UniCredito dyktuje warunki

Od miesięcy analitycy, media i gracze giełdowi skupiali uwagę na konflikcie między rządem a włoskim bankiem UniCredito. Bank ten, po przejęciu niemieckiego HVB, chciał połączyć Pekao SA, którego jest właścicielem z BPH, którego akcje przejął kupując HVB.

Od miesięcy analitycy, media i gracze giełdowi skupiali uwagę na konflikcie między rządem a włoskim bankiem UniCredito. Bank ten, po przejęciu niemieckiego HVB, chciał połączyć Pekao SA, którego jest właścicielem z BPH, którego akcje przejął kupując HVB.

Okazało się jednak, że na drodze do szczęścia stanął polski rząd i Komisja Nadzoru Bankowego (KNB). UniCredito znalazł się w sytuacji właściciela samochodu, który nie może prowadzić, ponieważ auto nie ma przeglądu technicznego. Oczywiście w tej konkretnej sytuacji nie chodziło o parametry techniczne, a o podstawy prawne, czyli o zgodę KNB na wykonywanie prawa głosu z akcji BPH.

Polski rząd uważał, że właściciel Pekao nie może kupić innego banku w naszym kraju, ponieważ zgodził się na to w umowie prywatyzacyjnej. Chodziło również, a może przede wszystkim, o to, żeby uniemożliwić utworzenie jednego dużego i do tego zagranicznego banku. Sprzeciw rządu wywołał awanturę o światowym zasięgu. Problem usiłowała rozwiązać Komisja Europejska, która stanęła wyraźnie po stronie UniCredito. Na krajowym gruncie konflikt posłużył do przegłosowania przez Sejm uchwały o powołaniu komisji śledczej do spraw systemu bankowego. Ma ona badać całe 16 lat działania KNB i sektora bankowego, co z założenia sygnalizuje, że nie chodzi o żadne śledztwo, a jedynie o rozgrywkę polityczną.

Reklama

Po wielu tygodniach dyskusji udało się jednak osiągnąć kompromis. Dzięki niemu Pekao, przejmując blisko 40 proc. placówek BPH, stanie się największym bankiem w Polsce. Nic dziwnego, że tak doskonale zachowujące się akcje innych banków zaczęły tanieć. Powstaje bowiem konkurent, który na wielu rynkach będzie mógł dyktować warunki. Nie dziwi wzrost kursu akcji Pekao, bo zyska on na fuzji najbardziej. Gwarancja dwuletniego zatrudnienia załogi jest minusem, ale przecież można dużą część pracowników przesunąć do oddziałów, które zostaną sprzedane... Spadek kursu BPH też nie dziwi, bo nikt nie wie, jaki będzie los tego banku. Generalnie można powiedzieć, że bank UniCredito dostał to, co chciał - fuzja będzie miała miejsce, a zbędne oddziały i tak trzeba było sprzedać. Rząd ocalił twarz, ale tak naprawdę nic nie zyskał. Popsuła się tylko dodatkowo atmosfera wokół Polski. Pozostaje postawić proste pytanie, dlaczego nie załatwiono sprawy w białych rękawiczkach parę miesięcy temu?

Komentarz przygotował

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

WGI

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: bank | chciał | polski rząd | pekao
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »