Na Węgrzech spółka ta jest pierwszą ewidentną ofiarą kryzysu energetycznego. Bardzo jednak możliwe, że nie ostatnią.
JAS Budapest Zrt. zawiesił dostarczanie prądu odbiorcom. Spółka już pod koniec października poinformowała klientów, że nie będzie w stanie wywiązać się z dostaw.
Jak wyjaśnia portal G7.hu, zwykle firmy dostarczające energię zawierały z elektrowniami umowę na rok na dostawę zadeklarowanej przez klientów ilości prądu po stałej cenie. W ostatnich latach stosowano jednak także inną praktykę: dostawca kupował energię w elektrowniach w ciągu roku, co było korzystne w przypadku spadku cen. Ponieważ jednak ceny rosły, dostawca znalazł się w kłopocie.
JAS Budapest Zrt. próbował latem wynegocjować z klientami podwyżkę cen energii, znaczna ich część nie chciała się jednak na to zgodzić. Wtedy spółka, powołując się na zmiany techniczne, zawiesiła dostawy klientom odrzucającym podwyżkę i oznajmiła, że może je wznowić tylko po podpisaniu nowej umowy. Część klientów wystąpiła wtedy na drogę prawną.Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Ostatecznie około 300-400 przedsiębiorstw kupujących energię elektryczną w spółce od 30 dni nie ma długoterminowych dostaw. Tak jest m.in. w przypadku jednego z największych klientów firmy, przedsiębiorstwa odpowiadającego za oświetlenie publiczne Budapesztu.
"Historia JAS w skali międzynarodowej nie jest wyjątkowa, ale na Węgrzech spółka ta jest pierwszą ewidentną ofiarą kryzysu energetycznego. Bardzo jednak możliwe, że nie ostatnią" - pisze G7.hu.










