Wsparcie restrukturyzacji czy renacjonalizacja?

Skarb Państwa jest skłonny pomóc Stoczni Gdynia. Naprawdę chce wesprzeć spółkę czy też dąży do jej renacjonalizacji?

Skarb Państwa jest skłonny pomóc Stoczni Gdynia. Naprawdę chce wesprzeć spółkę czy też dąży do jej renacjonalizacji?

Akcjonariusze Stoczni Gdynia niemal jednogłośnie zgodzili się na podwyższenie kapitału o 30-300 mln zł. Sam Skarb Państwa (SP) może dokapitalizować ją 120 mln zł. Pozostały pakiet jest adresowany do akcjonariuszy, wierzycieli itp. Państwo stawia jednak warunek - uprzywilejowanie akcji. Czy uprzywilejowanie akcji SP będzie dodatkową pomocą dla stoczni, czy też może chodzi przede wszystkim o przejęcie nad nią kontroli?

- Skarb Państwa staje przed dramatycznym dylematem, bo nie jest zamiarem rządu dokonywanie jakiejkolwiek renacjonalizacji czy przejmowanie kontroli - powiedział Jacek Piechota, wiceminister gospodarki, podczas debaty w ,,Rzeczpospolitej".

Reklama

Dobry wujek

"PB" natomiast dotarł do pisma Włodzimierza Ziółkowskiego, prezesa stoczni, do Piotra Czyżewskiego, do niedawna ministra skarbu. Prezes zwraca uwagę, że z powodów prawnych rejestracja podwyższenia kapitału może nastąpić dopiero po akcesji do Unii.

"Tym samym może okazać się, że Skarb Państwa nie będzie dysponował akcjami uprzywilejowanymi co do głosu, natomiast pozostałe 180 mln zł objęte przez inne podmioty będą akcjami uprzywilejowanymi" - napisał Włodzimierz Ziółkowski.

Nowi akcjonariusze dysponowaliby wówczas 52,12 proc. głosów, a SP - niespełna 25 proc.

"Skarb Państwa może całkowicie utracić kontrolę nad spółką, a chyba nie taki cel wynikał z proponowanych rozwiązań" - czytamy w liście prezesa.

Jaki cel przyświecał więc Skarbowi Państwa? Czemu prezes prywatnej firmy tak bardzo martwi się tym, czyje akcje będą uprzywilejowane, a czyje nie?

Prezes Ziółkowski zapewniał ,,PB", że nie jest zwolennikiem renacjonalizacji, ale stocznia może liczyć jedynie na pomoc państwa. Tym dziwniejsze wydają się jego obawy o dokapitalizowanie stoczni przez inne niż SP podmioty.

We wrześniu ubiegłego roku wsparcie programu restrukturyzacji zaoferował jeden z armatorów. Przedstawiciele rządu twierdzą jednak, że nie chciał on brać udziału w dokapitalizowaniu, lecz jedynie finansować produkcję.

- Gdyby akcjonariusze zgodzili się podwyższyć kapitał stoczni, która ma ujemny kapitał własny, mogliby zostać oskarżeni o działanie na szkodę swoich spółek. Zobowiązań stoczni nie powinno się redukować poprzez dokapitalizowanie, lecz porozumienie z wierzycielami, rozwój sprzedaży i ewentualnie pożyczkę ARP - uważa jeden z akcjonariuszy.

Czekanie na Godota

Czy program naprawy stoczni zostanie zmieniony? Dziś pewne jedynie jest to, że będzie korekta, bo obecny program restrukturyzacji stoczni, nie został zrealizowany. Jednak z powodu problemów z uprzywilejowaniem emisji dla SP, i na jego nowelizację, i na realizację trzeba będzie poczekać.

"Być może całą procedurę uzdrawiania stoczni trzeba będzie rozpocząć praktycznie od początku, już na warunkach obowiązujących w Unii Europejskiej" - uważa Włodzimierz Ziółkowski.

Jeśli stocznia dotrwa.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: stoczni | Gdynia | skarb | ziółkowski | Skarb Państwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »