Uwaga na wskaźnik "kiszonej kapusty"
Sceptyczni wobec danych statystycznych napływających z poszczególnych prowincji, naczelni ekonomiści ChRL monitorują wskaźnik urbanizacji przy pomocy... "wskaźnika kiszonej kapusty". Według mediów PKRiR ma niedługo zaproponować reformy, które pozwoliłyby armii robotników napływowych na korzystanie z części przywilejów społecznych w miastach, w których nie są zarejestrowani. Reformy mają stymulować konsumpcję, ale z drugiej strony będą dużym obciążeniem dla miast z dużym udziałem ludności napływowej.
Geograficzny rozkład konsumpcji zhacai, kiszonych głów kapusty sitowatej, uważanych za przysmak robotników napływowych, pomógł badaczom ustalić kierunki migracji pracowników wewnątrz Chin - wyjawił chińskiemu tygodnikowi ekonomicznemu "Jingji Guangcha Bao" anonimowy pracownik wydziału planowania Państwowej Komisji ds. Rozwoju i Reformy (PKRiR). Ta podlegająca bezpośrednio Radzie Państwa instytucja monitoruje rozwój chińskiej gospodarki i steruje polityką makroekonomiczną kraju.
"Zhacai to typowy składnik używany w kuchni syczuańskiej. Można go dodawać do mięs, potraw smażonych, owsianek i makaronów" - wyjaśnił PAP menedżer restauracji serwującej syczuański kociołek w Kantonie, znawca kuchni syczuańskiej Luo Kewei.
Jak dodał, pikantny syczuański zhacai jest popularny również wśród mieszkańców centralnych prowincji Chin, takich jak Henan czy Hunan. Nie przepadają za nim natomiast przyzwyczajeni do łagodnych smaków rodowici mieszkańcy prowincji Guangdong czy Szanghaju - bogatych obszarów, do których za pracą tradycyjnie migrują robotnicy z centrum kraju.
"Indeks zhacai", jak pisze o nim chińska prasa, może być więc dobrym wskaźnikiem kierunków migracji - ocenił Luo.
Według mediów PKRiR ma niedługo zaproponować reformy, które pozwoliłyby armii robotników napływowych na korzystanie z części przywilejów społecznych w miastach, w których nie są zarejestrowani. Reformy mają stymulować konsumpcję, ale z drugiej strony będą dużym obciążeniem dla miast z dużym udziałem ludności napływowej.
Z oficjalnych danych wynika, że w ubiegłym roku jeden na pięciu Chińczyków pracował poza miejscowością zamieszkania, z czego 62 proc. - w innej prowincji. Jednak liczba osób migrujących w poszukiwaniu pracy od kilku lat rośnie coraz wolniej, sygnalizując odwrócenie tendencji. Liczba pracowników napływowych w bogatych miastach delty Rzeki Perłowej - m.in. Kantonie i Shenzhen - spadła w ubiegłym roku o 0,5 proc, natomiast w delcie rzeki Jangcy, gdzie leży m.in. Szanghaj - o 0,3 proc.
Odpływ pracowników z bogatych miast południa kraju z powrotem do centralnych prowincji potwierdza analiza wyników sprzedaży kiszonej kapusty zhacai. Największy producent tego niedrogiego przysmaku, firma Chongqing Fuling Zhacai, odnotowała w 2011 roku wzrost dochodów ze sprzedaży w centralnych prowincjach o od 45 do 57 proc. Dochody ze sprzedaży w południowych prowincjach wzrosły tylko o 1,3 proc.
Chiński zhacai przypomina polską kiszoną kapustę, jednak różni się od niej w sposób istotny wyglądem i smakiem. Jest o wiele bardziej pikantny. Zhacai kisi się w sposób zbliżony do koreańskiego przysmaku kimchi.