Wietrzenie urzędów
Ciepła posadka urzędnika wojewody to już przeszłość. Prawie 1/10 pracowników administracji rządowej czeka przejście do urzędów marszałkowskich i starostów. Stracą stałe angaże i przywileje emerytalne - informuje "Gazeta Prawna".
Przed nimi kilkudziesięciokilometrowe dojazdy do pracy i reorganizacja. W urzędniczych pokojach wrze. Każdy z 16 wojewodów ma inny pomysł na przekazanie swoich etatów i kompetencji. Rzecz dotyczy posad 30, 50 osób w województwie. "Są powody do obaw" twierdzą odpowiedzialni za tę operację dyrektorzy generalni w urzędach wojewódzkich.
Od 2 tygodni pracownicy urzędów wojewódzkich swój dzień pracy zaczynają i kończą tak samo, od sprawdzenia, czy nie została opublikowana nowelizacja tzw. ustawy kompetencyjnej. Jej ukazanie się przypieczętuje los urzędników, którzy od stycznia 2006 r. wraz z zakresem swoich obowiązków przejdą do pracy u marszałków i starostów.
W ciągu 7 dni od dnia ogłoszenia nowych przepisów dyrektorzy generalni będą musieli poinformować pisemnie pracowników o przesunięciu do pracy w samorządzie. Liczą, że wraz z ustawą ukaże się rozporządzenie, które wskaże sposób ustalania liczby oddawanych etatów i przetnie korytarzowe spekulacje na temat list i nazwisk.
Z informacji gazety wynika, że na przepisy wykonawcze trzeba będzie poczekać. "Mamy już projekt rozporządzenia, ale zbieramy uwagi , "przepisy wymagają jeszcze doszlifowania" mówi wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Mazurek. Zdaniem ministra urzędnicy są przygotowani do reorganizacyjnego manewru.
Po przeniesieniu, od 1 stycznia 2006 r. urzędnicy będą pracowali u starosty albo marszałka tylko do końca czerwca przyszłego roku. Jeśli do tego czasu pracodawca nie zaproponuje im nowych warunków pracy, znajdą się na bruku - czytamy w "Gazecie Prawnej".