Z kryzysu silni wyjdą silniejsi

Kryzysy dają także szanse. Nie wszyscy potrafią je jednak wykorzystać - mówi Andreas Golombek, prezes Lurgi.

Spotykamy się w sytuacji, gdy zakłady chemiczne zmniejszają produkcję, wstrzymywane jest wytwarzanie stali, ograniczane są inwestycje. Słowem: kryzys. A jak państwo sobie radzicie z nową sytuacją na rynku?

- Mieliśmy dużo szczęścia, że nasze kontrakty zostały podpisane przed kryzysem.

Co najmniej do końca przyszłego roku mamy zapewnioną pracę. Obłożenie naszych pracowni jest obecnie wysokie. Na razie więc kryzys w nas nie uderza.

Nad czym pracujecie?

- Te najważniejsze umowy to kontrakt pod klucz na budowę instalacji wodoru dla Grupy Lotos w ramach programu 10+. Ponadto nowa instalacja przerobu ropy o zdolnościach rafineryjnych 4,5 mln ton. Do tego dochodzą trzy inne duże kontrakty. Dwa to wytwórnie wodoru, jedna w Europie, druga dla USA.

Kolejny dotyczy instalacji do produkcji melaminy dla klienta rosyjskiego.

Jednak o tym kryzysie mówi się, że może potrwać rok, a nawet dwa. Oznacza to, że po zakończeniu tych kontraktów możecie zostać z pustymi rękami?

- Oceniamy, że rynek, który obecnie obsługujemy (Polska i kraje bałtyckie), faktycznie może być zbyt mały jak na nasze możliwości, dlatego badamy inne, dalsze kierunki. Wciąż przecież dobre perspektywy są w krajach arabskich czy na przykład w centralnej Azji. Muszę także podkreślić, że dodatkowo widzimy dobre perspektywy przed wodorem. Widzimy spore zapotrzebowanie na tego typu instalacje.

Sprzyja wam otoczenie. Spadają koszty, tanieją niektóre maszyny i urządzenia. Według ekonomistów, właśnie teraz jest najbardziej sprzyjający czas do przeprowadzenia niezbędnych inwestycji?

- To prawda. Nie ulega wątpliwości, że przyszły rok będzie bardzo trudny. Te spółki, które dzisiaj nie mają dużego zadłużenia, które są odpowiednio ustawione na rynku i mają mocne podstawy, wyjdą z tego kryzysu jeszcze mocniejsze. My widzimy się jako jedna z wiodących spółek światowych, dla których kryzys w długoterminowej perspektywie może się okazać korzystny. Trzeba pamiętać, że kryzysy dają też szansę, jednak nie każdy potrafi z niej skorzystać. Naturalnie my też reagujemy. Staramy się ciąć koszty, począwszy od takich niepozornych, jak zmniejszenie zużycia papieru do kserokopiarek, a kończąc na ograniczeniu przelotów.

A czy cięciu kosztów będą towarzyszyć zwolnienia i redukcje płac? W wielu firmach to pierwsza reakcja zarządów na kłopoty rynkowe.

- Na pewno nie będziemy ciąć kosztów związanych z pracownikami. Ponieważ, jak już wcześniej mówiłem, kryzys to także szansa, my chcemy ją wykorzystać. Oczywiście, na koszty będziemy uważnie patrzeć, ale to musi być robione z głową. Wiele rzeczy można na nowo negocjować, sytuację mamy bowiem na rynku taką, że wszyscy szukają oszczędności. Co więcej, mamy plany rozwoju i przyjęcia nowych pracowników. Obecnie spółka zatrudnia 250 osób. Chcielibyśmy liczbę zatrudnionych zwiększyć, do końca 2009 roku, do ponad 300 osób.

Skąd przychodzą do was nowi pracownicy?

- Część to ludzie, którzy pracowali poza granicami kraju i teraz wracają. Podszkolili język, często nabyli nowych umiejętności, jesteśmy na nich otwarci. Staramy się przyjmować także absolwentów uczelni. Zainteresowanie Lurgi jako miejscem pracy jest spore. W czasach kryzysu liczy się stabilność.

A firma światowa zwykle ją zapewnia.

W czasach kryzysu walka o kontrakty jest chyba szczególnie ostra?

- Faktycznie nie możemy zapomnieć, że wielu naszych klientów redukuje zamówienia.

Przesuwa je w czasie o pół roku, rok. Zresztą pamiętajmy, że nie wszystkie firmy ucierpią z powodu kryzysu w takim samym stopniu.

Te najlepsze wykorzystują okazje, by zapewnić sobie tańsze usługi.

Lurgi to spółka inżynieryjno-projektowa, specjalizująca się w wykonywaniu prac "pod klucz" na rzecz branż: petrochemicznej, chemicznej i rafineryjnej. Krakowska firma, której głównym udziałowcem jest Lurgi Oel Gas Chemie GmbH, zatrudnia około 250 osób. Jej historia sięga 1949 roku. Biuro (pod nazwą Bipronaft) brało udział w projektowaniu i budowie licznych obiektów przemysłowych rafinerii naftowych w Płocku i Gdańsku. Obecnie wchodzi w skład jednego ze światowych potentatów w branży projektowej i wykonawczej - Air Liquide.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: kryzys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »