Wraca żelazna Zyta
Nie będzie wyższych płac dla skarbówki - zdecydowała wicepremier. Czy dojdzie do okupacji resortu?
W środę w Ministerstwie Finansów (MF) odbyło się spotkanie minister Zyty Gilowskiej z przedstawicielami związków zawodowych skarbówki. Związkowcy przedstawili postulaty podwyżek płac, zwiększenia liczby etatów oraz wygospodarowania środków na odprawy dla odchodzących na wcześniejsze emerytury. Minister stwierdziła, że... "nie będzie obniżek wynagrodzeń". Jednocześnie poinformowała, że nie będzie także podwyżek. - Oznaczałoby to zaprzeczenie idei taniego państwa - mówi wicepremier.
Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzecznik resortu finansów, dodała, że obecnie średnie wynagrodzenie w skarbówce wynosi 3,8 tys. zł brutto. - To więcej, niż zarabiają policjanci - twierdzi rzeczniczka.
Do chwili zamknięcia tego wydania "PB", nie udało się uzyskać komentarza strony związkowej.
Tomasz Ludwiński, przewodniczący NSZZ Solidarność Pracowników Skarbowych, przed spotkaniem z panią minister wielokrotnie zapowiadał, że jeśli nie zgodzi się ona na podwyżki, zostaną zorganizowane protesty i demonstracje pod gmachem MF w Warszawie. Czy groźby zostaną spełnione? Zapewne tak. Na początek miałoby dojść do oflagowania urzędów skarbowych. Potem do stolicy na demonstrację mają przyjechać skarbowcy z różnych stron kraju. Minister nie obawia się jednak tych zapowiedzi.
- Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek strajku służb skarbowych - mówi Zyta Gilowska.
Stwierdzenie o nieplanowaniu obniżek wynagrodzeń ma związek z jej kwietniową wypowiedzią, że w całej administracji państwowej należałoby obciąć zarobki o 10 proc.
Ostatecznie wycofała się z tego. Dla fiskusa mała to pociecha. Na osłodę wicepremier zgodziła się w 2007 r. zwiększyć zatrudnienie w aparacie skarbowym o tysiąc etatów. Spełni też postulat zapewnienia środków finansowych na odprawy dla osób odchodzących na wcześniejsze emerytury.
Jarosław Królak