo opłaty koncesyjne będą za wysokie. Kandydaci też jakby coraz mniej wierzą, że się im uda przetarg wygrać. Na razie URTiP podtrzymuje swoje stanowisko, że w przypadku UMTS chciałby przyznać częstotliwości jednemu podmiotowi, najlepiej nie związanemu z którymś z graczy rynkowych. Z kolei w przypadku GSM rozważa możliwość rozdysponowania wolnych częstotliwości dla kilku firm, w tym działających już telekomów.

Wszystko przez roaming krajowy...

Roaming krajowy, nazywany też roamingiem wewnętrznym, może być języczkiem u wagi, który sprawi, że przetarg zakończy się fiaskiem. Sprawa wbrew pozorom nie jest taka prosta, co pokazał już pierwszy przetarg na UMTS cztery lata temu. Wtedy to właśnie z tego powodu udało się zablokować wejście czwartego operatora. Teraz temat wraca jak bumerang. Chodzi o udostępnienie infrastruktury technicznej przez trzech działających operatorów nowemu podmiotowi do czasu, aż zbuduje własną sieć. Tyle że nieodpłatnie, co dla telekomów jest nie do przyjęcia. Obawiają się, że nowy konkurent, nie ponosząc kosztów eksploatacji sieci, zaoferuje tańsze taryfy, przez co pozbawi ich wielu abonentów. Prezes Centertela Sławomir Skrodzki mówi nawet otwarcie, że nie widzi powodu, aby pomagać konkurentowi w wejściu na rynek. Z taką argumentacją nie zgadzają się mówiący ostatnio jednym głosem niezależni operatorzy stacjonarni. Prezes Energisu Jarosław Mikos przekonuje, że na obecnym etapie rozwoju koncesja na świadczenie usług telefonii mobilnej jest jego firmie bardzo potrzebna. Natomiast bez roamingu krajowego nowy podmiot nie będzie mógł udźwignąć finansowo kosztów. Nie chodzi zresztą tylko o opłaty za korzystanie z innych sieci, ale także koncesyjne, promocyjne i budowy własnej infrastruktury. Z kolei dyrektor generalny Tele2 Piotr Nesterowicz przekonuje, że nie ma tematu, gdyż prezes URTiP może zwyczajnie nakazać z urzędu operatorom uruchomienie bezpłatnego roamingu krajowego. Prezes URTiP bardziej przychyla się w stronę tej argumentacji. Przekonuje, że kiedy w 1996 r. pojawiła się w Polsce telefonia GSM, rynek był cały do wzięcia. Teraz jest w dużym stopniu zajęty, więc nowy podmiot nie byłby w stanie skutecznie rywalizować z już działającymi, którzy większość abonentów już zagospodarowali. Jednak nigdy prezes URTiP nie zadeklarował oficjalnie, że decyzję o nakazie uruchomienia darmowego roamingu krajowego podejmie.

...i za wysokie opłaty

Drugą kością niezgody, która pojawiła się na linii operatorzy komórkowi - URTiP - chętni na wolne koncesje, są opłaty. Polska Telefonia Cyfrowa, Centertel i Polkomtel, które muszą zapłacić za swoje koncesje po 650 mln euro (płatne w ratach), domagają się, aby nowy podmiot wszedł na takich samych warunkach. Alternatywnie domagają się zamiany opłat koncesyjnych na inwestycje w bezprzewodowy dostęp do sieci. To jest z kolei nie do przyjęcia przez regulatora, który używa zresztą podobnej argumentacji, jak w przypadku uzasadnienia wprowadzenia roamingu krajowego. Kandydaci do uczestnictwa przetargu zwracają uwagę także na to, że "wielka trójka" może specjalnie zawyżać opłaty koncesyjne, gdyż nie musi już ponosić kosztów budowy sieci. Argumentacja prawdziwa jest zresztą tylko w połowie, gdyż trzy mobilne telekomy mają co prawda sieć, ale działającą w częstotliwości GSM. Sieć UMTS muszą budować od podstaw. Na razie Polkomtel i Polska Telefonia Cyfrowa uruchomiły ją w Warszawie. W tym przypadku URTiP jest bardzo powściągliwy w wyrażaniu opinii. Twierdzi, że do przetargu może stanąć każdy, i nie będzie żadnych preferencji.

Uderzenia wyprzedzeniowe

Tymczasem działający już mobilni operatorzy dobrze odrobili lekcje z poprzedniego przetargu. Podobnie jak cztery lata temu, wdali się w słowne przepychanki. Jednak tym razem nie poprzestali tylko na tym. Polkomtel już udostępnił UMTS komercyjnie, PTC testowo, a Centertel uczyni to przed końcem roku. Wszystko to w momencie, w którym zobligowani są do uruchomienia telefonii trzeciej generacji najpóźniej dopiero 1 stycznia 2006 r. Tymczasem w najbardziej optymistycznym scenariuszu przetarg zakończyłby się jeszcze na przełomie 2005 i 2006 roku. Wydaje się to jednak nierealne, gdyż bez względu na jego rozstrzygnięcie, na pewno pojawią się protesty, będą odwołania, co przeciągnie procedurę przetargową. Dodatkowo nie widać końca obniżek cen za połączenia. Po taryfach pre-paid przyszedł czas na post-paid i dla firm. Do tego doszły oferty specjalnie kierowane do wybranych grup społecznych - Heyah dla 15-25-latków i Sami Swoi do mieszkańców małych miast i miasteczek. Wszystko po to, żeby zająć jak najwięcej segmentów rynku, gdyby przyszło im się zmierzyć z nowym rywalem. Swoje osiągnęli, penetracja rynku sięgnęła 60 proc., a nie jest on z gumy. Nie da się w nieskończoność zdobywać nowych abonentów. Nowemu podmiotowi doszedł zatem jeszcze jeden problem - skąd wziąć klientów na usługi. W takim razie będzie musiał zaoferować takie warunki, żeby abonentom konkurencyjnych sieci opłacało się zmienić operatora, co po ostatnich obniżkach cen wydaje się coraz mniej prawdopodobne. Może też wpaść na pomysł skierowania oferty do wybranej grupy użytkowników. Tu także może być problem, gdyż przykład Heyah i Samych Swoich pokazał, że trzy telekomy też o takich ofertach myślą. To wszystko, co się dzieje wokół przetargu na nowe częstotliwości, może okazać się grą niewartą świeczki i cały przetarg, wokół którego ostatnio jest tyle szumu, zakończy się niczym. Nowy podmiot nie wejdzie, bo mu się nie będzie opłacało, a "wielka trójka" dostanie to, czego domaga się od początku - przyznania im wolnych częstotliwości. Tyle że po większej awanturze.

Reklama

Marcin Kwaśniak

Andrzej Piotrowski, analityk Centrum im. Adama Smitha

Dziś niewiele wskazuje na to, aby pojawił się w Polsce czwarty operator. Zaczęło się od niepotrzebnego majstrowania przy prawie telekomunikacyjnym. Teraz sam regulator momentami zachowuje się tak, jakby raz chciał go wprowadzić, a raz nie. Polska byłaby jednym z nielicznych krajów, które nie skorzystają z szansy wprowadzenia czwartego podmiotu przy okazji uruchomienia UMTS. Do czego to doprowadza, widać po kandydatach do walki o nowe częstotliwości. Tak naprawdę zainteresowania przetargiem nie wyraził ani jeden liczący się, a nieobecny w Polsce światowy operator. A firmy, które deklarują chęć wzięcia udziału w przetargu, nic im nie ujmując, nie są w stanie podjąć skutecznej rywalizacji z trzema dotychczasowymi operatorami. Po pierwsze nie mają doświadczenia, po drugie nie mają wystarczających środków finansowych do podjęcia takiej walki. Liczenie wyłącznie na darmowy roaming krajowy to zdecydowanie za mało.

Piotr Rabiej, redaktor naczelny miesięcznika "Twoja Komórka"

Pojawienie się w Polsce czwartego operatora leży w interesie użytkowników, bo tylko zaostrzenie konkurencji może przyczynić się do obniżenia cen za połączenia przy zachowaniu wysokiej jakości usług. W chwili, gdy trwa dyskusja, na jakich warunkach na rynku mógłby się pojawić nowy gracz, z oferowanych propozycji wydają się niezadowoleni zarówno obecni operatorzy, jak i potencjalni chętni. Trwa więc przepychanka na argumenty. A cel jest jasny, bo chodzi przecież o miliony złotych rocznych przychodów, ale również o setki milionów euro niezbędnych dla zbudowania infrastruktury.

Pytanie więc, czy na warunkach, jakie w sumie określi regulator, a które jeszcze do dziś nie są ostatecznie określone, znajdzie się firma gotowa wyłożyć ogromne pieniądze na inwestycje czy zawiązane zostanie konsorcjum dwóch czy trzech firm chętnych do zajmowania się tym biznesem. Czy działający obecnie operatorzy wystąpią wspólnie, by zablokować wejście na rynek nowego gracza, co by jak najbardziej leżało w ich interesie.

Ja jednak osobiście chciałbym wierzyć w rynek i w to, że zwyciężą zdrowe zasady konkurencji i jeszcze w tym roku całkiem nowy, czwarty operator zacznie kusić klientów nową ofertą.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: przetarg | roaming | opłaty | infrastruktura | UMTS | Polkomtel SA | operatorzy | operator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »