Wnioskodawcy w Sejmie o projekcie tzw. dużej ustawy medialnej: to wielka odnowa mediów
Jako wielką odnowę mediów określiła projekt trzech ustaw tworzących tzw. dużą ustawę medialną posłanka PiS Barbara Bubula, która na czwartkowym posiedzeniu Sejmu w imieniu wnioskodawców przedstawiała jeden z projektów. Podkreślała, że proponowane rozwiązania gwarantują niezależność mediów. Tzw. duża ustawa medialna to zamach na prawdę; to ustawa, której trzeba się bać - mówili podczas czwartkowej debaty w Sejmie posłowie opozycyjnej PO. Radę Mediów Narodowych, którą wprowadza ustawa, porównywali do Radiokomitetu z czasów PRL; z kolei opłatę audiowizualną nazwali "haraczem".
Na "dużą" ustawę medialną składają się trzy projekty ustaw autorstwa PiS: o mediach narodowych; o składce audiowizualnej oraz przepisy wprowadzające ustawę o mediach narodowych i ustawę o składce audiowizualnej.
Uchwalenie ich Bubula nazwała "świętą powinnością polskich patriotów". Podkreślała, że media publiczne są "źródłem światła", które jest kluczowe także dla tworzenia obrazu Polski za granicą. Jej zdaniem, projekt ustawy o mediach narodowych zawiera misję i zadania nowych mediów, opisujące powinności "stanowiące siłę narodu i państwa".
Oceniła, że sposób powoływania Rady Mediów Narodowych gwarantuje niezależność tych mediów. - Uniezależnienie ich od bieżących wpływów politycznych to jeden z filarów ustawy - mówiła.
Zdaniem Bubuli, przyjęcie ustawy o składce audiowizualnej stanowi z kolei sposób na poprawę bardzo złej sytuacji finansowej tych mediów. Jak mówiła posłanka PiS, nowy sposób finansowania składki - z powszechnych wpłat - "podkreśli współwłasność obywateli nad mediami publicznymi".
Przedstawicielka wnioskodawców zapewniła także w wystąpieniu, że projekty będą poddane gruntownej debacie publicznej.
O kwestii finansowania mediów mówił także w imieniu wnioskodawców poseł PiS Marek Suski, który podkreślał, że państwo musi wspierać ich misję poprzez "powszechną składkę". Suski podkreślał, że dotychczasowy abonament radiowo-telewizyjny jest rozwiązaniem "archaicznym", gdyż składka powinna być "powszechna, uczciwa i niewysoka".
Złożony przez posłów PiS projekt przewiduje składkę w wysokości 15 zł miesięcznie pobieraną z rachunkiem za prąd. Jednak - jak mówił Suski - wnioskodawcy są skłonni dyskutować o zmianie jej wysokości. Jak mówił, sposób poboru składki i wpłacania jej na konto oddzielne od budżetu państwa będzie gwarancją, że "nie będzie tu ingerencji rządzących".
Nowa składka będzie "gwarantowała niezależność i stabilność mediów publicznych" - mówił.
Trzecia przedstawicielka wnioskodawców Elżbieta Kruk z PiS mówiła, iż poprzedniej ekipie politycznej "przestało zależeć na mediach publicznych". Zarzuciła byłemu premierowi Donaldowi Tuskowi konsekwentną realizację celu osłabienia tych mediów. Jej zdaniem osłabienie finansowe doprowadziło media publiczne do skomercjalizowania, a forma spółki akcyjnej, w jakiej działają w tej chwili media publiczne, pozwala "ukrywać za parawanem tajemnicy spółki" grę interesów. Według Kruk, media publiczne nie zachowywały obiektywizmu, a wartości i środowiska prawicowe i konserwatywne były przez nie dyskryminowane.
Pakiet projektów przewiduje, że przekształcenie TVP, PR i PAP w instytucje mediów narodowych miałoby nastąpić od 1 lipca. Wyboru władz mediów publicznych miałaby dokonywać 6-osobowa Rada Mediów Narodowych wybierana przez Sejm, Senat i prezydenta na 6-letnią kadencję. Wśród kandydatów wybieranych przez Sejm jedno miejsce ma być ustawowo gwarantowane dla kandydata z największego klubu opozycyjnego, czyli w obecnej kadencji z PO. Władze poszczególnych mediów, czyli dyrektorzy naczelni, mieliby być wybierani w drodze konkursów jawnych spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje społeczne i stowarzyszenia twórcze.
W mediach publicznych mają powstać Społeczne Rady Programowe, utworzone z kandydatów zgłoszonych przez: organizacje społeczne, związki zawodowe, związki wyznaniowe, stowarzyszenia; mają one oceniać realizację misji przez poszczególne media i będą mogły występować z wnioskami personalnymi.
Nową składkę audiowizualną w wysokości 15 zł miesięcznie pobieraną z rachunkiem za prąd zapłacimy od 1 stycznia 2017 r., zwolnienia obejmą osoby po 75. roku życia, niepełnosprawnych oraz ubogich.
- - - - -
Tzw. duża ustawa medialna to zamach na prawdę; to ustawa, której trzeba się bać - mówili podczas czwartkowej debaty w Sejmie posłowie PO. Radę Mediów Narodowych, którą wprowadza ustawa, porównywali do Radiokomitetu z czasów PRL; z kolei opłatę audiowizualną nazwali "haraczem".
Wiceszefowa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) złożyła wniosek o odrzucenie trzech projektów ustaw medialnych w pierwszym czytaniu.
Michał Kamiński (PO) ocenił, że "duża" ustawa medialna to "zamach na prawdę". - Wam media potrzebne są po to, by kłamać, bo prawdy boicie się najbardziej, bo prawda jest czymś, czego nie chcecie, aby docierało do Polaków i myślicie, że media narodowe - plugawiąc to słowo "narodowe", święte dla wielu - stając w służbie jednej partii politycznej, zrobią Polakom wodę z mózgu. Nie zrobią - podkreślił Kamiński.
Polityk odniósł się też do zarzutów posłów PiS o upolitycznienie mediów w czasach rządów PO. - Jeżeli dzisiaj z tej trybuny ja słyszałem jak straszną telewizją była telewizja publiczna przez ostatnie 8 lat, to zadaję sobie pytanie, dlaczego ten katolicki naród nie rzucił się do odbiorników i nie oglądał telewizji Trwam? Jakoś dziwnym trafem telewizja Trwam nie ma wielkiej oglądalności, tak jak dzisiaj oglądalność traci telewizja narodowa kierowania przez partyjnego działacza Jacka Kurskiego - mówił poseł PO.
- Jeżeli Jacek Kurski jest symbolem dla państwa, symbolem człowieka, który nie dzieli narodu, to jest żart, a nie debata" - dodał. - Jeżeli chcecie mówić dzisiaj o realnej zmianie, to niestety przypomina się to sformułowanie: czym się różni socjalizm od socjalizmu demokratycznego, tak go nazywano w czasach komunistycznych. Ja je powtórzę: czym się różni normalna zmiana od waszej "dobrej zmiany"? Tym, czym się różni krzesło od krzesła elektrycznego - mówił Kamiński.
Zarzucił też, że teraz media publiczne "opluwają swoich przeciwników politycznych". - Do waszym mediów można odnieść słowa Antoniego Słonimskiego z jego wiersza "Dwie ojczyzny" - to są mądre słowa, które padły w latach 30., kiedy faszyzm był u progu. Antoni Słonimski pisał: w twojej ojczyźnie do obcych w wierze Bóg się nie zniża, w mojej ojczyźnie on wszystkich bierze w ramiona krzyża - mówił poseł PO.
Wojciech Król (PO) uznał, że nowej ustawy medialnej "trzeba się bać". - Media publiczne, obywatelskie stają się za sprawą dobrej zmiany narodowe, czyli tak naprawdę rządowe, partyjne i w pełni dyspozycyjne. Reformę mediów publicznych PiS można podsumować tak, że oto lis chce przeprowadzić reformę w kurniku - ocenił. Autorom projektów zarzucił, że nie przeprowadzili żadnych konsultacji ze środowiskiem twórców.
Odnosząc się do proponowanej w "dużej" ustawie medialnej 15-złotowej opłaty audiowizualnej, Król ocenił, że jest to "narodowa składka na propagandę PiS i podatek propagandowo-partyjny". - Ten haracz zapłacą wszyscy, bez względu na to, czy chcą oglądać telewizję, czy nie chcą, czy mają telewizor, czy nie mają. Nawet jeżeli na telewizor ich nie stać, to tę opłatę będą musieli zapłacić, niektórzy wielokrotnie, bo za garaż wolnostojący czy altanę na działce także - dodał polityk PO.
Śledzińska-Katarasińska porównała Radę Mediów Narodowych do Radiokomitetu z czasów PRL. - Wszystko się zgadza: mamy koncern prasowy, bo jest PAP, radio i telewizja, nie ma Ruchu i mamy Radiokomitet, który stoi na czele tej instytucji. To wszystko PRL, tylko PRL PiS, nie bis - powiedziała posłanka PO.
Pobierz darmowy: PIT 2015