Uważaj na telefonicznych naciągaczy!

Nie oddzwaniajmy pochopnie na nieodebrane połączenia. Operatorzy telefoniczni i urzędy chroniące konsumentów dostają sygnały o naciągaczach, którzy dzwonią z krajów, których numery kierunkowe są podobne do numerów używanych w Polsce.

Rzecznik Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Jacek Strzałkowski, wyjaśnia, że oddzwaniając pochopnie na przykład na numer zaczynający się od +225, czyli podobny do kierunkowego do Warszawy, w rzeczywistości dzwonimy do abonenta zarejestrowanego na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Połączenia z takimi "egzotycznymi" krajami są drogie, a część zysków związanych z wybraniem numeru o podwyższonej płatności tamtejszy operator przekazuje nieuczciwym abonentom.

Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzega, że naciągacze stosują sztuczki, które mają wydłużyć czas połączenia.

Reklama

Zdarza się, że dzwoniący słyszy sygnał oczekiwania na połączenie, które w rzeczywistości już się rozpoczęło. Wykorzystywany jest też sygnał zakończenia rozmowy, po którym część osób odkłada telefon nie naciskając czerwonego przycisku. W efekcie impulsy są naliczane przez kilka godzin.

Na razie nie wiadomo, ile osób dało się nabrać telefonicznym naciągaczom. Urzędnicy spodziewają się, że kolejne skargi napłyną, kiedy właściciele telefonów dostaną rachunki za połączenia.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: UOKiK | telekomunikacja | UKE | uważaj | naciągacze | oszustwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »