Ustawa o reprywatyzacji kosztowałaby nas 20 mld zł
- Żeby Polskę było stać na ustawę o reprywatyzacji, należałoby zlikwidować becikowe i ulgę internetową i to dwa razy - wyliczają ekonomiści.
Chodzi o odszkodowania za prywatne mienie utracone po wojnie przez Polaków, Żydów i Niemców. Pomimo obietnic składanych przez premiera Tuska, ustawa jest ciągle w planach. Jej szacowany koszt to 20 miliardów złotych.
- Jeśli nic się nie zmieni w strukturze wydatków to nasz budżet chyba nigdy nie będzie w stanie udźwignąć takiego kosztu. Na reprywatyzację potrzeba miliarda 300 milionów złotych rocznie. A i bez tej ustawy w państwowej kasie konieczne są oszczędności na 90 miliardów złotych. Z tego powodu i tak trzeba będzie podnieść podatki - mówi ekonomista z SGH Jakub Borowski.
Na reprywatyzację trzeba by znaleźć kolejne pieniądze. To by oznaczało konieczność powiedzenia społeczeństwu: - Musicie pogodzić się z jeszcze wyższymi wydatkami po to, żeby wypłacić te roszczenia reprywatyzacyjne - tłumaczy Borowski. A to byłaby mało popularna decyzja. Wygląda więc na to, że tym, którzy domagają się zwrotu swojego mienia pozostaje droga sądowa. O tyle korzystna, z punktu widzenia budżetu, że długotrwała. (RMF)
KOMENTARZ INTERIA.PL
Nie uda się zbudować państwa prawa na bezprawiu. Po 1945 roku komuniści ukradli właścicielom domy, fabryki, ziemię, inne posiadłości. Dzisiejsza Rzeczpospolita Polska weszła w buty po PRL i powinna uczynić zadość słusznym pretensjom. Nie ma jednak na to pieniędzy i wątpliwe by kiedykolwiek miała. Nie ma wobec tego szans na to, by Polska była kiedykolwiek praworządnym krajem.
Krzysztof Mrówka
- - - - -
Do końca marca rodziny Głowackich i Moskalików z Nart dostały czas na opuszczenie gospodarstwa, należącego do mieszkającej w Niemczech Agnes Trawny. Jedna z rodzin już ma klucze do nowego lokum, druga zastanawia się nad zaproponowanym jej lokalem socjalnym.
- Naszym zdaniem, to rozsądny termin na dobrowolne opuszczenie nieruchomości. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni wystąpić o egzekucję komorniczą - powiedział w poniedziałek PAP pełnomocnik Trawny, mecenas Andrzej Jemielita.
Agnes Trawny, która w połowie lat 70. XX wieku wyjechała na stałe do Niemiec, odzyskała swoją "ojcowiznę" - gospodarstwo z ziemią i lasem w Nartach - wyrokiem Sądu Najwyższego z grudnia 2005 r. W kwietniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Olsztynie zdecydował o eksmisji rodzin Moskalików i Głowackich, które nie chciały opuścić nieruchomości, w której mieszkają. Jednocześnie wstrzymał wydanie lokalu właścicielce do czasu zapewnienia przez gminę obu rodzinom lokali socjalnych.
W poniedziałek rodzina Głowackich odebrała klucze do zaoferowanego jej przez gminę trzypokojowego mieszkania w Kamionku koło Szczytna i podpisała umowę w tej sprawie. Władysława Głowacka powiedziała PAP, że jej sześcioosobowa rodzina wkrótce przeprowadzi się do nowego mieszkania. Nie chciała komentować tej decyzji.
Według Aleksandra Godlewskiego, który w imieniu gminy zajmował się tą sprawą, trzypokojowy lokal o pow. ponad 65 m kw. ma wysoki komfort i jest gotowy do zamieszkania.
W lutym gmina Jedwabno zaproponowała dwa lokale socjalne sześcioosobowej rodzinie Moskalików. Według sekretarz gminy Jolanty Drężek, jedno mieszkanie jest gotowe do zasiedlenia, drugie wymaga niewielkiego remontu. - Państwo Moskalikowie obejrzeli oba lokale, ale nie podjęli jeszcze decyzji - powiedziała Drężek.
W ocenie mec. Jemielity, sprawa rodziny Głowackich wydaje się już "zamknięta". Jak powiedział, można jedynie ubolewać, że drugiej z rodzin zaproponowano lokal socjalny dopiero po 10 miesiącach od wyroku.
Pobierz za darmo: program PIT 2010
Obie rodziny mieszkały w Nartach od 1977 r., gdy - po wyjeździe Trawny - decyzją władz gminy Jedwabno gospodarstwo przeszło na rzecz Skarbu Państwa i pod zarząd Lasów Państwowych, które umieściły w nim pracowników leśnych. (PAP)