Za 4 lata zabraknie internistów i pielęgniarek

Brytyjczycy biją na alarm - do roku 2011 zabraknie na Wyspach 14 tys. pielęgniarek, 1200 internistów, 3200 dodatkowych lekarzy specjalistów oraz 16 tys. innych pracowników służby zdrowia, m.in. rehabilitantów i techników. To szansa dla medyków z Polski. Brytyjska służba zdrowia przewiduje czasowe zatrudnianie personelu, sprowadzanego z zagranicy.

Za cztery lata w Wielkiej Brytanii zabraknie internistów i pielęgniarek - informuje internetowy serwis BBC, powołując się na oficjalne dokumenty dotyczące budzącej kontrowersje strategii zatrudnienia i płac w publicznej służbie zdrowia NHS.

Wynika z nich, że do roku 2011 zabraknie 14 tys. pielęgniarek, 1200 internistów. Będzie brakowało też 3200 dodatkowych lekarzy specjalistów oraz 16 tys. innych pracowników służby zdrowia, m.in. rehabilitantów i techników.

Planowana przez NHS strategia zatrudnienia i płac zapowiada kontrowersyjne rozwiązania - pisze BBC. M.in. do "stworzenia nacisku na obniżanie płac" zostanie wykorzystane bezrobocie. NHS przewiduje zatrudnianie personelu czasowego i większą liczbę kontraktów krótkoterminowych.

Reklama

Jak podał na swoich internetowych stronach brytyjski dziennik "Daily Telegraph", opłacenie i sprowadzenie na zastępstwo w okresie Bożego Narodzenia lekarza ogólnego z Włoch kosztowało NHS pięć tys. funtów. Informacja opublikowana w dzień noworoczny wzbudziła tak duże zainteresowanie, że doktor Annibale Bertollo mówi o setkach telefonów, w których pytano go - nawet z Australii - o szczegóły i warunki takiego zastępstwa.

Wprowadzone dwa lata temu przez NHS kontrakty pozwalają lekarzom ogólnym rezygnować z pracy w weekendy i święta w zamian za obniżenie im pensji. Rozwiązanie to stworzyło rynek lekarzy, którzy dojeżdżają do pracy w Wielkiej Brytanii z Francji, Niemiec i Polski - przypomina dziennik.

53-letni doktor Bertollo, który na pięciodniowym zastępstwie i tysiącmilowej podróży z Wenecji do Inverness zarobił 3200 funtów uważa, że wcale nie zarobił tak świetnie. Twierdzi, że po odliczeniu podatku i podzieleniu uzyskanej sumy przez liczbę godzin wyższa stawka godzinowa wychodzi ulicznemu grajkowi. "Będę miał szczęście, jeśli wyjdzie mi 13,5 funta za godzinę pracy w Boże Narodzenie. Gdybym był gitarzystą, mógłbym zarobić 60 funtów na godzinę" - cytuje w czwartek jego wypowiedź "DT".

W tym tygodniu Bertollo znowu przyjedzie do Wielkiej Brytanii. Tym razem, żeby popracować dwa miesiące. Twierdzi, że nie chce więcej żadnych krótkich akcji, ponieważ "pacjentom nie pomoże się za wiele zaledwie w kilka dni".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | pielęgniarki | służby.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »