W takim tempie błędów się nie naprawi
Wczoraj senacka Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych rozpoczęła pracę nad ustawą o podatku od towarów i usług. Senat ma na podjęcie uchwały 30 dni, ale ustawa VAT-owska zostanie rozpatrzona już na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.
Uchwała będzie głosowana przypuszczalnie 4 marca. Nadchodzący tydzień w ogóle zapowiada się jako bardzo ważny - w Senacie VAT, w Sejmie pierwsze czytanie pierwszych ustaw objętych planem Hausnera, a na koniec, w sobotę 6 marca, konwencja SLD i zmiana przewodniczącego rządzącej partii.
Pośpiech Senatu wymuszony jest dramatycznym spóźnieniem ustawy o VAT, któremu winien jest opieszały Sejm. Bardzo źle, że praca odbywa się w takim niedoczasie, albowiem jak rzadko kiedy prosiłoby się o wykorzystanie przez drugą - niekiedy błędnie nazywaną wyższą - izbę parlamentu całego przysługującego jej limitu czasowego. Nie na spory senatorów, lecz na zebranie przez biuro legislacyjne maksymalnej liczby zawartych w wersji sejmowej błędów, luk i niespójności. Od kogo? A od wszystkich dobrze życzących finansom publicznym - kancelarii prawnych, organizacji przedsiębiorców, mediów, wreszcie zwyczajnych użytkowników internetu. Dosłownie co dzień odkrywane są nowe pomyłki czy niejasności - takie, jak na przykład kwestia podatku od umów zlecenia i o dzieło. Posłowie myśleli, że VAT znieśli, a wcale nie znieśli...
Czy Senat ma realne szanse na zachowanie tak roztropne, że przynajmniej raz uzasadnione byłyby budżetowe wydatki na jego utrzymywanie? Niestety, wszystko wskazuje na to, że VAT-owska debata znowu stanie się targowiskiem politycznym i skoncentruje się na ewentualnym przywróceniu zapisów zwiększających dochody budżetu, na czym bardzo zależy rządowi. Na wychwycenie, przeanalizowanie i poprawienie błędów głębiej poukrywanych zwyczajnie zabraknie czasu.