Wiatraki to szansa na obniżenie rachunków
Energetyka wiatrowa staje się odpowiedzią zarówno na kryzys klimatyczny, jak i gospodarczy. Wiatr to szansa na obniżenie kosztów wytwarzania energii, a tym samym na spadek jej cen - wynika z raportu "Polska energetyka wiatrowa 4.0" zaprezentowanego podczas konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Obecny wzrost kosztów cen energii odczuwają zarówno gospodarstwa domowe jak i przemysł. W kwietniu tego roku cena na Towarowej Giełdzie Energii wynosiła 466,6 zł za MWh i była o prawie 100 proc. wyższa od ceny sprzed roku.
Janusz Gajowiecki, prezes PSEW, zaznacza, że przyczyną stale rosnących kosztów jest zbyt niski udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym kraju. Polska jest wciąż uzależniona od paliw kopalnych, które odpowiadają za 70-75 proc. wytworzonej energii. - Dziś największą przeszkodą do dynamicznego wzrostu mocy wiatrowych jest zasada 10H, która uniemożliwia budowę nowych instalacji. Usunięcie tej bariery dla elektrowni wiatrowych na lądzie pomogłoby wyhamować wzrost cen energii - mówi Gajowiecki.
Wprowadzona w 2016 roku zasada 10H wymaga, by odległość między zabudowaniami a wiatrakiem była równa przynajmniej dziesięciokrotności jego wysokości. Uchwalenie restrykcyjnego prawa sześć lat temu praktycznie wstrzymało wszelkie nowe inwestycje w energetykę wiatrową. Trwają prace nad nowymi przepisami, które zapewnią kontrolę nad procesem inwestycyjnym w farmy wiatrowe na lądzie władzom gminnym i społeczności lokalnej. Proponowane jest umożliwienie budowy elektrowni wiatrowych w odległości nie mniejszej niż 500 metrów od zabudowań, jeśli gmina zgodzi się na zniesienie przepisu.
Jak podaje PAP, powołując się na rzecznika ministerstwa klimatu Aleksandra Brzózkę, Stały Komitet Rady Ministrów zaakceptował w poniedziałek projekt zmiany tzw. ustawy odległościowej, łagodzący zapisy reguły 10H. Brzózka zaznaczył, że kolejny etap prac to Komisja Prawnicza, po której dokument powinien trafić pod obrady całego rządu.
- Nie mamy już do czynienia z aktywizacją dużych farm wiatrowych w systemie, jak miało to miejsce w roku 2019, czy równoważeniem udziału mocy projektów pomiędzy wiatrem a fotowoltaiką, zauważalnym jeszcze w roku 2020, ale z niespotykaną ekspansją i po raz pierwszy znaczną dominacją projektów PV nad wiatrem w strukturze mocy koszyka aukcyjnego. Tendencja ta jest wynikową tzw. ustawy odległościowej, obecnie najważniejszej bariery, w której odblokowaniu należy upatrywać szans powrotu projektów wiatrowych na ścieżkę rozwoju - mówi Katarzyna Szwed-Lipińska, dyrektor departamentu OZE w Urzędzie Regulacji Energetyki.
W tej sytuacji firmy decydują się na zakup projektów z rynku. W ostatnich sześciu latach odbyło się kilkadziesiąt tego typu transakcji. Wojciech Sztuba, partner zarządzający TPA Poland/Baker Tilly TPA, podkreśla, że takie zakupy pozwalają uniknąć ryzyk związanych z niepowodzeniem projektu typowych dla wczesnych etapów przygotowania inwestycji.
Ogromny potencjał, jeśli chodzi o rozwój mocy wiatrowych, ma też Bałtyk. Zakłada się, że na polskich wodach można postawić farmy o mocy 11 GW, jednak szacunki te są coraz częściej weryfikowane w górę. Branża ocenia, że potencjał morskiej energetyki wiatrowej może wynieść nawet 28 GW. Lokalny łańcuch dostaw dla offshoru może wynieść nawet 65 proc. Gdyby faktycznie tak się stało, byłby to duży impuls dla polskiej gospodarki.
- Jesteśmy już w fazie przygotowania do rozstrzygania konkursu na kolejne lokalizacje na polskim Bałtyku, do tzw. drugiej rundy drugiego rozdania. Zainteresowanie polskich i zagranicznych inwestorów, branżowych i finansowych, tylko przy tym rośnie - podsumowuje inwestycje w MEW w Polsce Karol Lasocki z kancelarii prawnej DWF.
Wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym kraju jest niezbędny, by stworzyć zieloną alternatywę dla źródeł kopalnych - podkreślają autorzy raportu.
morb