Wraca sprawa rezerwy rewaluacyjnej

Ministerstwo Finansów nie zrezygnowało z planów wykorzystania rezerwy rewaluacyjnej Narodowego Banku Polskiego do finansowania deficytu budżetowego. Zamierza przekonać do tego nową Radę Polityki Pieniężnej.

Ministerstwo Finansów nie zrezygnowało z planów wykorzystania rezerwy rewaluacyjnej Narodowego Banku Polskiego do finansowania deficytu budżetowego. Zamierza przekonać do tego nową Radę Polityki Pieniężnej.

- Zwrócę się do nowej Rady z pytaniem, czy będzie podtrzymywała dotychczasowe zasady księgowości. Ten problem - jak rozumiem - jest otwarty i będziemy nad nim dyskutować - powiedział Andrzej Raczko. Nowa RPP ma być wybrana na początku przyszłego roku.

Propozycję rozwiązania rezerwy rewaluacyjnej banku centralnego, utworzonej na pokrycie różnic kursowych, przedstawił poprzedni minister finansów Grzegorz Kołodko. W 2004 r. do budżetu miało trafić z tego tytułu 9 mld zł (wartość rezerwy na koniec sierpnia br. to 32 mld zł). RPP skrytykowała ten pomysł. Argumentowała, że byłoby to równoznaczne z wpompowaniem pieniędzy do gospodarki, co z kolei spowodowałoby wzrost inflacji. Po dymisji G. Kołodki, jego następca nie powrócił do planów rozwiązania rezerwy, twierdząc, że jest to niezgodne z prawem.

Reklama

PSL "za", i to szybko

Poseł Józef Gruszka z PSL zapowiedział podczas wczorajszego posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych, że zgłosi poprawkę do ustawy budżetowej na 2004 r., zakładającą wykorzystanie 14 mld zł z rezerwy rewaluacyjnej do finansowania budżetu. Pomysł ten jednak nie spodobał się A. Raczko. - Nie chcę dawać żadnych sygnałów, które wskazywałyby, że naruszam niezależność NBP - stwierdził minister. Przyjęcie poprawki oznaczałoby, że NBP miałby trzy miesiące po wejściu w życie ustawy budżetowej na przekazanie do państwowej kasy środków z rezerwy.

Operacje walutowe MF

Minister finansów zapowiedział również, że resort będzie stosował bardziej "wysublimowane" techniki zarządzania długim publicznym. Dzięki temu koszty obsługi zadłużenia mają się zmniejszyć. - Ostatnio przeprowadziliśmy operację odwrotną do tych, jakich zazwyczaj dokonujemy. Pożyczyliśmy na rynku amerykańskim miliard dolarów i wymieniliśmy ten miliard w NBP na złote - powiedział A. Raczko. - Przy okazji zarobiliśmy na kursie, czym nie był usatysfakcjonowany prezes Balcerowicz - dodał. Prawdopodobnie zysk kursowy wynika stąd, że kilka dni przed emisją obligacji na rynku amerykańskim ministerstwo kupiło w NBP blisko 400 mln USD w związku z przedterminowym wykupem papierów Brady'ego. W tym czasie kurs dolara musiał być niższy niż podczas późniejszej sprzedaży bankowi centralnemu walut pochodzących z emisji obligacji.

Raczko dodał również, że sprzedając obligacje w walutach obcych, MF może taniej pożyczać pieniądze, niż emitując papiery w złotych. - Będziemy teraz operować na rynku złotowym i walutowym, tak aby zminimalizować koszty długu publicznego - powiedział.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: rezerwy | sprawy | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »