Wybory do rady pracowników Kompanii Węglowej będą powtórzone

Blisko 8 tys. górników mniej wzięło udział w wyborach do rady pracowników Kompanii Węglowej niż w odbywającym się w tym samym czasie referendum strajkowym, zorganizowanym przez związki zawodowe.

Blisko 8 tys. górników mniej wzięło udział w wyborach do rady pracowników Kompanii Węglowej niż w odbywającym się w tym samym czasie referendum strajkowym, zorganizowanym przez związki zawodowe.

Z powodu zbyt niskiej frekwencji - nie przekroczyła ona 50 proc. - wybory po miesiącu muszą zostać powtórzone. W kolejnym głosowaniu wystarczy zwykła większość głosów.

Związkowe referendum i wybory do rady odbyły się w miniony czwartek. Choć w większości kopalń głosowania zorganizowano przy sąsiadujących ze sobą stolikach, frekwencja w wyborach do rady wyniosła niespełna 42,7 proc., a w referendum, którego wyniki uznano za ważne, ponad 55,3 proc.

Przedstawiciele Kompanii Węglowej interpretują taką różnicę w frekwencji jako brak zaufania dla związkowych liderów, którzy również byli na liście kandydatów do rady pracowników. Związkowcy przeciwnie - uważają, że wyższa frekwencja w referendum, niż w wyborach do rady, to wyraźne poparcie dla związków i ich postulatów.

Reklama

W niektórych kopalniach różnice w liczbie osób biorących udział w obu głosowaniach były olbrzymie, np. w kopalni "Piast" w Bieruniu w wyborach do rady głosowało niespełna 21 proc., a w referendum ponad 55 proc., czyli ponad 2 tys. osób więcej. W kopalni "Rydułtowy Anna" różnica wyniosła ponad 1500 osób na korzyść referendum (odpowiednio ponad 28,5 proc. i 58 proc.), natomiast w kopalni "Ziemowit" w Lędzinach było to niespełna 26 proc. w wyborach wobec prawie 54 proc. w referendum.

O 7 miejsc w radzie pracowników, która zgodnie z prawem jest ciałem konsultacyjnym i opiniodawczym w firmie, ubiegało się 13 kandydatów, wśród nich osoby rekomendowane przez najważniejsze związki zawodowe. Na liście był m.in. znany działacz Sierpnia'80 Przemysław Skupin i jeden z liderów Związku Zawodowego Górników w Polsce Dariusz Potyrała.

Rzecznik Kompanii Zbigniew Madej podkreśla, że rada pracowników jest ważnym organem, a jej podstawowe uprawnienia są szerokie. Rzecznik wyraził zdziwienie z powodu zbyt niskiej frekwencji w głosowaniu. - Różnica w frekwencji w wyborach i związkowym referendum jest zastanawiająca. Fakt, że związkowi kandydaci nie zostali w pierwszym głosowaniu wybrani do rady, powinien dawać do myślenia - powiedział Madej.

Spór w Kompanii Węglowej dotyczy poziomu wynagrodzeń, utrzymania zatrudnienia oraz gwarancji, że kopalnie i zakłady Kompanii Węglowej nie będą likwidowane. Zarząd firmy uważa, że tylko postulat płacowy mieści się w granicach sporu zbiorowego, a w związku z tym ewentualny strajk będzie nielegalny.

W czwartkowym referendum strajk poparło 92,5 proc. głosujących. Decyzję o dalszych działaniach związkowcy mają podjąć jeszcze w poniedziałek.

Kompania Węglowa to największa górnicza firma w Europie. Zatrudnia blisko 61,5 tys. osób. W referendum uczestniczyło ok. 34,5 tys. osób.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: wybory | związki zawodowe | referendum. | referendum | Kompania | zawodowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »