Warszawskie gminy pójdą po sprawiedliwość do TK
Ustawa o ustroju miasta stołecznego Warszawy, uchwalona ostatecznie 15 marca i podpisana przez prezydenta 6 kwietnia, zostanie ogłoszona w Dzienniku Ustaw w przyszłym tygodniu.
Jej publikacja wyczekiwana jest z wielką niecierpliwością przez likwidowane gminy warszawskie, które wreszcie będą mogły podejmować uchwały o zaskarżeniu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego oraz o poskarżeniu się Radzie Europy.
Istotą politycznej przepychanki wokół ustroju stolicy jest oczywiście walka o przejęcie zarządzania ogromnym majątkiem i takimiż pieniędzmi - suma tegorocznych wydatków warszawskich budżetów (gmin, miasta i powiatu) wynosi plus minus 5 mld zł! Chodzi o to, czy dysponentem tej gigantycznej kwoty ma być tylko centralny ratusz, czy jednak i inne szczeble samorządu mają również mieć coś do powiedzenia. Jak wiadomo, nowa ustawa przekazuje od dnia wyborów (przypuszczalnie - od 13 października) klucz do całej kasy prezydentowi Warszawy, który będzie organem jednoosobowym, wybranym w powszechnym głosowaniu przez mieszkańców i praktycznie nieodwoływalnym.
Wyrok Trybunału będzie miał znaczenie rzeczywiście ustrojowe i wieloletnie reperkusje dla całego kraju, jako że TK zachowuje stabilność linii orzecznictwa. Teoretycznie, skoro w roku 1994 terytorium Warszawy ustawowo podzielono na jedenaście gmin, miasto stołeczne zaś uznano za związek komunalny - to w roku 2002 również ustawowo można je bez problemów ponownie scalić w jedną gminę. Z drugiej strony - akurat między tymi datami weszła w życie Konstytucja, która w art. 164 i 165 wyjątkowo umocowała gminy i nadała im ochronę sądową. Od roku 1997 nikt nawet nie śmiał pomyśleć o zlikwidowaniu jakiejkolwiek gminy w Polsce!
Dzisiaj w stałej, a przeznaczonej dla autorów zewnętrznych rubryce publicystycznej ăDebataÓ, wyjątkowo zamieszczamy tekst archiwalny. Są to obszerne fragmenty sejmowej obrony gmin warszawskich w wykonaniu Pawła Piskorskiego - cztery lata temu jeszcze nie prezydenta Warszawy, tylko posła i zarazem szefa radnych Unii Wolności. Dokładniej - była to heroiczna obrona istnienia gminy Warszawa-Centrum, opanowanej wówczas przez UW. Posłowi Piskorskiemu niemal jednoosobowo udało się odwlec aż na cztery lata przesądzoną już likwidację gminy Centrum, czyli samorządowego nowotworu, stanowiącego jedyny prawdziwy problem ustrojowy Warszawy.