Wkrótce rząd pokaże propozycje dla opalających innym paliwem niż węgiel
Rząd rozmawiał we wtorek, ale też wcześniej na temat wsparcia dla gospodarstw domowych, które ogrzewają się surowcami innymi niż węgiel. Minister klimatu i środowiska przygotowuje założenia do ustawy, która obejmie wsparciem różne źródła ciepła. Ma ona zostać przedstawiona do czwartku. Jednocześnie premier zapowiedział, że firmy energetyczne muszą wziąć na siebie część kosztów, by ulżyć gospodarstwom domowym. Podwyżki cen prądu mają być niższe od zapowiadanych.
Na konferencji po posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki informował, że propozycje rządowe uwzględnią różny poziom podwyżek w przypadku różnych rodzajów paliw.
- Muszą zostać opracowane zasady w taki sposób, by w miarę sprawiedliwie odzwierciedlić zwyżki cen. To się dzieje, te założenia są praktycznie przygotowane. Poprosiłem, by do czwartku ustawa znalazła swój ostateczny kształt, może już jutro. Najpóźniej w czwartek przedstawimy, jak ochronimy gospodarstwa domowe ogrzewające się przez używanie innych surowców niż węgiel - zapowiedział.
Chodzi m.in. o pellet, olej opałowy, LPG. W grę wchodzi m.in. obniżenie VAT na te paliwa. - Ale chcemy podejść do tego sprawiedliwie, jeśli obniżymy VAT od wszystkich paliw, a wzrost ich cen był różny, możemy znów różnie potraktować gospodarstwa domowe. Pracujemy nad mechanizmem, który uwzględni kilka zmiennych - powiedział premier.
Nie chciał mówić, czy możliwe są dopłaty w gotówce. Spotkanie m.in. minister klimatu i środowiska, minister finansów i wicepremiera Jacka Sasina w tej sprawie zaplanowane jest na środę na 10.30 i to na nim mają zapaść ostateczne ustalenia. - Różne mechanizmy są w grze, jak ten, by obniżyć VAT. Ale to będzie raczej albo-albo, nie koniunkcja - poinformował.
Dodał, że środki na wsparcie będą pochodzić z budżetu państwa. Łączny koszt wszystkich ulg związanych z węglowodorami, paliwami, ciepłem systemowym, z węglem, pelletem, gazem premier oszacował na ok. 50 mld zł.
Premier odniósł się też do rosnących cen energii. Pomoc gospodarstwom domowym ma być w tym przypadku udzielana poprzez taryfy. Podkreślał, że państwo kryzysem musi się podzielić z firmami. - Jakaś podwyżka dotknie gospodarstwa domowe, ale dużą część tej podwyżki pokrywa państwo, częściowo poprzez zmniejszone zapotrzebowanie na wyższą taryfę muszą pokryć jednak firmy energetyczne. Nie mogą pozostać nietknięte przez kryzys. Chodzi o to, by podwyżki miały jak najmniejszy wpływ na gospodarstwa domowe, by polskie rodziny jak najmniej ucierpiały w wyniku wojny w Ukrainie - mówił.
Zapewnił, że na pewno nie będzie mowy o takich podwyżkach, jakie były sygnalizowane przez URE czy w mediach. Pojawiały się szacunki, że rachunki za energię elektryczną mogą wzrosnąć o 100-180 proc. - Różne liczby pojawiały w mediach, mogę obiecać, że podwyżki będą znacząco mniejsze. Będziemy starać się, by wzrost był jak najniższy. Będzie on zależał od trzech mechanizmów - jaką część pokryją firmy energetyczne, PGNiG bądź Orlen (który posiada w grupie Energę), jaką część pokryje budżet, a ile gospodarstwa domowe - mówił.
morb