USA ostrzegają, Polska na czarnej liście

Władze federalne USA ostrzegają amerykańskich podróżnych przed odwiedzaniem 135 różnych krajów z powodu pandemii Covid-19. Do krajów, których należy unikać zaliczają m.in. Polskę i jej sąsiadów.

Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) opublikowały listę krajów, do których odradzają podróżowanie, dzieląc je w zależności od stopnia zagrożenia koronawirusem na cztery poziomy. Do objętych czwartym, bardzo wysokim poziomem ryzyka zaliczają 135 krajów. Znajduje się pośród nich m.in. Polska oraz jej sąsiedzi.

Większe kraje są uważane za mające bardzo wysoki poziom zagrożenia Covid-19, kiedy zgłaszają ponad 500 przypadków nowych zachorowań na 100 tys. osób w ciągu ostatnich 28 dni.

Spośród państw Europy Zachodniej w czwartej grupie znalazły się m.in. Austria, Francja, Hiszpania, Portugalia, Wielka Brytania i Włochy. Do czwartej kategorii należą też Australia, Brazylia, Grecja, Kanada, Meksyk, Rosja.

Reklama

"Unikaj podróży do tych miejsc. Jeśli musisz, upewnij się, że jesteś w pełni zaszczepiony przed podróżą" - przestrzegają CDC. Zwracają zarazem uwagę, że mimo zaleceń, niektórzy podróżni wciąż odwiedzają lub planują podróże do krajów objętych poziomem 4.

CDC publikują listę z uwzględnieniem zachodzących zmian co tydzień. Ostatnio dodały do najbardziej zagrożonych Covid-19 m.in. Białoruś, Izrael, Japonię, Koreę Południową oraz Kubę. Niezależnie od tego wezwały do unikania podróży do Afganistanu, Korei Północnej, Turcji i 36 innych państw, w których poziom zakażeń Covid-19 określiły jako nieznany.

Według CDC najmniejszą liczbę przypadków wirusa notuje siedem krajów. Plasują się w kategorii pierwszej, a są w ich gronie m.in. Chiny, Hong-Kong i Tajwan.

W odniesieniu do Polski władze USA twierdzą, że w przypadku, kiedy ktoś tam musi pojechać powinien być zaszczepiony.

"Nawet jeśli masz aktualną dawkę przeciwko wirusowi Covid-19, wciąż możesz być narażony na zakażenie, a także rozprzestrzeniać wirusa. Każda osoba w wieku 2 lat lub starsza powinna w zamkniętych pomieszczeniach publicznych nosić dobrze dopasowaną maseczkę" - apelują CDC.

Nawołują też, aby przestrzegać wszystkich wymogów i zaleceń obowiązujących w Polsce.

Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w czwartek, że w marcu, jeśli liczba zakażeń spadnie do 10 tys., to będzie rekomendował zniesienie obostrzeń, które nie są "aż tak bardzo przestrzegane", np. limity osób niezaszczepionych.

Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski w TVN24 przekazał, że cały czas podtrzymuje hipotezę potwierdzającą, że zbliżamy się do końca tej fali pandemii. Tłumaczył, że jest to hipoteza oparta na analizie, "co już wiemy o omikronie, w jaki sposób różni się od poprzednich mutacji właśnie pod wpływem oddziaływania".

"Jest waga prawdopodobieństwa, która mówi, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, że jeśli pojawią się kolejne fale, bo na pewno trzeba się liczyć, że na jesień pojawi się kolejna fala, to one już nie będą tak dolegliwe z punktu widzenia systemu opieki" - tłumaczył.

Minister ocenił, że "zaczyna się pewna perspektywa wyjścia z sytuacji".

Zaznaczył, że w marcu trzeba będzie podjąć decyzję o zniesieniu restrykcji, które obecnie obowiązują, a nie są "aż tak bardzo przestrzegane". Dodał, że chodzi m.in. o limity osób niezaszczepionych.

"Jeśli liczba zakażeń oscyluje bądź spada poniżej 10 tys., to na pewno będę rekomendował panu premierowi taki ruch" - zaznaczył.

Pytany o to, czy podczas pandemii nie zostało zrobione zbyt mało, stwierdził, że decyzje, które są podejmowane, "zawsze odbywały się w jakimś otoczeniu, zawsze były warunkowane różnymi sytuacjami, różnymi konfiguracjami, różnymi siłami politycznymi".

"Nie jest sztuką mieć dobre pomysły, tylko sztuką jest mieć dobre pomysły, które są wdrażane" - mówił.

Do takich decyzji zaliczył obowiązkowe szczepienia nauczycieli i służb mundurowych, które nie zdobyły poparcia większości decydentów.

"Dyskusja z osobami odpowiedzialnymi za te resorty, ich wątpliwości, brak argumentów przekonujących spowodowały, że ten obowiązek nie został wprowadzony" - powiedział Niedzielski.

Ocenił, że na razie "mamy inną sytuację epidemiczną" i obowiązkowe szczepienie przeciw COVID-19 tych grup "nie jest tak dramatycznie potrzebne, jak na początku stycznia".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »