Wlk. Brytania: Wstrzymane wiercenia gaz łupkowego

W Wielkiej Brytanii przerwano próbne wiercenia w poszukiwaniu gazu łupkowego po wstrząsie sejsmicznym, jaki dotknął wybrzeże północno-zachodniej Anglii. Było to już drugie niewielkie trzęsienie ziemi w tym rejonie w ciągu dwóch miesięcy.

W Wielkiej Brytanii przerwano próbne wiercenia w poszukiwaniu gazu łupkowego po wstrząsie sejsmicznym, jaki dotknął wybrzeże północno-zachodniej Anglii. Było to już drugie niewielkie trzęsienie ziemi w tym rejonie w ciągu dwóch miesięcy.

Pierwsze - o sile 2,2 stopnia na skali Richtera - dotknęło 1 kwietnia nadmorski kurort Blackpool, ale jego epicentrum stanowiło miasteczko Poulton. Drugie, słabsze - bo o sile półtora stopnia - nastąpiło w zeszły piątek w tym samym Poulton.

Rejon północno zachodniej Anglii doświadcza wprawdzie około 20 podobnych trzęsień ziemi rocznie, ale firma Cuadrilla Resources wstrzymała próbne odwierty, aby poczekać na analizy wstrząsów. Brytyjski Urząd Geologiczny potwierdził, że proces rozsadzania pod ciśnieniem skał głębinowych - aby uwolnić gaz ziemny - może powodować wstrząsy sejsmiczne.

Reklama

Wydobycie gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych zrodziło też inne obawy ekologiczne. W stanie Nowy Jork stwierdzono wręcz wycieki gazu do wodociągów, woda nabrała brunatnego koloru, chemicznego smaku i dawała się podpalić zapałką po odkręceniu kranu. Dalsza eksploatacja złoża została wstrzymana przez sąd.

W Wielkiej Brytanii parlamentarna komisja energetyki zaleciła jednak rządowi, aby poparł wydobycie gazu łupkowego - pod warunkiem, że obwaruje je ostrymi przepisami bezpieczeństwa.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »