Włochy. Restaurator omyłkowo objęty sankcjami przez Departament Skarbu USA
Restaurator z Werony został omyłkowo wpisany na listę osób objętych sankcjami przez Departament Skarbu USA za czasów poprzedniej administracji prezydenta Donalda Trumpa. Jego poważne tarapaty i batalia właśnie się zakończyły. Amerykanie przyznali się do błędu.
Włoska prasa podała, że właściciel restauracji Alessandro Bazzoni w zaskakujących okolicznościach dowiedział się o tym, że władze Stanów Zjednoczonych nałożyły na niego sankcje i że znalazł się w środku międzynarodowej afery.
1 lutego poszedł do swojego banku na północy Włoch, by wypłacić pieniądze. Usłyszał, że jego konto zostało zablokowane, ponieważ do banku napłynął sygnał z USA, że właściciel rachunku oskarżony jest o to, że pomógł władzom Wenezueli ominąć sankcje Waszyngtonu na handel ropą.
Jak się zauważa, trudno wyobrazić sobie zdumienie restauratora, który w swoim lokalu podaje pizzę i owoce morza oraz inne dania kuchni śródziemnomorskiej. Z ropą naftową nie ma nic wspólnego. Mimo to jego nazwisko trafiło na czarną listę rządu USA- przez pomyłkę. Departament Skarbu chciał ukarać nazywającego się tak samo właściciela spółki ze Szwajcarii, zamieszanego w kontakty handlowe z Wenezuelą.
Kolejną osobliwością tej historii jest to, że Włoch trafił na czarną listę w ostatnim dniu urzędowania administracji Trumpa, w styczniu.
Kiedy pierwszy szok minął, Bazzoni zgłosił się na policję w Weronie, gdzie usłyszał, że powinien wynająć prawnika do rozstrzygnięcia tego sporu. Postanowił jednak zawalczyć sam. Napisał e-maila do jednego z biur amerykańskiego rządu załączając dokument rejestracji firmy, numer identyfikacji podatkowej, zdjęcie dowodu osobistego oraz paszportu.
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!
"W USA skonfrontowali to z dokumentami mężczyzny nazywającego się tak, jak ja, który zresztą w ogóle nie jest do mnie podobny"- opowiedział restaurator mediom.
Do przełomu doszło po dwóch miesiącach, 1 kwietnia i był on tak nieoczekiwany, że Włoch uznał to za Prima Aprilis. "Tymczasem to była prawda. Bez żadnych listownych przeprosin amerykański rząd oddał mi normalne życie zdejmując blokadę z mojego konta"- podkreślił.
Restaurator nie traci animuszu, o czym świadczą jego słowa: "Napisałem jeszcze raz do Amerykanów prosząc, by dali mi chociaż zieloną kartę. Zasługuję na to".
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
***