USA balansują na długu

Senatorzy z Partii Demokratycznej zaproponowali w środę zwiększenie zadłużenia publicznego o dodatkowe 1,9 biliona dolarów po to aby rząd mógł utrzymać płynność finansową.

Senatorzy z Partii Demokratycznej zaproponowali w środę zwiększenie zadłużenia publicznego o dodatkowe 1,9 biliona dolarów po to aby rząd mógł utrzymać płynność finansową.

W razie uchwalenia tego projektu dług publiczny osiągnąłby wysokość 14,3 biliona dolarów. Rekordowe zwiększenie długu publicznego stało się niezbędne bowiem - jak wskazują ekonomiści - deficyt budżetowy wymknął się spod kontroli w rezultacie recesji, która spowodowała zmniejszenie wpływów z podatków. Biały Dom w opublikowanym oświadczeniu zaapelował do Kongresu o uchwalenie projektu. "Administracja zdecydowanie popiera uchwalenie zwiększenie (zadłużenia). Jest ono niezbędne aby zapewnić nieprzerwane finansowanie działań rządu federalnego oraz niedopuszczenie do kwestionowania wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych" - głosi oświadczenie. Projekt, jak uzgodnili przywódcy Partii Demokratycznej i Republikańskiej, będzie musiał uzyskać większość 60 głosów w 100-osobowym Senacie. W przeszłości Kongres zawsze zgadzał się w końcu na zwiększenie długu publicznego.

Reklama

Prezydent Barack Obama oświadczył w środę, że naczelną zasadą jego reformy amerykańskiego systemu finansowego będzie ochrona konsumentów. Dodał, że zdaje sobie sprawę, że jego program pomocy bankom wzbudza kontrowersje, ale spodziewa się istotnej poprawy amerykańskiej gospodarki w tym roku.

"Musieliśmy ratować nasz system finansowy bowiem w przeciwnym razie sprawy przybrałyby o wiele gorszy obrót. Musieliśmy podjąć kroki, które podjęliśmy na początku br., w celu stabilizacji gospodarki" - powiedział Obama w wywiadzie dla telewizji ABC udzielonym z okazji pierwszej rocznicy objęcia urzędu.

"Jestem naprawdę zadowolony widząc ponowny wzrost gospodarki. Mamy szanse na znacznie lepszą sytuację gospodarczą w 2010 r. Ale to nie znaczy, że ludzie nie odczuwają gniewu i frustracji" - dodał.

Zdaniem prezydenta, właśnie frustracja przeciętnych Amerykanów stanem gospodarki przyczyniła się do niespodziewanego zwycięstwa Republikanina Scotta Browna w wyborach uzupełniających do Senatu, w stanie Massachusetts.

Republikanie są zdecydowanie przeciwni planowi Obamy a zwłaszcza zaostrzeniu przepisów regulujących działalność instytucji finansowych. Prezydent oświadczył, że zdaje sobie sprawę, że jego przeciwnicy będą wszelkimi sposobami usiłowali przekonać Amerykanów, iż rząd zamierza ingerować w ich życie i zaglądać im do kieszeni.

"Gwarantuję wam, że będzie cała masa ogłoszeń i gadających głów, które będą utrzymywać, że to jest regulacja wielkiego rządu" -powiedział Obama.

Według prognoz ekonomistów, którzy wzięli udział w sondażu Blue Chips Economic Indicators, w tym roku gospodarka amerykańska powinna wzrosnąć o 2,8 proc. (w ub. r. skurczyła się o 2,5 proc. a bezrobocie wciąż wynosi ok. 10 proc.)

Biały Dom zapowiedział, że w czwartek Obama spotka się ze swoim czołowym doradcą ekonomicznym Paulem Volckerem, byłym prezesem banku centralnego (Fed), po czym wygłosi przemówienie na temat reformy systemu finansowego.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: balansowanie | USA | rząd | Barack Obama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »