Wrocław się rozczaruje, za to budżet odetchnie
Dzisiaj w luksusowym Grimaldi Forum w Monako delegaci 88 państw na 132 Zgromadzenie Generalne Międzynarodowego Biura Wystaw (BIE - Bureau International des Expositions, z siedzibą w Paryżu) wybierają organizatora Światowej Wystawy Rejestrowanej EXPO 2010 (lista kandydatów - patrz ramka).
Nasz Wrocław ma dokładnie takie szanse, jakie Zakopane miało na zimowe Igrzyska Olimpijskie 2006. Dlatego niniejszy komentarz proponuję potraktować jako lekarstwo na zespół napięcia przedgłosowaniowego.
Wystawy światowe w tradycyjnej formule stały się już XX-wiecznym reliktem. II Igrzyska Olimpijskie w Paryżu były w roku 1900 ciągiem podrzędnych imprez, towarzyszących imponującej Wystawie Światowej, która przyciągnęła ponad 55 milionów zwiedzających. Sto lat później serce globu ziemskiego biło na igrzyskach w Sydney, a nie na EXPO 2000 w Hanowerze. Niemcy spodziewały się 40 mln gości, a przybyło ich najwyżej 18 mln, w tym wielokrotnie bywający na wystawie mieszkańcy samego miasta. Wielomiliardowy deficyt EXPO 2000 Hannover GmbH do dzisiaj odbija się na budżecie Dolnej Saksonii i federalnym. Zadowolony jest oczywiście Hanower, który za pieniądze wszystkich podatników wzbogacił się o nową infrastrukturę. Doświadczenie naszego zachodniego sąsiada powinno być nauczką na pokolenia. Czyżby miasto Wrocław chciało dobić budżet Polski w jego najtrudniejszych latach, bezpośrednio po wejściu do UE?
Mało kto pamięta, że Hanower pokonał Toronto (wcześniej odpadła Wenecja) w rywalizacji o EXPO 2000 stosunkiem głosów 21:20. Było to 14 czerwca 1990 r., a przeważył głos... NRD, która po raz ostatni wystąpiła jako odrębne państwo (jak głosowała RFN - to oczywiste). Dzisiaj Niemcy dysponują jednym głosem, podobnie jak inni członkowie BIE, które rozrosło się o różne egzotyczne państewka. Do ostatnich godzin toczyła się strategiczna rozgrywka o EXPO 2010 między Rosją a Chinami. Obie potęgi uruchomiły wszystkie wpływy i środki nacisku. Promotorem Moskwy stał się popularny na świecie Michaił Gorbaczow. Z kolei na Szanghaj stawiają wielkie koncerny, które po pekińskiej olimpiadzie w 2008 r. zechcą umocnić się na chińskim rynku.
Wobec starcia tych gigantów - jakąż siłę przebicia może mieć list Leszka Millera, który wstawił się za Wrocławiem u kolegów premierów z państw członkowskich BIE...? Trzeba jednak odnotować, że na sam koniec i Rzeczpospolita rzuciła do walki o EXPO 2010 najdoskonalsze i najbardziej zaprawione w bojach odwody - na czele wyprawy do Monako stanął wicepremier Grzegorz W. Kołodko.
Bardzo szkoda, że komputerowe głosowanie delegatów państw zrzeszonych w BIE (na ogół są nimi akredytowani we Francji ambasadorzy lub radcy handlowi) jest tajne. Och, jak przydałaby się ONZ-owska tablica, wyświetlająca głosowanie! Niestety, w Monako dowody będą tylko pośrednie, arytmetyczne. Ale wystarczą do oszacowania, jakie poparcie Wrocław otrzymał w pierwszej turze (następnych może nie doczekać) na przykład od państw Unii Europejskiej. Nie spodziewajmy się od nich za wiele i cieszmy się, jeśli naszego kandydata poprze chociaż Grupa Wyszehradzka...
Obok całkowitego zlekceważenia realiów finansowych, drugim fatalnym błędem naszej strony było wystawienie Wrocławia do prestiżowej rywalizacji o wielką EXPO, w kategorii uniwersalnej. Rozwiązaniem idealnym - notabene wciąż aktualnym! - byłoby wystąpienie do BIE o przyznanie organizacji małej EXPO, tematycznej - na przykład turystycznej lub medialnej. Gdy Portugalia chciała uczcić 500-lecie podróży Vasco da Gamy, to bez jakichkolwiek problemów załatwiła dla Lizbony poświęcone oceanom tematyczne EXPO 1998.
Jedno jest pewne - dziś wieczorem wrocławskim działaczom nie grozi golenie głów ze szczęścia (co obiecali, gdyby...). Budżet miasta zaoszczędzi, jako że ostatnim punktem porządku obrad w Monako jest "przyjęcie, zorganizowane przez zwycięzcę". Budżet państwa zaś - dziękczynny wzrok wzniesie ku Opatrzności...