Właściciele szmateksów domagają się zmiany ustawy

Lumpeksy, szmateksy albo po prostu sklepy gdzie można kupić używaną odzież - ich właściciele i pracownicy domagają się zmiany ustawy, która zabrania im sprowadzania odzieży nieposortowanej. Jak mówią - pracę tę trzeba będzie wykonywać na zachodzie, a to trzykrotnie podniesie koszty ubrań i narazi całą branżę na bankructwo.

Lumpeksy, szmateksy albo po prostu sklepy gdzie można kupić używaną odzież - ich właściciele i pracownicy domagają się zmiany ustawy, która zabrania im sprowadzania odzieży nieposortowanej. Jak mówią - pracę tę trzeba będzie wykonywać na zachodzie, a to trzykrotnie podniesie koszty ubrań i narazi
całą branżę na bankructwo.

Dlatego importerzy założyli społeczny komitet obrony

sklepów z używaną odzieżą i w całym kraju zbierają głosy poparcia. Dla

jednych zwykłe śmieci, dla innych markowe ubrania za przystępną cenę. Amatorów

używanej odzieży nie brakuje. Branża rozkwitła, według szacunków ma 40

tysięcy pracowników.

Nowe przepisy oznaczają dla nich bankructwo i zwolnienia – twierdzi

Ewa Matelska-Świat z Izby Tekstylnych Surowców Wtórcnych. "W momencie kiedy

nie będzie można tej odzieży sprowadzać, nie będzie jej można sortować

Reklama

w kraju, wtedy pozostanie tylko odzież sortowana do importu. To jest odzież

co najmniej trzykrotnie droższa" – dodaje. Właściciele lumpeksów

chcą żeby to polskie sortownie oddzielały odzież nadającą się jeszcze do

sprzedaży. Jeśli zbiorą 100 tysięcy podpisów złożą w Sejmie własny projekt

ustawy.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: właściciele | bankructwo | Po prostu | odzież
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »