Unia pójdzie na wojnę?

"Jeśli do jutra dostawy (gazu) nie zostaną wznowione, potrzebna będzie silna, stanowcza interwencja Unii Europejskiej" - powiedział w środę premier Czech, sprawujących przewodnictwo w UE, Mirek Topolanek.

"Jeśli do jutra dostawy (gazu) nie zostaną  wznowione, potrzebna będzie silna, stanowcza interwencja Unii  Europejskiej" - powiedział w środę premier Czech, sprawujących  przewodnictwo w UE, Mirek Topolanek.

O szczegółach ewentualnej reakcji UE, gdyby dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę nie zostały wznowione, Topolanek ma poinformować wraz z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso na konferencji prasowej w Pradze, zaplanowanej na godz. 15.15 w środę.

Topolanek uznał, że w czwartek jest jeszcze miejsce na szukanie rozwiązania na płaszczyźnie handlowej, "ale jeśli nie przyniesie to rezultatów, trzeba będzie przenieść dyskusję na najwyższy szczebel polityczny".

Tym samym potwierdził swoją wtorkową sugestię zwołania szczytu UE- Rosja-Ukraina, gdyby rozmowy handlowe między Naftohazem i Gazpromem nie przyniosły skutku i dostawy gazu do UE wciąż nie były wznowione.

Reklama

Dopytywany, czy spór gazowy między Rosją a Ukrainą ma charakter polityczny, czy handlowy, czeski premier podkreślał, że "dopóki nie zostaną wykorzystane wszystkie środki na poziomie handlowym, to nie ma sensu wciągać w konflikt elit politycznych". Ale z drugiej strony przyznał, że Naftohaz i Gapzrom "nie robią niczego bez wpływu politycznego".

Topolanek podkreślił trzy aspekty kryzysu: silne mrozy panujące w znacznej części Europy, wewnętrznie skonfliktowaną ukraińską scenę polityczną, oraz forsowane przez Rosję inwestycje takie jak Nord Stream (po dnie Morza Bałtyckiego do Niemiec) oraz South Stream (przez Morze Czarne, Bułgarię i Grecję do Włoch), które mają dostarczać rosyjski gaz do UE z pominięciem byłych republik radzieckich. "Mogą to być elementy gry Rosji" - powiedział Topolanek.

Z drugiej strony przyznał, że wszystkie nowe drogi dostaw surowca gwarantują "więcej stabilności", jeśli chodzi o zaopatrzenie w gaz odbiorców w UE.

"Unia powinna szukać dywersyfikacji zarówno dróg dostaw, jak i krajów-dostawców" - podkreślił towarzyszący Topolankowi wicepremier ds. europejskich Alexandr Vondra. "W kontekście dywersyfikacji dróg Nord Stream jest ważnym projektem" - dodał. Jego zdaniem, mając na uwadze długoterminowe bezpieczeństwo dostaw energii, UE powinna popierać zarówno Nord Stream jak i - w kontekście dywersyfikacji krajów-dostawców - Nabucco, na temat którego Czechy chcą w czasie swego przewodnictwa zorganizować specjalną konferencję.

Popierany przez Unię i USA gazociąg Nabucco ma liczyć 3300 km i biec przez terytorium Turcji, Bułgarii, Rumunii i Węgier, kończąc bieg w Austrii. Rurociąg ten zaopatrywałby Unię w gaz pochodzący znad Morza Kaspijskiego lub z Azji Środkowej.

Czeski premier powiedział, że po odcięciu rosyjskich dostaw do UE w tej chwili sytuacja w Czechach jest lepsza niż na Bałkanach, Słowacji czy na Węgrzech, bo jego kraj zdywersyfikował dostawców, importując gaz nie tylko z Rosji, ale też z Norwegii, ponadto ma duże zapasy.

Według Topolanka, obecny kryzys gazowy jest poważniejszy niż ten na przełomie 2005/2006 roku, bo teraz Rosja i Ukraina "są bardziej agresywne w obronie swoich interesów i wyrażaniu swoich opinii".

Premier nie wykluczył, że jeśli będzie taka potrzeba, czeskie przewodnictwo zwoła w sprawie kryzysu nadzwyczajne spotkanie ministrów energii "27".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: dostawy gazu | gaz | Czechy | dostawy | Premier Czech | wojny | topolanek | przewodnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »