Więcej środków na ratowanie strefy euro
Pula środków na ratowanie krajów strefy euro dostępna w obecnym funduszu wzrośnie do 440 mld euro - postanowili przywódcy 17 państw strefy euro na szczycie zakończonym w nocy z piątku na sobotę. Grecja dostała łagodniejsze warunki spłaty wsparcia, co nie udało się Irlandii.
Zwiększenie funduszu ma na celu uspokojenie rynków finansowych, by wiadomo było, że w razie potrzeby partnerzy są w stanie pomóc kolejnym krajom potrzebującym wsparcia, jak Portugalia czy Hiszpania. Ustanowiony w maju ub.r. tymczasowy fundusz na ratowanie krajów strefy euro w potrzebie opiewa od początku na 440 mld euro, ale jego rzeczywiste zdolności pożyczkowe wynosiły już tylko 250 mld euro. Reszta była bowiem potrzebna jako gwarancje, że unijne pożyczki dostają na rynkach finansowych najwyższą ocenę AAA, co wiąże się z korzystnymi warunkami kredytów.
Ponadto przywódcy potwierdzili, że przyszły stały Europejski Mechanizm Stabilizacyjny ESM, który od 2013 roku zastąpi tymczasowy fundusz, będzie wynosił 500 mld euro - jak wcześniej uzgodnili ministrowie finansów strefy euro.
Nowością jest zgoda, by zarówno w ramach istniejącego, jak i przyszłego funduszu można było skupować obligacje państw, które padły ofiarą kryzysu zadłużenia - przeciwko czemu długo były Niemcy. Europejski Bank Centralny wydał już na greckie, irlandzkie i portugalskie obligacje 80 mld euro i chciałby, by w przyszłości ciężar spadł na ESM.
Ale możliwość taka będzie istnieć jedynie w drodze wyjątku na rynku pierwotnym (czyli podczas emisji zadłużenia przez państwa) i "tylko w kontekście programu (pomocy) obwarowanego surowymi warunkami" - głosi dokument przyjęty przez 17 przywódców.
Na szczycie partnerzy zrobili gest pod adresem Grecji, zgadzając się obniżyć oprocentowanie udzielonej jej pożyczki z 5,2 do 4,2 proc. Ponadto okres spłaty został przedłużony do 7,5 roku. W zamian za to grecki rząd zobowiązał się do wdrożenia radykalnego programu prywatyzacji opiewającego na 50 mld euro.
O łagodniejsze potraktowanie zabiegała także Irlandia. Ale nowy irlandzki premier Enda Kenny nie ugiął się pod presją partnerów z Francją na czele, by w zamian podwyższyć stopę podatku od przedsiębiorstw CIT w Irlandii. - Francja ma na ten temat od dawna zdecydowany pogląd, ale ja też - podsumował premier.
Wcześniej przywódcy 17 państw strefy euro zatwierdzili zasady paktu na rzecz euro, który zakłada zbliżanie narodowych polityk gospodarczych i jest pokłosiem pomysłów zaprezentowanych przez Francję i Niemcy na poprzednim szczycie w Brukseli 4 lutego, by zacieśnić integrację w ramach eurolandu poprzez silniejsze zarządzanie gospodarcze. Projekt przygotowany przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya zakłada, że pakt jest otwarty dla krajów spoza strefy euro, pod warunkiem, że zobowiążą się one do wdrożenia jego postanowień. Premier Donald Tusk, który wziął udział wcześniej w piątek w szczycie UE na temat Libii, potwierdził, że Polska przystąpi do paktu.
Piątkowy szczyt państw strefy euro w Brukseli wygląda na "straconą okazję" uporania się z najważniejszymi przyczynami kryzysu finansowego w eurostrefie - napisał w komentarzu redakcyjnym sobotni "Financial Times".
Według brytyjskiej gazety, szczyt nie miał niczego lub bardzo mało nowego do powiedzenia w sprawie "słabej kondycji europejskich banków i spektakularnie niewłaściwego lokowania kapitału przez sektor prywatny, który przyczynił się do kryzysu, z którym borykają się państwa na obrzeżach eurostrefy".
"Europejscy przywódcy nie mogą dłużej udawać, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylko wzmocni się politykę zaciskania pasa i przyjmie nowe zasady polityki fiskalnej, którym brak mechanizmów egzekwowania" - napisano w komentarzu.
"Gdyby wszystkie państwa eurostrefy w latach 1999-2009 skrupulatnie stosowały się do paktu o stabilizacji i wzroście UE i, co więcej, wprowadziły w życie wszystkie zalecenia okrytej złą sławą strategii lizbońskiej ws. konkurencyjności, to czy zapobiegłoby to kryzysowi? Z pewnością nie" - ocenia "FT".
"Politycy eurostrefy nadal nie chcą przyznać, że kryzys zadłużenia ma swe źródło nie tylko w błędach politycznych rządu irlandzkiego i innych, ale także w tym, że banki niemieckie i te w największych gospodarkach eurostrefy były równie skłonne, co banki greckie, portugalskie i irlandzkie do zaangażowania się w zuchwałe pożyczki i podejrzane inwestycje" - podsumowuje dziennik.
Kolejny szczyt 24-25 marca w opinii gazety będzie musiał zmierzyć się z tym problemem.
W piątek eurostrefa przyjęła tzw. pakt o konkurencyjności, przewidujący m.in. liberalizację sztywnych rynków pracy, wprowadzenie mechanizmów wolnorynkowej konkurencji do sektora usług i pobudzenie wydajności pracy. Polityka fiskalna ma być ściślej koordynowana.
Od przyjęcia paktu i wzięcia na siebie zobowiązań kontynuowania działań prowadzących do redukcji deficytu i długu m.in. przez Grecję, Irlandię i Portugalię grupa państw północnoeuropejskich na czele z Niemcami zgodziła się powiększyć europejski fundusz stabilizacyjny.