Warszawa stawia na spalarnie śmieci. Eksperci krytykują
Warszawa, podobnie jak inne polskie miasta, boryka się z problemem śmieci. Trzy czwarte odpadów wytwarzanych w stolicy, nie jest segregowanych, a miasto chce rozbudowywać spalarnie śmieci. - Koszty gospodarowania odpadami rosną i stwierdzenie, że możemy je zmniejszyć, spalając odpady, jest nieprawdą - ocenia ekspert.
W 2018 roku mieszkańcy i stołeczne przedsiębiorstwa wytworzyły 777,6 tys. ton odpadów komunalnych. To dane z Analizy stanu gospodarki odpadami komunalnymi dla m.st. Warszawy za 2018 rok. Ilość odpadów wytworzonych na jednego Warszawiaka, biorąc pod uwagę liczbę osób ujętych w deklaracjach opłat za wytwarzane odpady, to 459 kilogramów. O 134 kg więcej niż średnia krajowa i o 33 kilogramy mniej niż ta unijna, wylicza Paweł Głuszyński, ekspert ds. gospodarki odpadami z Towarzystwa na Rzecz Ziemi. Z niepełnych danych za 2019 r. wynika, że ilość wytworzonych odpadów komunalnych w Warszawie wyniosła 761,1 tys. ton.
W 2018 roku na 777,6 tys. ton "śmieci" przypadało 588,6 tys. ton niesegregowanych (zmieszanych) odpadów komunalnych. Oznacza to, że trzy czwarte śmieci w Warszawie (75,7 proc.) nie jest segregowane. Z niepełnych danych za 2019 rok wynika, że odsetek ten nieznacznie zmalał do 73,7 proc. Skąd problem z selektywną zbiórką odpadów w stolicy?
- Im większe miasto, tym większy chaos - mówi Interii Paweł Głuszyński. - W Warszawie na problemy z selektywną zbiórką odpadów składa się kilka czynników. Stolica wprowadziła 5-pojemnikowy system selektywnej zbiórki odpadów dopiero od 1 stycznia 2019 roku. Nadal jednak boryka się z odpowiednią liczbą, kolorystyką i oznakowaniem pojemników. Większość odpadów w gospodarstwach domowych jest zbierana w formie zmieszanej, a z nich niewiele da się ponownie odzyskać - średnio 6 proc. Jakość odpadów selektywnie zbieranych jest z kolei niska, przez co do recyklingu trafiało zaledwie 16 proc. - wskazuje ekspert.
Inny kłopot dotyczy bioodpadów. - Miasto nie dysponuje odpowiednią wydajnością kompostowni, aby prawidłowo zagospodarować selektywnie zbierane bioodpady kuchenne i wytworzyć z nich pełnowartościowy kompost - wyjaśnia Głuszyński. I przytacza dane. Obecnie dostępna wydajność kompostowni dla Warszawy wynosi 91 tys. ton na rok, z czego tylko jedna instalacja o wydajności 25 tys. ton na rok posiada certyfikat na kompost. Potrzebna wydajność kompostowni wynosi ponad 230 tys. ton na rok.
Śmieciowe problemy narastają wraz z rosnącą liczbą odpadów. Zgodnie z unijnymi przepisami w 2035 roku poziom recyklingu odpadów powinien wynosić 65 proc. W 2020 roku ma to być 50 proc.
W tym roku poziom recyklingu w samorządach będzie liczony jeszcze według starego wzoru, uwzględniającego cztery frakcje, a nie całość odpadów, o czym pisaliśmy w Interii. Od przyszłego roku zacznie jednak obowiązywać nowy unijny wzór, który obejmuje wszystkie "śmieci". - Warszawie grozi wielomilionowa kara, ale jeszcze nie wiadomo w jakiej dokładnie wysokości, gdyż Ministerstwo Klimatu chce anulować przyjęte w zeszłym roku wymagania, a nadal nie opublikowało projektu rozporządzenia z nowymi. Za każdą tonę odpadów nieprzekazanych do recyklingu i brakującą do realizacji unijnych poziomów naliczana jest taka kara, jak za składowanie tony odpadów zmieszanych. W 2020 roku ta stawka wynosi 270 zł, co określa rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie jednostkowych opłat za korzystanie ze środowiska. Jeśli utrzymano by poprzednio przyjęte obowiązki, to stolica zapłaciłaby ponad 61 mln zł kary - ocenia Paweł Głuszyński.
Zdaniem eksperta miasto chce uporać się z problemem odpadów, stawiając na spalarnie. Stolica planuje rozbudowę warszawskiej spalarni odpadów (ZUSOK). Jak wskazuje Głuszyński, według wybranej oferty koszt inwestycji to ok. 2 mld zł. Po modernizacji spalarnia ma mieć wydajność 305,2 tys. ton na rok, co odpowiada 40 proc. odpadów komunalnych wytwarzanych obecnie w Warszawie. - Planowana spalarnia, która ma zastąpić tę dotychczas funkcjonującą przy ul. Zabranieckiej, to gigantyczny koszt oraz utrwalanie odpadotwórczego modelu konsumpcji i postępowania z odpadami, co w żaden sposób nie przybliża stolicy do realizacji celów unijnych - ocenia nasz rozmówca.
I dodaje, że oprócz instalacji ZUSOK, Urząd Miasta wydał w 2019 r. pozytywną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla PGNiG Termika EC Siekierki na przekształcenie istniejącej elektrociepłowni we współspalarnię odpadów. Instalacja ma spalać 250 tys. ton odpadów RDF rocznie, pochodzących z odpadów komunalnych. - Decyzja ta jest niezgodna z wojewódzkim planem gospodarki odpadami (WPGO) dla Mazowsza, gdzie uzgodniono, że EC może spalać nie więcej niż 90 tys. odpadów rocznie - ocenia Głuszyński. Jak uzupełnia, w sumie obie instalacje miałby wydajność 555,2 tys. ton na rok, czyli mogłyby spalać ponad 72 proc. odpadów powstających w Warszawie.
- Unijne cele można osiągnąć taniej, usprawniając selektywną zbiórkę odpadów. Wysokie ceny za wywóz śmieci nie dziwią. Taka ilość odpadów zmieszanych, które trafiają do systemu, to tylko koszt. Gdyby poprawiać selektywną zbiórkę odpadów i odzyskiwać więcej surowców z recyklingu, koszty i opłaty ponoszone przez mieszkańców byłyby niższe - twierdzi Głuszyński.
- W Warszawie nie zrobiono żadnej analizy pod kątem przyszłości i tego, w jaki sposób miasto jest w stanie zrealizować unijne cele Gospodarki o Obiegu Zamkniętym. Koszty gospodarowania odpadami rosną i stwierdzenie, że możemy je zmniejszyć, spalając odpady, jest nieprawdą - podsumowuje nasz rozmówca.
Z Analizy stanu gospodarki odpadami komunalnymi dla Warszawy wynika, że koszty poniesione w związku z odbiorem, odzyskiem, recyklingiem i unieszkodliwieniem odpadów komunalnych w 2018 roku wyniosły 364,3 mln zł. W 2019 roku było to już 816 mln zł. Oznacza to, że jedna tona śmieci w 2018 roku kosztowała miasto i mieszkańców ok. 468 zł. W 2019 roku podrożała do 1072 zł.
Próbowaliśmy uzyskać komentarz stołecznego magistratu na temat strategii w zakresie gospodarki odpadami, ale nie udało nam się porozmawiać z przedstawicielem Ratusza.
Dominika Pietrzyk