W najbliższym czasie inflacja nie będzie problemem
Prezes Narodowego Banku Polskiego uważa, że w najbliższym czasie inflacja nie będzie największym problemem dla polskiej gospodarki.
"Nie obawiam się wzrostu jej tempa. Wydaje mi się, że w najbliższym czasie inflacja nie będzie największym problemem" - powiedział Belka w wywiadzie opublikowanym w poniedziałek w "Tygodniku Powszechnym".
Belka po raz kolejny powtórzył, że przeprowadzana przez rząd konsolidacja finansów publicznych jest +niesatysfakcjonująca+.
"Z pewnym niepokojem spoglądam na ścieżkę konsolidacji budżetowej, która jest - delikatnie mówiąc - niesatysfakcjonująca. Oczywiście zawsze niepokoimy się o inflację, szukamy jej nawet tam, gdzie jej nie ma - taka jest konstytutywna cecha banku centralnego. Jeśli więc zobaczymy czynniki ją nasilające, to oczywiście podejmiemy odpowiednie działania" - powiedział prezes NBP.
Zdaniem prezesa NBP Marka Belki wskaźnik inflacji znajduje się na zadowalającym poziomie i choć w następnych miesiącach będzie nieco wyższy, to inflacja pozostanie pod kontrolą. Jego zdaniem, zanotowany w ostatnim badaniu NBP wzrost oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych jest prawdopodobnie efektem ogłoszenia przez rząd planu podwyżki stawek podatku VAT.
Zanotowany w ostatnim badaniu NBP wzrost oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych jest (...) prawdopodobnie efektem ogłoszenia przez rząd planu podwyżki stawek podatku VAT" - napisano na stronie nbpnews.pl, powołując się na wypowiedzi Belki ze spotkania z ekonomistami.
"Marek Belka przypomniał, że obecnie polska gospodarka rozwija się w tempie wyższym niż do niedawna oczekiwano, choć nadal poniżej poziomu potencjalnego wzrostu PKB. Motorami są eksport i inwestycje publiczne, w tym finansowane ze środków Unii Europejskiej. Wzrostowi sprzyja również stabilny poziom konsumpcji wewnętrznej. Szef NBP dobrze ocenia też perspektywy naszej gospodarki, choć czynnikiem studzącym optymizm jest niski wciąż poziom inwestycji sektora prywatnego" - dodano.
_ _ _ _ _
Zdaniem prezesa NBP, Marka Belki polska gospodarka ma szansę urosnąć w 2010 roku o 3,5 proc. Jego zdaniem, wskaźnik inflacji wzrośnie do poziomu celu inflacyjnego lub niewiele powyżej, a wiele zależeć będzie od sytuacji na rynku walutowym.
- - - - -
Inflacja, po wygaśnięciu efektów bazy, w kolejnych miesiącach będzie wykazywać tendencję wzrostową. Możliwe jest przekroczenie celu NBP 2,5 proc. pod koniec tego roku, jednak w perspektywie kilku najbliższych kwartałów, pomimo niepewności związanej z kształtowaniem się cen żywności, nie widać czynników, które powodowałyby, że przekroczenie to będzie znaczące. Inflacja powinna pozostać poniżej górnej granicy odchyleń od celu - ocenia w rozmowie z PAP Zbigniew Hockuba, członek zarządu NBP, sprawujący nadzór nad pracami Instytutu Ekonomicznego.
Jego zdaniem, jeśli chodzi o czynniki wzrostu gospodarczego w Polsce, tendencje obserwowane w II kwartale tego roku powinny utrzymać się także w III i IV kwartale. Wzrost gospodarczy w tych kwartałach powinien ukształtować się na poziomie zbliżonym do II. W całym 2010 roku możliwy jest wzrost PKB na poziomie około 3,5 proc. Jego zdaniem w 2011 roku istnieje szansa na lepszy wynik, niż w 2010, są jednak zewnętrzne i wewnętrzne czynniki ryzyka dla zrealizowania się takiego scenariusza.
Hockuba zaznacza, że sierpniowa dynamika inflacji CPI na poziomie 2,0 proc. rdr to dobra informacja z punktu widzenia gospodarki. Wskazuje on także na niski poziom inflacji bazowej w lipcu, która wyniosła 1,2 proc.
- Najprawdopodobniej po wygaśnięciu efektów bazy, inflacja CPI w kolejnych miesiącach będzie wykazywać tendencję wzrostową. Pod koniec roku istnieje możliwość przekroczenia celu 2,5 proc., w perspektywie kilku najbliższych kwartałów, pomimo niepewności związanej z kształtowaniem się cen żywności, nie widzę jednak obecnie istotnych zagrożeń, aby przekroczenie to było znaczące, inflacja powinna pozostać poniżej górnej granicy odchyleń od celu - powiedział Hockuba.
- Sądzę, że w 2010 roku wzrost PKB około 3,5 proc. jest zarówno możliwy do osiągnięcia jak i satysfakcjonujący, biorąc pod uwagę warunki zewnętrzne i wewnętrzne, w jakich funkcjonuje polska gospodarka - uważa członek zarządu NBP.
- Dane za II kwartał, dotyczące wzrostu PKB w Polsce są moim zdaniem dobrym prognostykiem tego, czego można spodziewać się po III i IV kwartale tego roku. Powinny one być zbliżone do II kwartału, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu PKB, która oparta była w głównym stopniu na popycie krajowym. Szczególne znaczenie miała konsumpcja indywidualna. Drugim czynnikiem determinującym wzrost była odbudowa zapasów. Spodziewaliśmy się, że wkład eksportu netto może być bliski zeru. Był on lekko ujemny - dodał.
PKB wzrósł w Polsce w II kw. 2010 roku o 3,5 proc., wobec 3,0 proc. w I kwartale.
- Sądzę, że w II półroczu wymienione czynniki będą również odgrywać ważną rolę. Dynamika konsumpcji indywidualnej powinna utrzymać się na tym samym poziomie. Wydaje się, że będzie miała miejsce dalsza odbudowa zapasów. Sądzę też, że eksport netto powinien zachować się podobnie, jak w II kwartale - jego wkład do PKB może być lekko ujemny - powiedział Hockuba.
- Dynamika inwestycji, które są bardzo ważnym czynnikiem wzrostu gospodarczego, była w II kwartale ujemna, przy dodatniej, wysokiej dynamice inwestycji publicznych, współfinansowanych ze środków unijnych. Wydaje się, że ta tendencja utrzyma się także w II połowie roku. Jest to też pewna rezerwa dla wzrostu gospodarczego w Polsce. W momencie, gdy przyspieszą inwestycje prywatne - prawdopodobnie nie będzie to w tym roku, a raczej w dalszych kwartałach - może to stanowić pewien czynnik dynamizujący wzrost gospodarczy - dodał.
W opinii Hockuby, w przyszłym roku są szanse na lepszy wynik, jeśli chodzi o wzrost PKB, niż w 2010, jednak istnieją czynniki ryzyka dla takiego scenariusza.
- Podstawowym jest otoczenie zewnętrzne. Drugim warunkiem jest to, czy zrealizowane zostaną planowane inwestycje publiczne oraz czy dynamika inwestycji prywatnych będzie kształtować się na korzystniejszym poziomie. Ważny jest także stan finansów publicznych - powiedział.
Członek zarządu NBP zwraca uwagę, że dla wzrostu gospodarczego w Polsce ważne są uwarunkowania zewnętrzne.
- Jeśli chodzi o gospodarki wysoko rozwinięte, wzrost gospodarczy jest tam bardzo niemrawy. Odbudowa w tych gospodarkach jest bardzo powolna. Toczy się dyskusja na świecie dotycząca tego, czy gospodarki te nie popadną w deflację, co byłoby zagrożeniem dla ich dalszego rozwoju. To oczywiście stanowiłoby także zagrożenie dla rozwoju gospodarki polskiej. Miejmy nadzieję, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca i po okresie niskiego tempa wzrostu w USA czy w Europie, gospodarki te przyspieszą - powiedział.
- Należy mieć także na uwadze, że wysoką dynamikę wzrostu notują kraje rozwijające się. To tworzy ciekawy kontekst w gospodarce globalnej. Pojawiają się określone wyzwania, problemy, związane z istniejącymi różnicami pomiędzy światem zachodnim i krajami rozwijającymi się - czy to zjawisko nie wyzwoli kolejnej fali przepływu kapitału do krajów rozwijających się, ze względu na różnice dotyczące perspektyw tempa wzrostu, a po drugie ze względu na istniejące różnice w poziomie stóp procentowych. Stawiane są pytania o optymalny kształt polityki gospodarczej, w tym polityki pieniężnej - dodał.
Hockuba wskazuje, że jednym z poważnych wyzwań, stojących przed polską gospodarką, jest sytuacja fiskalna.
- Warto przypomnieć, że deficyt sektora finansów publicznych wyniósł w ubiegłym roku ok. 7 proc. PKB. W tym roku najprawdopodobniej będzie on wyższy, co stwarza pewne zagrożenia dla wzrostu gospodarczego. Obniżenie deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB wymaga działań konsolidacyjnych - powiedział.
- Jeśli chodzi o dług publiczny, wydaje się, że istnieje szansa, żeby próg 55 proc. PKB nie został przekroczony, choć istnieje szereg czynników ryzyka dla takiego scenariusza. Przykładowo: realizacja założonych wielkości przychodów z prywatyzacji czy kształtowanie się kursu złotego. Oczywiście dla odwrócenia tendencji narastania długu publicznego niezbędne są konsekwentne działania - dodał.
Zdaniem Hockuby, lekcje, które płyną z globalnego kryzysu wskazują, że istnieje potrzeba koordynacji polityki pieniężnej, regulacyjnej i nadzorczej.
- Doświadczenia kryzysu wskazały nam potencjalne zagrożenia, którym w tej chwili należy przeciwdziałać. Jednym z nich jest sfera kredytów mieszkaniowych denominowanych głównie we frankach i euro. KNF wprowadza regulacje, które mają z góry ograniczyć nadmierny rozwój akcji kredytowej w walutach obcych. NBP ocenia to pozytywnie, widząc w tym element koordynacji polityki pieniężnej, regulacyjnej i nadzorczej w polskich warunkach - dodał.