W sieci można zarobić i zaoszczędzić

Sieć to sprawne narzędzie do przeprowadzania finansowych operacji. Można w niej nie tylko założyć konto i tanio przelewać pieniądze z rachunku na rachunek, ale również kupować i sprzedawać jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, zamawiać polisy, a nawet inwestować na giełdzie. Paleta usług w wirtualnych bankach niewiele się różni od oferty uniwersalnych instytucji finansowych.

Sieć to sprawne narzędzie do przeprowadzania finansowych operacji. Można w niej nie tylko założyć konto i tanio przelewać pieniądze z rachunku na rachunek, ale również kupować i sprzedawać jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, zamawiać polisy, a nawet inwestować na giełdzie. Paleta usług w wirtualnych bankach niewiele się różni od oferty uniwersalnych instytucji finansowych.

Dostęp do konta przez internet oferują już prawie wszystkie tradycyjne banki, jednak u ich wirtualnych konkurentów można znaleźć usługi tańsze i bardziej nowoczesne. Banki internetowe umożliwiają wykonywanie operacji, które w zwykłym banku można zrealizować tylko odwiedzając oddział. Na przykład jednostki uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych można w mBanku umorzyć nie ruszając się z domu, natomiast w zwykłym banku ich zakup w sieci jest możliwy, ale sprzedaż już nie zawsze.

mBank liderem

Nic więc dziwnego, że wirtualne banki zdobywają coraz więcej zwolenników. Konta ma w nich już około 1,4 mln osób, a jeszcze pół roku temu było ich o kilkadziesiąt tysięcy mniej. W internetowym mBanku dziennie przybywa 1,3 tys. rachunków. Na początku sierpnia mBank miał ponad 900 klientów (od początku tego roku ich liczba wzrosła o ponad 18 proc.). mBank to lider wśród internetowych graczy - jego udział w prawie czteromilionowej rzeszy osób korzystających z dostępu do rachunku przez internet sięga 22 proc.

Reklama

Kolejny czysto internetowy bank to Inteligo. Pod koniec lipca miał ponad 400 tys. klientów. Inteligo to wirtualna delegatura PKO BP, który poza internetowym bankiem ma jeszcze PKO Inteligo - usługę zapewniającą dostęp do tradycyjnego konta przez sieć.

Daleko za tą dwójką pozostaje Volkswagen Bank direct - detaliczne ramię Volkswagen Bank Polska. Pod koniec ubiegłego roku miało w nim konta niespełna 45 tys. osób.

Wszystkie te trzy banki są stosunkowo młode. mBank należący do grupy BRE powstał niespełna pięć lat temu, podobnie jak Volkswagen Bank direct. PKO BP założył Inteligo w listopadzie 2002 roku.

Banki wirtualne zaczynały skromnie - od zwykłych kont, które można było obsługiwać przez komputer. Stopniowo pojawiały się w nich nowe usługi, by po kilku latach rozrosnąć się do pokaźnych rozmiarów platform transakcyjnych, na których można inwestować pieniądze.

Banki internetowe narzuciły styl działania tradycyjnym bankom. Standardem stał się wirtualny dostęp do konta, pojawiła się - podobnie jak u wirtualnej konkurencji - możliwość kupowania w internecie jednostek uczestnictwa. Banki internetowe zmusiły tradycyjne instytucje do wyścigu o portfele Polaków. Teraz muszą sprostać tempu, które same narzuciły.

"Banki, które pięć lat temu nie myślały w ogóle o bankowości elektronicznej - dziś oferują ją na szeroka skalę. To stawia przed mBankiem kolejne wyzwania - nie ma możliwości biernej egzystencji opartej na początkowym modelu działania. Aby zachować konkurencyjność, trzeba działać" - mówi Paweł Kucharski, wicedyrektor Departamentu Bankowości Detalicznej mBanku.

Tańsze, czyli konkurencyjne

Wirtualne banki konkurują z tradycyjnymi instytucjami przede wszystkim ceną i technologią umożliwającą szybkie przeprowadzanie operacji finansowych. To, co w tradycyjnym banku wymaga wizyty w oddziale - na przykład założenie konta, zakup polisy czy karty kredytowej - w internetowej instytucji odbywa się za klawiaturą komputera. Bez ruszania się z domu można wykonać szybki przelew, doładować telefon, a nawet inwestować na giełdzie.

Wirtualne banki są z reguły tańsze niż ich stacjonarne odpowiedniki. To zrozumiałe, gdyż nie mają kosztownych oddziałów i armii pracowników. Mogą sobie więc pozwolić na przykład na bezpłatne konta.

To, co w tradycyjnym banku wymaga wizyty w oddziale, w internetowej instytucji odbywa się za klawiaturą komputera, tradycyjnym banku przelewy przez internet są z reguły tanie lub nawet bezpłatne, jednak trzeba płacić za konto. W zależności od rodzaju rachunku, zwykły ROR kosztuje albo kilka złotych miesięcznie, albo - w przypadku bardziej prestiżowych kont - kilkanaście. Natomiast w wirtualnym mBanku założenie i prowadzenie rachunku nic nie kosztuje, podobnie jak w Inteligo (jeżeli na koncie jest ponad 100 zł). Od tego wirtualnego standardu odstaje Volkswagen Bank direct, który nawet w porównaniu z tradycyjnymi odpowiednikami jest dosyć drogi: pakiet standardowy kosztuje 5 zł miesięcznie, srebrny - 10 zł, a złoty - 20 zł. Kolor pakietu zależy od salda zgromadzonych na nim środków.

Jednak w zamian za słoną opłatę Volkswagen Bank direct daje bogaty zestaw usług dodatkowych - np. ubezpieczeń. Do tego wszystkie przelewy dokonywane przez internet - zewnętrzne, zlecenia stałe, do urzędów skarbowych i ZUS - są bezpłatne. Takie konto przyda się osobom często wykonującym operacje finansowe.

Natomiast mBank i Inteligo każą sobie płacić za przelewy. Nie są to wygórowane stawki - od 0,5 zł do 1 - jednak w przypadku częstych operacji mogą znacznie podnieść koszt rachunku.

Wyższe oprocentowanie

Do zalet internetowych kont należy również dodać ich wysokie - w porównaniu z tradycyjnymi ROR-ami - oprocentowanie. O ile w zwykłym banku taki rachunek nie jest albo w ogóle oprocentowany, albo w minimalnym stopniu (np. 0,1 proc.) - w jego wirtualnym odpowiedniku odsetki na poziomie 1 proc. (mBank i Inteligo) czy nawet ponad 2 proc. (Volkswagen Bank direct) nawet w przypadku kont standardowych są normą.

Oczywiście, nie jest to na tyle atrakcyjna oferta, by na koncie opłacało się trzymać większe środki. Niemniej jednak mogą wystarczyć, by pokryć koszt prowadzenia rachunku.

Do lokowania pieniędzy służą inne produkty. W bankach internetowych są to tzw. rachunki oszczędnościowe. Zaletą tego typu kont jest ich wysoka płynność - pieniądze można wycofać w dowolnym momencie, nie tracą przy tym odsetek, tak jak w przypadku tradycyjnej lokaty. Najwyższe oprocentowanie oferuje mBank - 4 proc. (konto eMax plus), konkurencyjne nawet wobec podobnych produktów w tradyjnych bankach. Nieco niższe odsetki można uzyskać w Volkswagen Bank direct - 3,70 proc. (Plus konto), dorównujące oprocentowaniu w mBanku dopiero przy bardzo wysokich kapitałach - powyżej 100 tys. zł.

Jednak rachunek oszczędnościowy w Volkswagen Bank direct ma w porównaniu z mBankiem poważną zaletę - przelew przez internet na dowolny rachunek nic tam nie kosztuje. W mBanku trzeba natomiast bardzo uważać na wypłaty, gdyż ich cena pochłonie wszystkie zyski z konta, gdy kwota na nim jest niska: pieniądze można przekazać tylko raz w miesiącu na wcześniej zdefiniowany rachunek (kosztuje to 0,5 zł), ale za kolejne trzeba płacić aż 10 zł.

Stanisław Koczot

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: rachunek | bank | polisy | Volkswagen | mBank | bezpłatne | internet | konta | konto | oprocentowanie | W Sieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »