USA pogrążone w głębokiej recesji

Zatrważające są dane w USA dotyczące: PKB - spadek o 3,8 procenta w ostatnim kwartale, bezrobocia - wzrost o ponad 50% w zaledwie 12 miesięcy czy też sytuacji na rynku mieszkaniowym - spadek cen mieszkań o ponad 15 procent w ciągu roku.

Sytuację poprawić ma zatwierdzony w ubiegłym tygodniu przez Senat, opiewający na kwotę 787 miliardów dolarów, pakiet stymulacyjny, zwany "planem Obamy". Analizę sytuacji oraz potencjalnych efektów takiego zastrzyku dla gospodarki amerykańskiej przeprowadził w artykule "Bodziec Obamy" Joseph Trevisiani, analityk City Index Group Fx Sol :

311 miliardów dolarów na wydatki takie jak inwestycja w naukę, infrastrukturę i energetykę, 285 miliardów na ulgi podatkowe oraz 191 miliardów na zasiłki oraz pomoc społeczną. Czy tak olbrzymia kwota pozwoli gospodarce stanąć na nogi w 2009 roku? Poprzednia próba, wprawdzie zdecydowanie skromniejsza bo licząca "jedynie" 168 miliardów dolarów, w zasadzie nie przyniosła wymiernych efektów. Większość tej kwoty zamiast na zwiększenie konsumpcji, przyczyniła się raczej do zwiększenia oszczędności oraz przeznaczona została na spłacenie długów. Doradca prezydenta Obamy, David Axelrod, bagatelizuje tę kwestię mówiąc jedynie, że sytuacja "byłaby dużo gorsza" gdyby nie plan pomocowy.

Reklama

Wydatki na konsumpcję podlegają negatywnemu wpływowi trzech czynników - dwóch rzeczywistych i jednego psychologicznego. W 2008 roku liczba miejsc pracy zmniejszyła się o 2,5 miliona, z czego trzy czwarte w ostatnich czterech miesiącach ubiegłego roku. Liczba ta stale rośnie, a tempo zmian zwiększa się. Co więcej, nie ma przesłanek ekonomicznych wskazujących na zmianę tego stanu przez najbliższe klika miesięcy.

Widmo bezrobocia najsilniej oddziałuje na psychologię konsumenta. Żadne świadczenia socjalne czy też własne oszczędności nie zastąpią obywatelom straconych stałych dochodów, gwarantujących poczucie bezpieczeństwa. Do momentu, aż sytuacja na rynku pracy nie ustabilizuje się, w dalszym ciągu obserwowany będzie spadek poziomu konsumpcji, a co za tym idzie - spadek PKB.

Jednakże bezrobocie na poziomie 7,6 procenta oznacza, że ponad 90 procent osób chcących pracować i szukających aktywnie zatrudnienia, znajduje je. Zatem 90 procent konsumentów może wydawać środki na konsumpcję, ale możliwości te ograniczane są poprzez trudności z uzyskaniem pożyczki lub kredytu. Po ubiegłorocznym upadku większości firm udzielających pożyczek konsumenckich, główną rolę kredytodawców przejęły banki.

Te natomiast stanowiły wcześniej zaledwie jedną piątą rynku kredytów. Dodatkowo sytuację pogarszają media, z których płyną w zasadzie wyłącznie negatywne sygnały, a także rząd, który ustami prezydenta Obamy przekazał informację, "iż recesja osiągnie znacznie gorszy poziom, zanim nastąpi poprawa". W rezultacie konsumenci, którzy byli skłonni dokonać poważnych zakupów, takich jak dom czy samochód, zostali do tego zniechęceni lub też zdecydowali się na przesunięcie decyzji w czasie. Psychologiczna recesja hamuje konsumpcję - nawet ci, którzy mogą wyjechać wraz z rodziną na wczasy czy też kupić nowe meble, wolą się wstrzymać i na wszelki wypadek zaoszczędzić trochę środków.

Głównym celem części podatkowej planu pomocowego, przynajmniej w zapewnieniach jego autorów, jest stworzenie 3,5 miliona nowych miejsc pracy. W ciągu najbliższych osiemnastu miesięcy rząd będzie dążył do przywrócenia stanowisk osobom, które je utraciły, lub też do stworzenia nowych, państwowych miejsc pracy. Przez pierwsze miesiące liczba tworzonych miejsc pracy będzie bilansowana przez ciągłe zwolnienia w firmach prywatnych. W związku z faktem, iż środki nie mogą zostać zbyt szybko wydane, efekty planu pomocowego w 2009 będą praktycznie niezauważalne. Wzrost poziomu konsumpcji powinien nastąpić dopiero w roku 2010.

Przywrócenie zaufania pomiędzy instytucjami finansowymi udzielającymi pożyczek, a konsumentami i firmami skłonnymi z nich korzystać, wymaga czasu. Olbrzymie ilości "toksycznych aktywów", w posiadaniu których są instytucje finansowe, muszą zniknąć z ich ksiąg, aby mogły one swobodnie przywrócić realizowanie swoich celów biznesowych. W tym przypadku podobnie, efekty zauważalne będą nie wcześniej niż w 2010 roku.

Zastanawiające jest, czy obywatele amerykańscy są świadomi tego, jak ważną role odgrywają w planie ratowania gospodarki swojego kraju. Na wiecach poświęcanych tej tematyce gromadzą się tłumy, hasła mówiące o tworzeniu milionów miejsc pracy, obniżaniu podatków, inwestycjach w infrastrukturę spotykają się z olbrzymim entuzjazmem ludu. Czy lud jednak zna definicję gospodarki, mówiącą że jest ona działalnością, polegającą na wytwarzaniu dóbr i usług zgodnie z potrzebami ludności? Gdy jednak potrzeby są tłumione, a wytwarzane dobra i usługi nie znajdują nabywców, wówczas cała budowla zwana gospodarką wali się u podstaw, a wraz z nim w gruzach ginie piękna elewacja zwana planem pomocowym.

Maciej Leściorz

City Index / o. w Polsce
Dowiedz się więcej na temat: PKB | USA | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »