W cieniu gwiazd
Menedżer artysty. Bycie nim nie polega na asystowaniu gwieździe w ramach małżeńskiej bądź przyjacielskiej przysługi. Wielu polskich artystów, zwłaszcza aktorów, o tym zapomina. Usprawiedliwia ich jedynie to, że profesjonalistów, którzy potrafiliby kształtować karierę i pomnażać finanse gwiazd, jest u nas jak na lekarstwo.
Adwokat, który reprezentuje w sądzie samego siebie, ma za klienta głupca. Ta sama zasada dotyczy świata show-biznesu. - Nikt nie będzie traktował was poważnie, jeśli sami będziecie się starali sprzedać wytwórni muzycznej własne demo - radzi początkującym piosenkarzom na swojej stronie internetowej Larry Rudolph, były menedżer m.in. Britney Spears czy Justina Timberlake'a. - Aż 99 proc. osób podpisujących kontrakty ma reprezentanta, agenta lub menedżera. Jednak agent czy menedżer nie może być przypadkową osobą.
Larry Rudolph przestrzega: - Nigdy nie zatrudniajcie na to stanowisko swoich znajomych, którzy według was mają ogólne pojęcie o biznesie dlatego, że w dzieciństwie na przykład potrafili nieźle sprzedawać gazety. Takich osób nikt nie będzie traktował poważnie. Musicie znaleźć menedżera z doświadczeniem, odpowiednimi zasobami finansowymi i kontaktami w branży.
I chociaż Britney Spears to właśnie Rudolpha oskarża o załamanie jej kariery, trudno w kwestii managementu nie przyznać mu racji. Tym bardziej że przedstawiciele polskich gwiazd, zwłaszcza aktorów, to często ich przyjaciele lub małżonkowie, którzy zostali z bliżej nieznanych względów przysposobieni do tej roli. Ciekawe, jak potoczyłaby się kariera niejednego artysty, gdyby zamiast amatora reprezentował go fachowiec. Są chlubne wyjątki, ale najczęściej sami agenci/menedżerowie nie potrafią nawet zdefiniować swojego stanowiska i zakresu zadań. A to zasadnicza sprawa.
"Menedżer jest jak matka i ojciec w tym przemyśle, pomaga podejmować wszystkie decyzje dotyczące kariery, włącznie z tą, kto powinien zostać waszym agentem. Agent zajmuje się umawianiem spotkań, koordynacją terminów występów" - ta definicja Larry'ego Rudolpha dotyczy także naszego rynku. Większość polskich aktorów "należy" do agencji aktorskich, jak Gudejko, Passa, Gaża czy CMC. Mogą tu liczyć na załatwienie spraw organizacyjnych i prawnych, negocjację warunków finansowych. A przede wszystkim - na pomoc w angażu do filmów czy reklam, ponieważ agencje ściśle współpracują ze specami od castingów, kompletującymi obsady do filmów, reklam i produkcji telewizyjnych. Także umiejętnie odrzucają w imieniu artystów niechciane propozycje.
- Dla aktora jest to zadanie niezręczne, dlatego agent odpowiada za takie rozmowy - mówi Anna Komornicka, która wraz z matką, Małgorzatą Komornicką, prowadzi agencję Passa. Od gaży za każdą rolę, nawet gdy artysta sam ją sobie załatwił, agencje pobierają 10 - 20-proc. prowizję (najczęściej 10 procent). Dlatego że skupiają nawet po kilkuset artystów, jeden agent reprezentuje często kilkanaście osób.
- Jeśli zajmujemy się osobno którymś z aktorów, jak Olafem Lubaszenką, Marcinem Dorocińskim, Tamarą Arciuch czy Dominiką Figurską, robimy to jedynie ze względu na ich ustabilizowaną pozycję i w trosce o dalszy rozwój ich kariery - mówi Komornicka. Bardziej kameralna jest agencja Lucyny Kobierzyckiej L*Gwiazdy. Kobierzycka sama dobiera sobie podopiecznych. W tej chwili ma 15 osób, m.in. Jolantę Fraszyńską, Danutę Stenkę czy Krzysztofa Globisza. Mówi się o niej, że jest najlepszym menedżerem wśród agentów. Matkuje aktorom, przychodzi na plan zdjęciowy, na którym pracują, organizuje wspólne spotkania, służy dobrą radą. Choć znalezienie się w agencji Kobierzyckiej jest marzeniem wielu artystów, to większy prestiż daje osobisty menedżer.
Ponieważ fachowców w tej kategorii jest niewielu, zwykle to małżonkowie sprawują tę funkcję. Z różnym skutkiem. Elżbieta Gajos, żona Janusza Gajosa, uchodzi za jedną z lepszych menedżerek na rynku, fachowo zarządza wizerunkiem męża i dba o jego udział tylko w interesujących artystycznie i ambitnych przedsięwzięciach. Również Weronika Pazura (żona, obecnie w separacji, Cezarego Pazury) zapracowała na uznanie w branży, gdy załatwiła mężowi na planie filmu "Kilerów dwóch" osobistą "salonkę", w której mógł wypoczywać.
Niestety, wielu aktorów na stanowisko menedżera zatrudnia własnych przyjaciół, bardziej ceniąc sobie ich dyskrecję niż profesjonalizm. Tacy przedstawiciele około 20 poważanych artystów nie chcieli wystąpić pod nazwiskiem w naszym artykule. "Nie czuję się na siłach", "Chcę pozostać w cieniu swoich gwiazd", "Im ciszej jedziesz, tym dalej zajdziesz" - to najczęstsze uniki. - Tymczasem menedżerowie powinni być także PR-owcami artystów, odpowiadać za tworzenie wizerunku gwiazd w mediach - zaznacza Natalia Gadacz, konsultant ds. zarządzania zasobami ludzkimi w Hewitt Associates.
Pół biedy, jeśli kończy się na ich niechęci do kontaktów z dziennikarzami. Gorzej, gdy ośmieszają i siebie, i artystę podczas negocjowania kontraktu bądź namówią podopiecznego do udziału np. w reklamie psującej mu wizerunek. A w środowisku buszuje ostatnio wielu menedżerów bez doświadczenia, którzy korzystając z popularności serialowych gwiazdek, liczą na szybki zarobek. Wśród nich wymienia się reprezentanta m.in. dwóch charakterystycznych aktorów, znanych z "M jak Miłość".
- Brak doświadczenia widać u niego jak na dłoni - stwierdza bez ogródek, acz anonimowo osoba, która miała okazję negocjować z owym menedżerem kontrakt reklamowy. - Nie zależy mu na kształtowaniu i rozwijaniu kariery aktorów. Negocjacje ogranicza do walki o pieniądze (zresztą kwotę bierze chyba z sufitu), nie obchodzi go nawet długość trwania kontraktu. Najwyraźniej walczy o to, by zgarnąć jak największą prowizję.
Stosuje zagrywki typowo bazarowe: "Proszę brać, bo zaraz kto inny go weźmie". Gdy nie zdecydowaliśmy się, ze względów finansowych, na angaż danego aktora do reklamy naszej firmy, menedżer ten proponował wykorzystanie innych artystów, którymi się opiekuje, zamiast próbować do końca walczyć o tego, z powodu którego się spotkaliśmy! Nie zależy mu na dopasowaniu wizerunku tych osób do reklamowanego produktu.
Jak ważne jest to dostosowanie, na własnej skórze doświadczyła Katarzyna Skrzynecka, która zgodziła się wystąpić w reklamie pasztetów. - Teraz nikt jej nie weźmie do reklamy choćby produktów finansowych - zauważa osoba odpowiadająca za budżety reklamowe w jednym z banków. Inny niechlubny przykład: menedżerka, a w zasadzie dwie menedżerki aktorki, która zyskała popularność, grając w serialu "Na dobre i na złe".
- Nie wiedzieliśmy, że tę panią reprezentują dwie osoby, a do tego nie wymieniają się informacjami - opowiada dyrektor marketingu dużej firmy z branży finansowej, który woli nie wypowiadać się pod nazwiskiem. - Przez pomyłkę ja ustalałem warunki i terminy z jedną z nich, a mój asystent z drugą. I to kompletnie inne warunki i terminy! To pokazuje, jak bardzo na tym rynku brakuje fachowców sprawnie zarządzających karierą gwiazd.
Wydawałoby się, że nie znajdziemy godnych naśladowania przykładów. Jednak ci, którzy mieli okazję negocjować z menedżerką (z wykształcenia prawnikiem) reprezentującą aktorów Piotra Adamczyka, Magdalenę Cielecką i Borysa Szyca - są pod wrażeniem.- Profesjonalistka w każdym calu - ocenia, również nie podając nazwiska, jeden z menedżerów międzynarodowej firmy. - Miałem możliwość porozmawiania także z aktorem. Często bowiem się zdarza, że menedżer nie dopuszcza gwiazdy do takich rozmów, a być może nawet nie informuje jej, że się one odbywają.
- Najpierw zdefiniowała interesujące podopiecznego propozycje, w jakim kierunku planuje on rozwijać swoją karierę, jak chciałby być postrzegany, z czym kojarzony - dodaje menedżer. - Do tego negocjacje prowadzone były na najwyższym poziomie. Bardzo pozytywnie wyraża się także o przedstawicielach agencji aktorskich, którzy już od lat operują na tym rynku, i menedżerach gwiazd muzyki. Oni też są bardziej skorzy do rozmów z dziennikarzami niż menedżerowie aktorów. Maciej Durczak, były dziennikarz muzyczny, od 12 lat jest menedżerem gwiazd estrady. Najpierw był to zespół Big Cyc, potem m.in. Ich Troje i Virgin, dziś jego firma Rock House Entertainment opiekuje się zespołami Łzy, Sumptuastic oraz prezenterem Końjo.
Czyżby i sporadycznie pokazujący się w mediach Końjo nie mógł się obyć bez wsparcia ze strony menedżera? - Nawet jeśli artysta jest świetnym marketingowcem czy wizjonerem, to po prostu nie wypada mu jeździć do wytwórni, negocjować kontraktów czy prosić media o wywiady - podkreśla Durczak. - W końcu jest albo ma uchodzić za gwiazdę, celebrity! Artysta powinien być artystą, pracować nad repertuarem, a sprawy menedżersko-organizacyjne zostawić komu innemu, bo taki układ sprawdza się najlepiej.
Także aktor bez agenta teoretycznie ma szansę na otrzymanie ról, ale zwykle brak mu czasu na ich szukanie. - To naprawdę bardzo trudny zawód i ludzie uprawiający go są niezwykle zajęci - przyznaje Anna Komornicka. - Poza tym myślę, że aktora nie powinny absorbować trudne czasami rozmowy o warunkach pracy i negocjacje. Zwłaszcza gdy kariera zaczyna się rozwijać, nie da się wszystkiego samodzielnie ogarnąć. Na początku istnienia zespołu Ich Troje, lider Michał Wiśniewski był też menedżerem zespołu. Obecnie otacza go sztab fachowców.
Piosenkarze zwykle widzą konieczność, by mieć profesjonalnego menedżera. Członkowie rodzin zdarzają się sporadycznie. Dodę od niedawna reprezentuje jej brat Rafał Rabczewski, ale zarówno dziennikarze jak i artyści nie zostawiają na nim suchej nitki, zarzucając mu obcesowość oraz brak przygotowania do zawodu. Jednak już np. żona i menedżerka Roberta Gawlińskiego, Monika, cieszy się w środowisku sporym uznaniem.
Grzechem byłoby nie wspomnieć o "żelaznej damie" polskiego show-biznesu, czyli Katarzynie Kanclerz, która swego czasu wypromowała m.in. zespół Hey, Edytę Bartosiewicz, Kasię Kowalską, a teraz reprezentuje Mandarynę i Piotra Rubika. Dziś jednak głośniej, niż o jej osiągnięciach jako menedżera, jest o sporze, jaki na łamach mediów prowadzi z byłym podopiecznym Michałem Wiśniewskim. On zarzuca Kanclerz bezwzględną miłość do pieniędzy i żerowanie na gwiazdach. Ona z kolei Wiśniewskiemu - brak stabilności emocjonalnej. Nic dziwnego, że portfolio gwiazd menedżerki nie powiększa się zbyt dynamicznie.
Podobnie jak Katarzyna Kanclerz, menedżerowie muzyków na ogół reprezentują więcej niż jednego artystę (poza przypadkami "rodzinnymi"). Głównie ze względów finansowych, gdyż system prowizyjny zapewnia niezłe utrzymanie tylko osobom reprezentującym najlepiej zarabiające gwiazdy. Także muzycy korzystają z agencji, jednak Kanclerz i Durczak należą do tych nielicznych, którzy zapewniają pełną obsługę. Zazwyczaj jest to tylko organizacja koncertów. - W Rock House robimy wszystko: od pracy nad wizerunkiem gwiazd, kształtowaniem ich kariery, przez produkcję teledysków, kontrakty płytowe aż po kontakty z mediami - mówi Durczak.
Osobiści menedżerowie muzyków są tak samo prestiżowi jak u aktorów. Anna Komornicka, prócz prowadzenia Passy, od siedmiu lat reprezentuje piosenkarkę Magdę Femme. - Do moich zadań należy między innymi dbanie o wizerunek artystki w mediach, organizowanie sesji zdjęciowych, załatwianie koncertów - opowiada Anna Komornicka. - Oczywiście w momencie premiery nowej płyty współpracuję z wytwórnią fonograficzną, a podczas sesji i kręcenia wideoklipów ze starannie wybranymi reżyserami, fotografami, stylistami i makijażystami. Utrzymujemy też kontakty z agencjami koncertowymi w całej Polsce.
Najczęściej popełniane przez menedżerów błędy? Według Macieja Durczaka - brak dobrych relacji z mediami. - To głównie od mediów zależy, jak fani postrzegają artystę, czy w ogóle jest on lubiany i rozpoznawalny - ocenia. - Czasem gwiazda jest otwarta na wywiady czy sesje zdjęciowe, a menedżer z niewiadomych powodów utrudnia je. To psuje relacje z dziennikarzami. Do tego często dochodzi brak profesjonalnego przygotowania zawodowego, odpowiednich kontaktów, które są w pracy niezbędne, dyplomacji i umiejętności negocjacyjnych.
Przygotowanie Marioli Berg i Agaty Jakóbczak do pracy w tej branży robi wrażenie. Berg jest założycielką i dyrektorką Kino-Teatru Bajka. Wcześniej pracowała w ITI Film Studio, produkowała spektakle teatralne i wydarzenia medialne, była dyrektorką agencji aktorskiej CMC oraz Agencji Artystycznej Kuman-Art, produkującej masowe widowiska i eventy, a równocześnie wieloletnim menedżerem gwiazd. Jakóbczak - jest producentem filmów reklamowych, zajmowała się sponsoringiem i product placement w ITI, a w Kino-Teatrze Bajka odpowiadała za organizację eventów i koncertów na zlecenie firm i agencji PR.
Rok temu założyły wspólnie Agencję Artystyczną Face, reprezentującą gwiazdy telewizji, głównie TVN. Mają wyłączność na prezenterów, m.in. Oliviera Janiaka i Andrzeja Sołtysika. Doświadczenia zawodowe właścicielek agencji zadecydowały, że Face specjalizuje się w komercyjnym wykorzystaniu wizerunków gwiazd - do reklam, eventów i działalności wydawniczej.
- Zajmujemy się też wszelkimi sprawami merytorycznymi, prawnymi oraz finansowymi dotyczącymi danego kontraktu - mówią Berg i Jakóbczak. Agencji reprezentujących prezenterów telewizyjnych jest w Polsce nawet kilkadziesiąt. O dziwo, każda z nich jest gotowa wynająć do poprowadzenia imprezy bardzo podobny zestaw artystów, w tym także tych, których agencja Face ma w swoim portfolio.
- Nie mamy nic przeciw temu, że nasze gwiazdy są umieszczane na stronach internetowych innych agencji, bo w ten sposób tylko zwiększa się ich rynek pracy - zastrzegają Berg i Jakóbczak. - Lecz bezpośrednie umowy z gwiazdami, z którymi mamy umowy o wyłączność, podpisujemy tylko my. Nie wystarczy założyć agencję, by być menedżerem gwiazd. To nie jest zawód dla każdego, choć branża potrzebuje przedstawicieli tej profesji. - Praca z gwiazdą stanowi duże wyzwanie - ocenia Maciej Durczak. - Trzeba umieć się w tym odnaleźć. Dopiero wieloletnie doświadczenie i obracanie się w tym środowisku pozwala na podjęcie pracy menedżera.
Jednak samo merytoryczne przygotowanie do tego zajęcia to za mało. - Ogromnie ważne są relacje międzyludzkie w związku menedżer-artysta - oceniają Berg i Jakóbczak. - Moja praca polega na obustronnym zaufaniu i bardzo częstym przebywaniu z artystami - dodaje Anna Komornicka. - Nierzadko bywają sytuacje wyjątkowe, kiedy muszę się opiekować ich dziećmi podczas nagrania lub zrobić nagłe zakupy w aptece.
Monika Kruszewska