Wyborcza abstrakcja

Oglądając telewizyjne materiały wyborcze - patriotycznie się wzruszyłem. Czym? A tym, że mamy aż tylu światłych, uczciwych, godnych i fachowo przygotowanych ludzi, gotowych do udania się na pięcioletnią poniewierkę do Strasburga i Brukseli, aby tam walczyć o Polskę!

Oglądając telewizyjne materiały wyborcze - patriotycznie się wzruszyłem. Czym? A tym, że mamy aż tylu światłych, uczciwych, godnych i fachowo przygotowanych ludzi, gotowych do udania się na pięcioletnią poniewierkę do Strasburga i Brukseli, aby tam walczyć o Polskę!

Wszyscy tak wychwalają swoje przymioty i zasługi, że aż korci aby zapytać: "Kandydacie, jeśli tak świetnie służysz rodakom tutaj w kraju, to dlaczego chcesz nas osierocić?".

A tak poważnie - kampania do Parlamentu Europejskiego jest najdziwniejszą ze wszystkich, jakie Polska widziała od roku 1989. Chcąc przyciągnąć elektorat, kandydaci po prostu muszą poruszać tematy lokalne, bo gdyby chcieli powiedzieć o tym, czym naprawdę powinni zajmować się eurodeputowani - to nie mieliby szans na głosy wyborców. I tak toczy się kwadratura koła, dzięki której kampania europejska przekształca się w gminną. Rywalizujące partie "budują" lokalne drogi, mosty i oczyszczalnie ścieków, a nowością jest "wykorzystywanie" do sfinansowania tych inwestycji środków unijnych.

Reklama

Sprowadzenie zaczynających się jutro eurowyborów do wymiaru krajowego jest przypadłością nie tylko polską. Tak samo przebiega kampania nie tylko w nowych państwach członkowskich, ale i w unijnym mateczniku. Jej abstrakcyjność obniża frekwencję wyborczą. Jeśli w latach 1979, 1984, 1989 i 1994 obywatele EWG/UE jeszcze jakoś tam głosowali, to w roku 1999 frekwencja gwałtownie spadła! U nas nie musi spadać - od samego początku będzie bardzo niska. Dotychczas na frekwencyjnym dnie stały w Polsce wybory samorządowe, ale 13 czerwca jeszcze się ono obniży.

Nieuchronność przyspieszonych wyborów do Sejmu i Senatu - być może już za niecałe dwa miesiące - powoduje, iż niedzielne głosowanie staje się zaledwie sondażem przed prawdziwymi wyborami, które rozstrzygną o rządach w Polsce. Dlatego właściwie trudno się dziwić, że komitetom wyborczym wręcz nie opłaciło się przygotowywać odrębnych programów europejskich. Przecież za kilka tygodni partie zamienią się tylko numerami list i chocholi taniec zacznie się od nowa...

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: 'Wyborcza' | wyborczego | Gazeta Wyborcza | Tam | kampania | wyborczej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »