Unia Europejska szykuje się na nowy kryzys

Unia Europejska rozpoczyna debatę na temat przeglądu wieloletniego budżetu, do którego ma dojść w tym roku. Ministrowie finansów "28" poszukują pieniędzy na niespodziewane kryzysy takie jak fala migrantów.

Polecamy: PIT 2015

UE rozpoczyna debatę na temat przeglądu wieloletniego budżetu, do którego ma dojść w tym roku. Ministrowie finansów "28" zastanawiali się wczoraj w Amsterdamie, jak w ramach ustalonych do 2020 r. funduszy znaleźć rezerwy na kryzysy takie jak fala migrantów.

UE ma sztywne ramy finansowe, ustalane na siedem lat do przodu, aby zapewnić stabilność finansowania wspólnotowych polityk. W połowie okresu finansowania zaplanowano jednak przegląd wydatków ustalonych na lata 2014-2020. Teoretycznie przyznane krajom pule środków są niezagrożone, ale UE nie chce zwiększać limitów wydatków w poszukiwaniu środków w związku z takimi wydarzeniami jak np. kryzys migracyjny.

Reklama

- Wymieniliśmy się opiniami, jak obecne wieloletnie ramy finansowe mogą być dostosowane, aby odpowiedzieć w lepszy sposób na nieprzewidziane wydarzenia, a także jak można zwiększyć ich elastyczność - powiedział na konferencji prasowej w Amsterdamie Jeroen Dijsselbloem, minister finansów sprawującej obecnie prezydencję Holandii.

Jak relacjonował, wśród szefów resortów finansów państw UE była "silna polityczna wola", by zapewnić, że budżet UE będzie w stanie zareagować na zmieniające się okoliczności i odpowiedzieć na wyzwania takie jak kryzys migracyjny.

Większość ministrów zgodziła się, że nie można zwiększać wydatków ponad limity ustalone w wieloletnim planie. - Nie możemy w połowie drogi zwiększać limitów. Możemy za to przyjrzeć się elastyczności pomiędzy różnymi działami budżetu, pomiędzy okresami. Możemy zobaczyć, czy specjalne instrumenty są dobrze zaprojektowane - zaznaczył holenderski polityk.

Ze względu na ogromne potrzeby wynikające nie tylko z kryzysu migracyjnego, ale też konieczności pomocy np. rolnikom dotkniętym rosyjskim embargiem, UE wykorzystała już znaczną część swoich rezerw budżetowych. Dijsselbloem przyznał, że elastyczność, jaką przewidziano w ramach budżetu, została już w w dużym stopniu wykorzystana, a UE nie jest nawet w połowie okresu wydatkowania.

Komisja Europejska ma wziąć pod wczorajszą dyskusję, przygotowując propozycję budżetu UE na 2017 r., a także w pracach nad średniookresowym przeglądem wieloletnich ram finansowych.

Wiceszef KE ds. euro Valdis Dombrovskis podkreślał, że skoro większość państw opowiada się za niezmienianiem limitów wydatków, trzeba rozważyć ponowną redystrybucję środków w bardziej elastyczny sposób.

KE bierze też pod uwagę sięgnięcie po niewykorzystane środki z perspektywy finansowej 2007-2013. - Są różne sposoby, jak rozwiązać ten problem. Jestem pewien, że przy konstruktywnym podejściu wszystkich stron możliwe będzie znalezienie dodatkowych środków na kryzys migracyjny, również w ramach istniejących limitów - podkreślił komisarz.

Część wydatków na złagodzenie kryzysu uchodźczego jest realizowana poza budżetem UE. Tak jest np. z funduszem wartości 3 mld euro, który "28" zgodziła się przekazać na wsparcie uchodźców w Turcji. Zdecydowana większość z tych środków pochodzi ze składek bezpośrednio z budżetów państw członkowskich.

Dla Polski dyskusja o rewizji wieloletniego budżetu jest bardzo istotna ze względu na to, że jesteśmy największym odbiorcą netto środków unijnych. W ubiegłym roku niektórzy politycy unijni wzywali do odebrania funduszy UE państwom, które nie chcą przyjmować uchodźców.

..........................

USA boja się Europy

- Elity kształtujące politykę zagraniczną Waszyngtonu są poważnie zaniepokojone sygnałami dezintegracji Unii Europejskiej, mimo tradycyjnie sceptycznej opinii w USA o UE jako strukturze politycznej.

Wyrazem tych obaw były wystąpienia prezydenta Baracka Obamy podczas jego wizyty w Europie. Dla wielu Amerykanów, szczególnie w Partii Republikańskiej, UE jest przede wszystkim unią ekonomiczną - wspólnym rynkiem, jakim była na początku procesu europejskiej integracji. Były sekretarz stanu Henry Kissinger mawiał, że kiedy chce zwrócić się w jakiejś sprawie do Unii, nie wie "do kogo zadzwonić". Powołanie urzędów prezydenta UE i jej ministra spraw zagranicznych nie rozwiązało tego problemu - dla prezydenta USA głównymi partnerami są często nadal liderzy europejskich mocarstw, zwłaszcza Niemiec.

Jednak symptomy rozkładu Unii - wzrost popularności w krajach członkowskich partii nacjonalistycznych, wzywających do opuszczenia UE oraz trudności w uzgodnieniu wspólnej polityki zagranicznej - martwią amerykańskie koła rządzące i ekspertów ds. międzynarodowych. Głównie dlatego, że USA same są przytłoczone kryzysami na świecie w ostatnich latach - szczególnie na Bliskim Wschodzie, gdzie zmniejszają skalę swego militarnego zaangażowania i pragnęłyby, aby europejscy sojusznicy ponosili większy ciężar rozwiązywania tych problemów.

USA nie wie "do kogo zadzwonić"

- Perspektywa rozpadu UE jest przedmiotem ogromnej troski naszych elit polityki zagranicznej. Europa to kontynent, który podziela nasze wartości i ideały. Kiedy musimy radzić sobie z wyzwaniami w sferze bezpieczeństwa globalnego, niejako automatycznie oczekujemy pomocy i poparcia Europejczyków. Nie jest więc dobrze, gdy Europa, zaabsorbowana swoimi problemami, zwraca się do wewnątrz - zapowiedział PAP były ambasador USA w NATO, Kurt Volker.

Szczególny niepokój w USA budzi zapowiedziane na czerwiec referendum w Wielkiej Brytanii na temat jej ewentualnego wyjścia z Unii. W Londynie Obama wezwał Brytyjczyków, aby głosowali za pozostaniem, co było rzadkim przypadkiem tak bezpośredniej ingerencji Waszyngtonu w politykę sojuszniczego kraju.

Komentatorzy w USA podkreślają, że Wielka Brytania to kluczowy sojusznik Ameryki. Oba kraje łączą historyczne więzi wspólnego języka i podobnej kultury oraz doświadczenia przymierza w obu wojnach światowych.

Jak przypomniał w "New York Times" szef Brookings Institution, Strobe Talbott, były brytyjski premier Winston Churchill mawiał, że "specjalna relacja" między obu państwami była najsilniejszym ogniwem w sojuszu transatlantyckim, którego organizacyjną formą jest NATO. Wielka Brytania dostarczyła najwięcej wojsk do koalicji międzynarodowych w wojnach prowadzonych pod wodzą USA w Afganistanie i Iraku.

Wyjście Wielkiej Brytanii z UE - zwraca uwagę "Washington Post" powołując się na ostrzeżenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego - miałoby negatywny wpływ na światową gospodarkę. Waszyngton podziela też obawy Europejczyków, że Brexit może pociągnąć za sobą reakcję łańcuchową, zachęcając inne kraje do opuszczenia Unii.

MFW ostrzega

Amerykańskie elity obawiają się, że rozpad UE na państwa narodowe kierujące się wyłącznie swymi partykularnymi interesami, grozi powrotem dawnych konfliktów, a więc destabilizacją kontynentu. Tymczasem Europa jest największym ekonomicznym partnerem USA i ze względu na wspólnotę wartości ich najważniejszym partnerem politycznym.

- Unia Europejska była czołowym graczem w osiągnięciu porozumienia nuklearnego z Iranem i w uzgodnieniu sankcji na Rosję po inwazji Krymu - przypomina w rozmowie z PAP Jackson Diehl z "Washington Post".

Volker z kolei zwraca uwagę, że UE, podobnie jak NATO, pełni rolę zapory, tyle że politycznej, przeciw agresywnym poczynaniom Rosji.

- Dla Rosji priorytetem jest podzielenie Europy, więc ważne jest, że Unia Europejska jako całość zdolna była do wprowadzenia sankcji przeciw Rosji. Bez Unii tylko niektóre kraje by to zrobiły - mówi ambasador.

Jako inny przykład owocnej współpracy USA z UE podaje walkę z islamskim terroryzmem.

"Zawsze można współpracować z pojedynczymi krajami po kolei, ale jest to trudniejsze i bardziej czasochłonne niż z ponadnarodową strukturą" - mówi.

Zdaniem Volkera, mimo apeli Obamy do Brytyjczyków, Waszyngton nie ma jednak większego wpływu na ich decyzję w sprawie dalszego członkostwa w UE i niewiele może zrobić, by powstrzymać eurosceptyczne tendencje w innych krajach Unii.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: plan Junckera | Grecja kryzys | emigracja | Grecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »