Wielki powrót
Prezydent proponuje Marka Belkę. Czy prezydencki kandydat przekona większość parlamentarną i zajmie gorący fotel Leszka Millera? Nie będzie to łatwe.
Stało się to, na co liczyło większość przedsiębiorców. Prezydent oficjalnie namaścił prof. Marka Belkę na funkcję premiera. Złoty się wzmocnił, a giełda poszła w górę.- Za najlepszego kandydata na premiera prezydent uznał Marka Belkę - ogłosił Krzysztof Janik, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD).
Rzucenie rękawicy
Taki wybór daje duże szanse na kontynuację reform fiskalnych, ale niczego nie przesądza. Na lewicy bowiem zawrzało. Część aktywu SLD u steru władzy chętniej widziałaby Józefa Oleksego, wicepremiera oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji. Kandydaturę Marka Belki, który właśnie kończy misję w Iraku, traktują jako prezydencką prowokację, co oznacza, że desygnowany może mieć problem z uzyskaniem wystarczającego poparcia w Sejmie. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL), który jest uważane za potencjalnego koalicjanta przyszłego rządu, akceptację tej kandydatury uważa za niemożliwą.Đ Polska potrzebuje premiera, który będzie dobry nie tylko dla rynków finansowych, ale także dla ludzi.
To musi być rząd, który podejmie sprawy społeczne - tłumaczy Janusz Wojciechowski, szef PSL. Sejmowa woltyżerka Marek Belka już dwukrotnie piastował funkcję wicepremiera i ministra finansów. Ostatnim razem do dymisji podał się 2 lipca 2002 r., po ośmiu miesiącach sprawowania urzędu. Rezygnację wyjaśnił względami osobistymi i zaprzeczył pogłoskom, jakoby powodem była sprawa deficytu budżetowego.
Nieoficjalnie mówiono,o narastającym konflikcie z premierem i ministrami "prosocjalnymi", którzy domagali się większych pieniędzy na cele socjalne i tańsze leki. Według części polityków SLD, otwartość, z jaką Belka tuż przed wyborami wypowiedział się na temat składu rządu i jego przyszłej polityki gospodarczej, była jedną z przyczyn słabszego niż przewidywały sondaże wyniku wyborczego SLD. I tego właśnie lewicowy aktyw Markowi Belce nie zapomniał.Teraz wszystko zależy od wyników ekwilibrystyki politycznej. Kto z kim i za jaką cenę? Na jakie ustępstwa pójdzie SLD, jego secesjoniści i cały sejmowy plankton, by jak najdłużej zachować posady? Kandydatura Marka Belki wcale więc nie oznacza, że to właśnie on zostanie premierem.