Unia zignoruje kandydatów?

W piątek Unia Europejska przedstawi swoje stanowisko w sprawie rolnictwa. Ma zignorować żądania krajów kandydujących do jej członkostwa, dotyczące szerszego dostępu do systemu subsydiów rolnych - podał w środę w Brukseli unijny urzędnik.

W piątek Unia Europejska przedstawi swoje stanowisko w sprawie rolnictwa. Ma zignorować żądania krajów kandydujących do jej członkostwa, dotyczące szerszego dostępu do systemu subsydiów rolnych - podał w środę w Brukseli unijny urzędnik.

Oczekuje się, iż strategia Unii Europejskiej na rozmowy z 12 krajami kandydującymi do członkostwa o zasadach, na jakich ich rolnictwo wejdzie do UE, będzie opierać się na wstępnych propozycjach Komisji Europejskiej - powiedział wczoraj Gregor Kreutzhuber, rzecznik Komisji Europejskiej.

Formalny plan strategii negocjacyjnej z kandydatami z Europy Środkowej i Wschodniej, który Bruksela przedstawi w piątek, będzie więc odzwierciedlać założenia znane kandydatom od stycznia i uznane za nich za dyskryminacyjne. Komisja Europejska ma zaoferować kandydatom 10-letni okres przejściowy na dojście do pełnych dopłat bezpośrednich, z kwotą wyjściową na poziomie 25 procent dopłat, z których korzystają obecni członkowie Unii Europejskiej. Według Kreutzhubera oczekuje się, że stanowisko negocjacyjne Komisji będzie się różnić od propozycji wstępnych tylko w drobnych szczegółach. Oferta Komisji wymagać będzie jeszcze zatwierdzenia przez 15 krajów członkowskich.

Reklama

Przedstawiciele polskiego rządu zasygnalizowali gotowość przyjęcia 25 proc. dopłat bezpośrednich, ale domagają się skrócenia okresu dochodzenia do ich pełnego wymiaru z 10 lat do trzech. Wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa powiedział PG, że okres 10-letni jest nie do przyjęcia. Jest w jawnym kontraście z dotychczasową zasadą prezentowaną przez UE, że należy unikać okresów przejściowych, albo ograniczać ich liczbę, jeśli to jest niezbędne, by były. A jeśli mają wystąpić, to trzeba ograniczać ich czas trwania. To są zasady, które były myślą przewodnią we wcześniejszych fazach negocjacji. A tu w końcowej fazie tak długi okres przejściowy, który tak naprawdę wykluczałby nas w dużym stopniu z możliwości aktywnej dyskusji na temat wspólnej polityki rolnej, udziału w kształtowaniu jej rozwiązań - podkreśla Jerzy Plewa. W dziedzinie pewnych instrumentów mielibyśmy takie ograniczenia na wiele lat. 10 lat to w rolnictwie niemalże jedno pokolenie. Najlepiej byłoby gdyby ten okres przejściowy nie wykraczał za ramy czasowe Agendy 2000, czyli rok 2006.

Prawo i Gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »