Węgiel to atut, a nie przekleństwo

Zasoby węgla to atut Polski, chociażby w kontekście nieprzewidywalnej polityki Gazpromu w zakresie dostaw gazu. Jednak, żeby górnictwo mogło się rozwijać, musi zostać doinwestowane, a także być mądrze zarządzane.

Górnictwo w Polsce potrzebuje doinwestowania, a także odpolitycznienia. Należy skończyć z ręcznym sterowaniem sektorem węglowym. Potrzebna jest bowiem ciągłość we wdrażaniu określonych koncepcji. Tej ciągłości oczekują tysiące firm kooperujących z górnictwem.

Dotychczas każda zmiana ekipy rządzącej oznaczała też zarzucenie przedsięwzięć realizowanych przez poprzedników. Niestety, często rezygnowano również z sensownych pomysłów. Ponadto o przyszłości górnictwa będą w dużej mierze decydować założenia rozwoju elektroenergetyki w dłużym czasie. Dyrektywy unijne stanowią, że sektor elektroenergetyczny ma do 2020 roku ograniczyć emisję dwutlenku węgla o 20 procent. A zatem sposób realizacji tego postulatu będzie miał swe odzwierciedlenie w funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Potrzebne będą inwestycje w tzw. czyste technologie węglowe.

Reklama

- Takie branże, jak górnictwo, muszą zostać wpisane w scenariusze rozwoju gospodarki Unii Europejskiej - podkreśla Janusz Lewandowski, poseł do Parlamentu Europejskiego. - Nie należy dogmatycznie podchodzić do węgla i nie należy przekreślać górnictwa.

Wypada się zgodzić z Januszem Lewandowskim. Węgiel kamienny i brunatny powinien stanowić o bezpieczeństwie energetycznym Polski, skoro polska elektroenergetyka w 95 proc. bazuje na węglu. Obecnie mamy do czynienia z koniunkturą na węgiel na rynku światowym.

Odbiorcy poszukują zarówno węgla koksowego potrzebnego do produkcji stali, jak i węgla energetycznego na potrzeby elektroenergetyki.

Zredukowani, niedoinwestowani

Niestety, rodzime spółki węglowe nie korzystają z obecnej koniunktury, bo polskie kopalnie są niedoinwestowane, brak w nich rezerwowych frontów wydobywczych. Chętni na węgiel są, ale nie sposób tego węgla więcej wydobyć. A zatem zadaniem dla nowej ekipy rządzącej w górnictwie powinno być znalezienie środków na realizację niezbędnych inwestycji w polskich kopalniach. Tak by wydobywały one tyle węgla, na ile jest zapotrzebowanie.

Prognozy są dobre - analitycy rynku węglowego twierdzą, że koniunktura na węgiel powinna się utrzymać w ciągu najbliższych kilku lat. Stąd często słychać dziś z różnych stron głosy krytyki, że przed laty zbyt pochopnie likwidowano w Polsce kopalnie. Górnicze związki mówią wręcz o sabotażu gospodarczym. Jednak te dawne decyzje krytykują nie tylko one.

- Obecna sytuacja jest w dużej mierze efektem działań sprzed lat - ocenia Krystian Probierz, dziekan Wydziału Górnictwa i Geologii Politechniki Śląskiej w Gliwicach. - Niektórzy wówczas ostrzegali, że łatwo jest zredukować wielkość wydobycia, natomiast trudniej jest zdolności produkcyjne górnictwa odbudować.

Zaniechania inwestycyjne sprzed lat dały o sobie znać w roku 2007 wyjątkowo dotkliwie. Po pierwszych trzech kwartałach 2007 roku sprzedaż węgla spadła mimo wzrostu cen - w eksporcie o 8 proc., a na rodzimym rynku o 3 proc.

Do każdej tony wydobytego węgla kopalnie zmuszone są dopłacać 3,46 zł. Natomiast w październiku 2006 roku na każdej tonie wydobytego węgla zarabiały 8,34 zł. W ostatnich dziewięciu miesiącach 2007 roku sprzedano 63,53 mln ton węgla, czyli niemal 6 ton mniej niż rok temu. Po trzech kwartałach 2007 roku zobowiązania branży wzrosły do 6,1 mld zł.

Natomiast zatrudnienie spadło - na koniec września 2007 roku w kopalniach pracowało 117 619 osób. Górnictwo wymaga znaczącego dokapitalizowania - stąd pomysł prywatyzacji spółek węglowych poprzez giełdę.

- Szacujemy, że na koniec roku 2007 Katowicki Holding Węglowy odnotuje zysk netto w wysokości ok. 50 mln zł - mówi Konrad Miterski, przewodniczący rady nadzorczej Katowickiego Holdingu Węglowego, który również w 2007 roku borykał się z problemami z wydobyciem. - Być może ten wynik będzie lepszy, jeżeli holding uzyska środki ze sprzedaży majątku nieprodukcyjnego. KHW borykał się z problemami z wydobyciem stanowiącymi konsekwencję ubiegłych lat i wiążącymi się z niedoinwestowaniem.

- Brakuje nowych frontów wydobywczych, więc kiedy wydobycie staje, to nie ma możliwości uruchomienia wydobycia z innej ściany - ocenia Miterski. Zamiast planowanych prawie 17 mln ton węgla, KHW wydobędzie w 2007 roku ok. 16 mln ton.

- Aby realnie poprawić poziom bezpieczeństwa pracy w kopalniach KHW, a nie tylko o tym mówić, potrzebne są pieniądze. Trzeba bowiem inwestować w maszyny i urządzenia - zaznacza Stanisław Gajos, prezes zarządu KHW. -A zatem, żeby nie skończyło się tylko na pustych deklaracjach, potrzebne są na to środki. Tutaj chodzi o walkę o ekonomiczną przyszłość KHW oraz poziom bezpieczeństwa pracujących w kopalniach KHW górników.

Dlatego władzom KHW zależy na upublicznieniu. Bez środków z giełdy trudno będzie bowiem zrealizować inwestycje i utrzymać wydobycie na rocznym poziomie ok. 17 mln ton.

Również Jastrzębska Spółka Węglowa wydobywająca węgiel koksowy miała w mijającym roku spore problemy z wydobyciem. W roku 2007 JSW planuje zysk netto w wysokości 168,6 mln zł. Zatrudnienie na koniec tego roku ma w JSW wynieść 19 641 osób. Wydobycie kopalń JSW w roku 2007 wyniesie 12,2 mln ton węgla koksowego (w roku 2006 JSW wydobyła 13,3 mln ton).

W kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej coraz niżej schodzi się z wydobyciem. Warunki są trudne, więc zasada jest taka, że prace najbardziej odpowiedzialne (w tym np. przezbrojenia ścian) wykonują załogi własne. Natomiast firmy zewnętrzne wykonują mierzalne i mniej skomplikowane prace. JSW musi inwestować w uruchomienie nowych pól wydobywczych. W spółce szacują, że pola Bzie-Dębina oraz Pawłowice spółka może udostępnić korzystając ze środków własnych. Natomiast do zrealizowania kolejnych inwestycji dotyczących pól jeszcze nie do końca rozpoznanych potrzebne będzie sięgnięcie po środki z zewnątrz.

Stąd plany debiutu giełdowego grupy węglowo-koksowej zbudowanej na bazie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Spółka dodatkowo zyska na konkurencyjności, kiedy będzie działać w postaci grupy, w której znajdą się również koksownie z Wałbrzycha i Zabrza. Nowa ekipa rządząca powinna jak najszybciej zrealizować przyłączenie obu tych koksowni do JSW.

Prezes spółki Jarosław Zagórowski podkreśla, że trwają obecnie prace nad utworzeniem dużego centralnego laboratorium badawczego, które w przyszłości ma obsługiwać całą grupę węglową-koksową - po włączeniu do niej koksowni z Wałbrzycha i Zabrza.

W najtrudniejszej sytuacji znajduje się największa ze spółek węglowych, czyli produkująca węgiel energetyczny Kompania Węglowa. Prezes zarządu KW SA Grzegorz Pawłaszek zachowuje jednak urzędowy optymizm i zapewnia, że Kompania Węglowa zakończy rok 2007 na niewielkim plusie.

- Niewątpliwie przed nami jest walka o efektywność - mówi Pawłaszek. - Obecnie wypadnięcie jednej ściany i przerwanie fedrunku to dla nas już duży problem. Wzrostu efektywności upatrujemy między innymi w zapewnieniu odpowiednich warunków pracy na dole kopalń. Przed nami inwestycje w klimatyzację. Jest też problem dotyczący górniczych kadr. Związki nie muszą walczyć o podwyżki, bo sami dostrzegamy, że bez podwyżek nie zdołamy utrzymać ludzi. Musimy się liczyć z kilkunastoprocentowym wzrostem kosztów. Postulujemy więc konieczność urealnienia cen węgla dla elektroenergetyki.

Według prezesa Grzegorza Pawłaszka, ceny węgla wydobywanego w kopalniach Kompanii Węglowej dla energetyki zawodowej powinny wzrosnąć o 15 proc.

- Umowy z odbiorcami z sektora elektroenergetycznego obowiązują do końca pierwszego kwartału 2008 roku - mówi prezes Pawłaszek. - Odbyło się już parę spotkań w tej sprawie. Wzrost cen węgla przełożyłby się na wyższe ceny energii u wytwórców. Można się spodziewać, że w roku 2008 sektor elektroenergetyczny będzie musiał przełknąć wyższe ceny węgla. W spółkach węglowych jest bowiem determinacja, by w sprawie podwyżek nie odpuszczać. Chyba że nowa ekipa rządząca nie dopuści do wzrostu cen węgla dla energetyki zawodowej.

- Przyszłością węgla jest jego czyste, ekologiczne spalanie - podkreśla prezes Kompanii Węglowej. - Jesteśmy po podpisaniu listu intencyjnego z niemieckim RWE w sprawie zbadania możliwości budowy na Śląsku nowej elektrowni. RWE i Kompania Węglowa mają zbadać możliwość budowy elektrowni o mocy 800 megawatów, spalającej rocznie ok. 2,5 mln ton węgla. Kolejnym krokiem ma być sporządzenie studium wykonalności tego przedsięwzięcia. Projekt budowy nowej elektrowni na węgiel kamienny ma uwzględniać najnowsze technologie, które mogą znaleźć zastosowanie, spełniając surowe unijne kryteria ekologiczne. Zaangażowanie w budowę oznaczałoby dla Kompanii Węglowej gwarancję dostaw węgla w dłuższym czasie. Resort gospodarki wskazuje, że w ciągu najbliższych piętnastu lat zużycie prądu wzrośnie w Polsce o ok. 50 proc. W tym czasie na budowę nowych mocy oraz modernizację starych bloków w elektrowniach będzie trzeba przeznaczyć astronomiczną kwotę rzędu 50 mld zł.

Problemy czekają

- Jeśli nowa władza będzie chciała zrobić z górnictwa swoją strefę wpływów, to poniesie porażkę - podkreśla Jerzy Mar kowski, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo. - Nowy rząd stoi przed kilkoma dylematami. Brakuje dziś ludzi do pracy pod ziemią, więc należy pozwolić wrócić do pracy w kopalniach górnikom, którzy przed laty odeszli z branży w ramach Górniczego Pakietu Społecznego. Oni są teraz bardzo potrzebni górnictwu!

Markowski dodaje, że trzeba też rozwiązać dylemat dotyczący tego, skąd wziąć środki na realizację niezbędnych inwestycji w górnictwie, bez których branża będzie się kurczyć.

- Albo trzeba będzie sięgnąć po środki z giełdy, albo prywatyzować spółki węglowe poprzez inwestorów strategicznych - mówi Jerzy Markowski. - Jednak trzeba pamiętać, że realia polityczne się zmieniły, ale górnicze związki pozostały te same. A więc jeśli już, to raczej należy pomyśleć o upublicznieniu spółek węglowych. Jeżeli nie będzie środków na inwestycje, to nie będzie się dało utrzymać miejsc pracy w górnictwie. Myślę, że załogi górnicze oraz górnicze związki to zrozumieją.

Według Markowskiego, kolejna sprawa to wydajność. W ciągu ostatnich dwóch lat spadła ona aż o 22 procent. Trzeba więc doinwestować górnictwo, w tym zakupić nowoczesne maszyny i urządzenia. - Uważam, że jeśli nowa władza postawi na politykę w górnictwie, to przegra - podsumowuje Jerzy Markowski. - Jeżeli natomiast postawi na kompetencje, to wygra.

Na razie, w obliczu deficytu węgla, ratujemy się mniejszym eksportem oraz rosnącym importem tego surowca. W tym roku możemy go sprowadzić, głównie z Rosji, nawet siedem milionów ton.

- Z obawami spoglądamy w przyszłość, bo jest wiele niewiadomych - przyznaje Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. - Niepokoi nas między innymi brak środków finansowych na inwestycje i utrzymanie zdolności produkcyjnych w górnictwie. Ponadto pogarszają się warunki bezpieczeństwa pracy w kopalniach. Zapraszamy premiera Donalda Tuska na Górny Śląsk w najbliższym dogodnym dla niego terminie. Zależy nam na dialogu, chcemy zapoznać premiera z sytuacją w branży węglowej.

Zaniepokojony jest również Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności". Jego zdaniem, nowy rząd powinien uznać sektor węgla kamiennego za strategiczny, stanowiący o bezpieczeństwie energetycznym kraju. - Oczekujemy działań, które przyczynią się do rozwoju sektora, w tym między innymi wsparcia środkami z budżetu inwestycji początkowych w górnictwie, a także realizacji zapisów Strategii dla górnictwa - wylicza Kolorz.

Natomiast Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80, podkreśla, że oprócz realizacji postulatów płacowych, oczekuje rozwijania nowoczesnych technologii węglowych oraz inwestycji w elektroenergetyce, które przyczynią się do wykorzystania węgla w sposób bardziej przyjazny dla środowiska.

Były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo Krzysztof Tchó rzew ski uważa, że należy kontynuować dialog w spółkach węglowych, dotyczący ich prywatyzacji poprzez giełdę. Swemu następcy Tchórzewski radzi realizować zapisy strategii dla górnictwa na lata 2007-2015, gdyż jego zdaniem to dobry dokument.

- Z punktu widzenia formalnoprawnego mój następca ma wszystko przygotowane - podkreśla Tchórzewski. - Obowiązują bowiem ustawa górnicza i Strategia dla górnictwa. A zatem przedpole jest wyczyszczone. Ważne, by kontynuować dialog w spółkach węglowych w celu ich upublicznienia. Dokapitalizowanie spółek węglowych jest niezmiernie istotne. Bez niego będzie następował spadek wydobycia.

Krzysztof Tchórzewski wskazuje też, że w latach 2008-09 należy wykorzystać pomoc publiczną związaną ze wsparciem państwa w uruchamianiu nowych ścian wydobywczych. Inwestycje początkowe w górnictwie należy dokładnie policzyć i zaplanować. Muszą one być rentowne, bo w przeciwnym przypadku zajdzie konieczność zwrotu środków z tytułu pomocy publicznej.

Pojawiają się też ostatnio głosy, że być może warto wrócić do koncepcji prywatyzacji spółek węglowych poprzez inwestorów strategicznych.

- Przed laty była próba takiej prywatyzacji, ale skończyło się na niczym, bo spotkała się ona ze zdecydowanym sprzeciwem - ocenia Krzysztof Tchórzewski. - Rzeczywiście, tu i ówdzie można zasłyszeć opinie, że Katowicki Holding Węglowy mógłby być prywatyzowany przez inwestora strategicznego.

Sądzę jednak, że nie ma sensu zmieniać przyjętej już koncepcji. Myślę, że należy kontynuować próbę prywatyzacji spółek węglowych poprzez giełdę. Podobne oczekiwania mają również przedstawiciele zaplecza górnictwa.

- Oczekuję, że nowej ekipie rządzącej uda się doprowadzić do prywatyzacji górnictwa - mówi Marek Growiec, dyrektor JOY Maszyny Górnicze sp. z o.o. - Prywatyzacja jest kluczem do sukcesu, bez niej górnictwo będzie się kurczyć. Potrzebne są środki na realizację niezbędnych inwestycji, bez których nie utrzyma się obecnego poziomu wydobycia. A te środki może zapewnić jedynie prywatyzacja sektora węglowego, bo przecież dotowania górnictwa już nie będzie.

Według Janusza Olszowskiego, prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, mając na uwadze obecne realia, optymalna wydaje się prywatyzacja spółek węglowych poprzez giełdę.

- Nasze górnictwo jest mocno niedoinwestowane, to wynik "odchudzania" sektora od co najmniej szesnastu lat - mówi Olszowski. Także on wskazuje, że bez niezbędnych inwestycji górnictwo nie będzie miało szans na dalszy rozwój. A więc wprowadźmy spółki węglowe na giełdę, doinwestujmy je i sprawmy wreszcie, by polskie górnictwo także korzystało ze światowej koniunktury na węglowym rynku.

Jerzy Dudała

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »